Coraz więcej fabryk obawia się, że będzie zmuszona do ograniczenia produkcji. Przedstawiciele kilku branż jednym głosem mówią, że tracą klientów i zamówienia. Masowe zwolnienia jeszcze się nie zaczęły, ale to nie oznacza, że pracodawcy nie zaczęli dostosowywać się do nowej sytuacji.
Opinie właścicieli firm zebrał portal WP. - Czujemy kryzys - stwierdza jednoznacznie w rozmowie z serwisem Piotr Suwaj z Drewpolu, producent palet. Przyznaje, że obroty firmy spadły o 30 proc. - Ceny palet nie są stabilne, ponadto na skutek ignorowania postulatów branży drzewnej monopolista, jakim są Lasy Państwowe, wprowadza od stycznia 2023 r. wzrost cen surowca drzewnego o 40 proc., co musi przełożyć się na wzrost cen opakowań - mówi.
Inny przedsiębiorca, który nie chce zdradzać tożsamości, obawia się jeszcze większych konsekwencji. - Straciłem właśnie dużego klienta. To wielka fabryka płytek ceramicznych w Polsce. Dla mnie to potężny cios. Ograniczyli produkcję, być może całkowicie się zamkną - przyznaje.
Kryzys dotyka też branżę deweloperską, która przez olbrzymi spadek dostępności kredytów nie potrzebuje już tulu drzwi czy okien. Odczuła to m.in. fabryka Fakro, jeden z najbardziej uznanych producentów. Była zmuszona wprowadzić czterodniowy tydzień pracy.
- Koniunktura w branży budowlanej jest cykliczna, obecnie odczuwamy wyraźne spowolnienie - wyjaśnia Janusz Komurkiewicz, członek zarządu Fakro.
Wielu przedsiębiorców stara się utrzymać na powierzchni i walczy o przetrwanie. Oraz o miejsca pracy. Tak jest w przypadku Huty Szkła Gloss z Wielkopolski. - Apele, które wystosowaliśmy medialnie oraz pisemnie do ministerstw nie przyniosły żadnego skutku. Nie otrzymaliśmy żadnej pomocy ze strony rządowej - przyznaje w rozmowie z Gazeta.pl Łukasz Busz, prezes spółki.
Spółka wpadła w problemy przez drastyczne zwiększenie cen gazu przez PGNiG. - Obecnie prowadzimy produkcję na stracie finansowej, gdzie głównym czynnikiem zaburzającym płynność finansową jest właśnie cena paliwa gazowego - przyznaje szef firmy.
Dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich Konrad Płochocki nie ukrywa, że sytuacja robi się dramatyczna. - Za sierpień spodziewany się równie złych danych, jeżeli nie gorszych. Więc ta druga połowa roku będzie bardzo zła - przyznał. I dodał, że "wszystkie prognozy pokazują, iż rok 2023 raczej nie przyniesie znaczącego odbicia" - mówi cytowany przez TOK FM.
- Jeżeli trend się utrzyma, to w przyszłym roku stracimy co najmniej kilka procent pracujących. Oznacza to ponad 100 tys. utraconych miejsc pracy - mówił w rozmowie z Tomaszem Settą.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl