W polskich lasach coraz częściej dochodzi do kradzieży drewna. Można mówić już prawdziwej pladze - pisze Polsat News. Najpewniej ma to związek z trwającym kryzysem energetycznym - wysokim cenami węgla i rosnącymi cenami ogrzewania.
O kradzieżach drewna Straż Leśna mówiła już pod koniec września. Komendant z Nadleśnictwa Kliniska Mateusz Bzdęga zauważył wówczas, że rok 2022 "jest naprawdę specyficzny" pod tym względem. - Mamy 14 przypadków kradzieży. Jak sięgnę pamięcią, taka liczba kradzieży była w okolicach 2005-2006 roku - powiedział Bzdęga.
Policja informuje, że wciąż zdarzają się przypadki kradzieży drewna - podaje Polsat. W ubiegłym tygodniu doszło do kradzieży drewna w gminie Daleszyce. Pocięty i gotowy na opał surowiec skradziono z niezamieszkałej posesji. Właściciele szacują straty na 3 tys. złotych.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Problemem jest też nielegalna wycinka drzew. W Ożarowie nieznani sprawcy wycięli kilkanaście dębów. W Ostrowcu Świętokrzyskim z prywatnej posesji wycięto natomiast 81 drzew o wartości 12 tys. zł.
Rzecznik Lasów Państwowych Michał Gzowski wskazał na początku września, że "w ostatnich miesiącach obserwujemy nieznaczne zwiększenie liczby przypadków nielegalnego pozyskiwania drewna z lasów publicznych".
W związku z kradzieżami policja zaapelowała o zabezpieczenie drewna opałowego. Straż Leśna we wrześniu informowała, że jest postawiona w stan gotowości - zwiększono liczbę kontroli, leśnicy monitorują teren i zastawiają fotopułapki, aby odstraszyć potencjalnych złodziei drewna.
Jak wynika z art. 290 Kodeksu karnego, kto w celu przywłaszczenia dopuszcza się wyrębu drzewa w lesie, podlega odpowiedzialności jak za kradzież, tj. od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. W razie skazania za wyrąb drzewa albo za kradzież drzewa wyrąbanego lub powalonego sąd orzeka na rzecz pokrzywdzonego nawiązkę w wysokości podwójnej wartości drzewa.