Łódzkie kino gasi projektor. Nie przetrwało podwyżek cen opału. "Niektórzy z nas mają kredyty"

Wysokie ceny energii elektrycznej i opału zmusiły do zamknięcia działalności kolejnych przedsiębiorców. Jeszcze w listopadzie ostatni seans odbędzie się w studyjnym kinie Bodo w Łodzi. - Nie ma dobrego klimatu do rozwijania małych przedsiębiorstw. Brak stabilności gospodarczej, koronawirus, inflacja i rosnące ceny energii zrobiły swoje - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Wojtek Wojtysiak, współzałożyciel.

Kino Bodo w Łodzi, jedno z ciekawszych na kulturalnej mapie miasta, ogłosiło, że po ośmiu latach działalności kończy działalność. Ostatni seans odbędzie się 19 listopada, a z końcem roku zajmowany lokal zostanie opuszczony. 

Zobacz wideo Studio Biznes odc. 133. O stopach kredytowych i nadciągającym kryzysie

Przez ceny opał gaszą projektor. Lubiane kino żegna się z widzami przez drożyznę

Wojtek Wojtysiak powody zamknięcia lokalu tłumaczy drożyzną. -  Ogrzewamy się drewnem. W kinie mamy stary, zabytkowy kominek. Nie mamy centralnego ogrzewania, gazu. Ceny opału wzrosły o 100 proc. Do tego zaraz wzrosną koszty energii elektrycznej, które spowodują, że może być jeszcze gorzej. Nie odpalimy przecież świeczki i nie przepuścimy z niej światła przez matrycę LCD - mówi w rozmowie z łódzką "Wyborczą".

W rozmowie z Gazeta.pl wyjaśnia z kolei:

Nie ma dobrego klimatu do rozwijania małych przedsiębiorstw. Brak stabilności gospodarczej, koronawirus, inflacja i rosnące ceny energii zrobiły swoje i każdy dostał po kieszeni. A ciężko jest robić swoje, inwestować czas i pomysły tylko po to, by stale wychodzić na zero.

Współzałożyciel kina dodaje:

  Zamknięcie kina to nasza ucieczka do przodu, nim zaczniemy być na zupełnym minusie i z tego dołka może być już trudno wyjść

- dodaje. 

Nie ukrywa też, że sytuację komplikują inne okoliczności. - Niektórzy z nas mają kredyty, a wiadomo, co tutaj się dzieje - mówi. Wysokie stopy procentowe sprawiły, że część rat gwałtownie wzrosła. Drożeje też dostępność kredytów - jakiekolwiek finansowanie działalności czy rozwoju przy pomocy banku jest więc zbyt kosztowne. 

Polski biznes przestanie walczyć?

Łódzkie kino to kolejny sygnał, który potwierdza, że polscy przedsiębiorcy zaczynają coraz silniej odczuwać wysokie koszty prowadzenia działalności. W pierwszej kolejności z rynku znikają te firmy, które są uzależnione od drogich paliw - m.in. piekarnie. Znikają też burgerownie, ale nie tylko - podwoje zamykają też hotele.

Czy polski biznes przestaje walczyć? Czy kolejne firmy będą się zamykać? - Prawdopodobnie tak. Choć z pewnością są małe biznesy, które trafiły w niszę i koniunkturę i te mają szanse przetrwać - stwierdza Wojtek Wojtysiak.

Nie ukrywa jednak, że ostatnie osiem lat było świetną przygodą. - Zakładając kino, godziliśmy się na to, że praca w kulturze nie zawsze przynosi kokosy. Zamykając kino, wiemy, że zamykamy biznes tzw. społecznej odpowiedzialności i trochę tego nam szkoda. Z drugiej strony robiliśmy swoje ponad 8 lat, więc wstydu nie ma - podsumował. 

Zamknięcie kina Bodo podsumować można nieco żartobliwie. Lokal, który przetrwał "Kac Wawę" - jeden z najgorzej ocenianych filmów ostatnich lat, nie przetrwa drożyzny i rosnących opłat. Oby nie był to zły prognostyk. 

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: