Historia przejęcia Twittera rozpoczęła się w kwietniu. Elon Musk zaoferował wówczas 44 mld dol. za wykup firmy. Z czasem jednak zaczął szukać sposobów na to, by z transakcji się wykręcić. Nie spodobało się to obecnym właścicielom Twittera, którzy pozwali miliardera do sądu.
Informacje o tym, że najbogatszemu człowiekowi świata przyglądają się władze federalne wyszły od samego Twittera, który upublicznił w czwartek sądowy wniosek o wydanie dokumentów - pisze Reuters. Mają one zawierać kluczowe dla przejęcia informacje, ale prawnicy Elona Muska wciąż ich nie dostarczyli.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Wniosek o wydanie dokumentów został złożony 6 października. Tego samego dnia zawieszono sprawę Twittera i Muska, po tym jak miliarder poinformował, że jednak dopełni warunków umowy i wykupi firmę.
Alex Spiro, adwokat Muska poinformował Reutersa, że upublicznienie zeznania sądowego na Twitterze było błędem. Stwierdził też, że to kierownictwo Twittera jest objęte federalnym dochodzeniem. Firma odmówiła komentarza w tej sprawie.
Pierwsze przesłuchania Elona Muska ws. przejęcia Twittera miały odbyć się 6-7 października. Z kolei 10 dni później, 17 października miał ruszyć proces. W poniedziałek 4 października Elon Musk wystosował jednak list do Twittera, w którym deklaruje, że kupi platformę po pierwotnej cenie - donosi Bloomberg.
W liście, adwokaci Elona Muska napisali, że mierza on "przystąpić do zamknięcia transakcji przewidzianej według umowy z 25 kwietnia 2022 o połączeniu, na zasadach i warunkach określonych w niej." Umowa ta wycenia platformę na 44 mld dolarów. Według informacji Bloomberga taka decyzja wynika z faktu, że zespół prawny Muska przeczuwał, iż sędzia nie będzie mu przychylny, więc zdecydowano się porzucić proces sądowy i przejść od razu do "wyroku".