Polacy w paskudnych nastrojach. Tak źle nie było nawet po wybuchu pandemii

Mikołaj Fidziński
- 45,5 - tyle wyniósł w październiku tzw. bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej. Główny Urząd Statystyczny opisuje nim aktualne nastroje konsumentów. To najniższy odczyt w historii tej miary, czyli od 20 lat. Najsłabsze od ponad dwóch lat są także nasze przewidywania co do przyszłości.

Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) jest na najniższym poziomie w historii, w październiku wyniósł - 45,5 - podał w środę Główny Urząd Statystyczny. Poprzedni negatywny rekord BWUK osiągnął w sierpniu br. (- 44,9; we wrześniu nieco wzrósł, do - 44,2). 

BWUK to liczba, w której GUS "kondensuje" aktualne nastroje konsumenckie Polaków. Wskaźnik ma kilka składowych. To oceny Polaków co do zmian sytuacji finansowej ich gospodarstw domowych oraz ogólnej sytuacji ekonomicznej kraju (w ostatnich 12 miesiącach oraz przewidywania na kolejny rok), a także obecna skłonność do dokonywania ważnych zakupów. 

Cały wskaźnik BWUK, a także jego poszczególne składowe, mogą osiągać wartość od 100 (gdy wśród konsumentów panuje idylliczny optymizm) do -100 (gdy absolutnie wszyscy widzą pogarszającą się sytuację). 

  • Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Tak złych nastrojów konsumenckich nie było nigdy

Jeśli chodzi o składowe BWUK, to - w porównaniu z wrześniem - najmocniej pogorszyła się ocena obecnej możliwości dokonywania ważnych zakupów (spadek o 4,4 pp.). Kolejno o 2,9 i 2,6 pp. spadły też oceny przyszłej oraz obecnej sytuacji ekonomicznej kraju. O 1,5-1,6 pp. wzrosły za to oceny obecnej i przyszłej sytuacji finansowej gospodarstwa domowego.

Słowem - w porównaniu z wrześniem czujemy, że w naszych portfelach zrobiło się delikatnie lepiej, ale jednak z drugiej strony ostrożniej podchodzimy do kluczowych wydatków i nieco bardzo krytycznie oceniamy to, co dzieje się i ma się dziać w sferze gospodarczej kraju.

BWUK przyjmował (średniorocznie) dodatnie wartości w latach 2017-2019. Wówczas przeważały więc pozytywne nastroje konsumentów. Od czasów wybuchu pandemii wiosną 2020 r. wskaźnik co miesiąc notuje ujemne wartości, ale tak niskiego jak w październiku br. jeszcze nie widzieliśmy w historii badań, tj. od 2002 r.

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
Zobacz wideo Belka: Tak naprawdę nasza inflacja już jest na poziomie ponad 20 proc.

Obawy na przyszłość największe od czasów wybuchu pandemii

GUS obok bieżącego wskaźnika ufności konsumenckiej publikuje także wskaźnik wyprzedzający (WWUK). On zbiera już w sobie wyłącznie nasze oceny co do przyszłości - a konkretnie sytuacji naszego gospodarstwa domowego, ogólnej sytuacji ekonomicznej kraju, trendów poziomu bezrobocia oraz możliwości oszczędzania pieniędzy (wszystko na najbliższych 12 miesięcy). 

W październiku WWUK wyniósł - 35,7. Wcześniej gorsze nastroje co do przyszłości Polacy meldowali tylko w dwóch miesiącach po wybuchu pandemii - w kwietniu i maju 2020 r. A wcześniej - dopiero w 2004 r.

W październiku wzrost względem września odnotowała wyłącznie składowa WWUK dotycząca oceny przyszłej sytuacji finansowej gospodarstwa domowego (o 1,6 pp.). Aż o 6,6 pp. pogorszył się wskaźnik dotyczący obaw o wzrost bezrobocia, o kolejno 2,9 i 1,9 pp. oceny sytuacji ekonomicznej kraju oraz możliwości oszczędzania pieniędzy w najbliższym roku.

Sklepy odczują strachy klientów?

Jako że bieżący oraz wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej biorą pod lupę nastroje Polaków-konsumentów (tj. chęci i możliwości wydawania pieniędzy), są "miękkim" sygnałem co do tego, czego mogą oczekiwać m.in. sklepy czy inne biznesy.

Najgorsze od lat nastroje sugerują silne przyhamowanie popytu. Nie dają też specjalnych nadziei na kolejne miesiące. Twarde dane GUS o sprzedaży detalicznej rzeczywiście wskazują na spowolnienie, choć na razie są jednak dalekie od fatalnych.

Dane za wrzesień poznamy w piątek 21 października, ale dane za sierpień były nawet lepsze od konsensusu prognoz ekonomistów (choć słabe na tle wcześniejszych miesiącach) - sprzedaż detaliczna wzrosła rok do roku o 4,2 proc. (w cenach stałych, tj. już po odjęciu efektu wzrostów cen). Rok do roku wzrosła sprzedaż w segmencie kosmetyków i farmaceutyków, żywności oraz odzieży i obuwia, spadek odnotowano z kolei w sprzedaży paliw czy pojazdów i części do nich, a także dóbr trwałego użytku do mieszkań - mebli oraz sprzętów RTV/AGD.

Ekonomiści od miesięcy wskazują, że dane o sprzedaży detalicznej w Polsce są podbijane przez Ukraińców, którzy przybyli do nas uciekając przed wojną. Analitycy z mBanku sugerują, że możemy mieć niebawem do czynienia z kolejną falą uchodźców z Ukrainy, co wobec bardzo słabych nastrojów konsumenckich Polaków może pozwolić sklepom na nieco miększe lądowanie

Więcej o: