Elon Musk zwolnił w piątek połowę pracowników Twittera. Prace stracili między innymi moderatorzy, którzy odpowiadali za zwalczanie dezinformacji. Biura firmy zostały tymczasowo zamknięte, by zwolnieni - ponad 3,5 tysiąca osób - nie mieli dostępu do wewnętrznych systemów Twittera. Jak informowaliśmy, pracownicy serwisu o swojej przyszłości w firmie dowiedzieli się w piątek rano. Zwolnionych poinformowano, że to ich ostatni dzień w firmie, ale pozostaną zatrudnieni i będą otrzymywać pensję do 2 lutego 2023 roku. Przekazano także, że zwolnienia są "konieczne, by zapewnić firmie dalszy rozwój".
Wiadomo, że Musk zwolnił m.in. cały zespół, który odkrył, że algorytm Twittera wzmacnia prawicowe wpisy i użytkowników. Rozwiązane zostały też grupy pracowników (Employee Resource Groups) zrzeszające np. czarnoskórych pracowników, kobiety i osoby z niepełnosprawnościami. Pracę stracił również zespół praw człowieka. Zwolniono też zespół moderatorów. Chodzi o ludzi, którzy zwalczali dezinformację i wprowadzali kontekstowość wpisów. "To sprawi, że Twitter będzie bardziej hałaśliwy, bardziej niebezpieczny i mniej interesujący. I to przed wyborami... potencjalnie katastrofalne" - napisał Richie Assaly z Toronto Star, były pracownik zespołu moderatorów.
W sieci przybywa relacji zwolnionych pracowników, tymczasem Musk zapewnia, że "silne zaangażowanie Twittera w moderację treści pozostaje absolutnie niezmienione". W sobotę opublikował wpis o treści "Władza dla ludzi" ("Power to the people" - tak, to hasło używane m.in. w wystąpieniach przez Donalda Trumpa oraz w jego znanej mowie inauguracyjnej z Waszyngtonu).
W związku ze zwolnieniami powstał ruch #StopToxicTwitter. Jessica Gonzalez, dyrektor generalna organizacji Free Press, przekazała: - Jest jasne, że nie powiedział ostatniego słowa.
Jak dodała, z punktu widzenia praw pracowniczych w Twitterze nie działo się dobrze jeszcze zanim Musk przejął serwis.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Po radykalnych decyzjach Muska ws. zwolnień powstał ruch #StopToxicTwitter, który wzywa reklamodawców do bojkotu serwisu. Firmy takie jak General Motors, General Mills i Audi wstrzymały zamieszczanie swoich reklam na tej platformie społecznościowej. Czekają na więcej informacji o tym, jak Twitter będzie działał po przejęciu przez Muska.
Volkswagen nakazał, by marki Skoda, Seat, Cupra, Audi, Lamborghini, Bentley, Porsche i Ducati zrezygnowały na razie z wszelkiej płatnej promocji na Twitterze.
Byli już pracownicy chcą pozwać Elona Muska. Jak informuje Assosiated Press, o masowych zwolnieniach nie poinformowano kalifornijskiego Departamentu Rozwoju Zatrudnienia, choć istnieje taki wymóg prawny. Ta kwestia ma być jednym z argumentów podnoszonych w szykowanym pozwie zbiorowym.
Prawniczka Lisa Bloom, która chce reprezentować poszkodowanych, napisała: "Jestem w kontakcie z wieloma pracownikami Twittera, którzy skontaktowali się ze mną w sprawie pozwu zbiorowego. Pamiętajcie, macie prawo do 60-dniowego wypowiedzenia zgodnie z federalnymi i ze stanowymi ustawami WARN. Panie Musk, nadchodzi burza".
"Uwaga, nie podpisujcie niczego, gdy jesteście zwalniani. Drobnym druczkiem może być tam zaszyty zapis o zrzeczeniu się swoich praw" - zaalarmowała.
Prawniczka dodała, że dotarła niej informacja, że Twitter może wkrótce wygasić jej konto.
Z kolei takie firmy jak Amazon przekazały, że chętnie zatrudnią byłych pracowników Twittera.
"Jeśli pracujesz dla Twittera i straciłeś pracę, proszę, skontaktuj się ze mną. Jestem pewna, że mamy dla ciebie miejsce" - napisała na Twitterze przedstawicielka Amazona Juna Gonzalez.
Pod koniec ubiegłego roku w Twitterze pracowało ponad 7 tys. osób.