W ostatnich dniach uwagę wielu złotówkowiczów (a takich mamy w Polsce ok. 3,5 mln - spłacają oni ponad 2 mln kredytów mieszkaniowych w złotych, niemal wszystkie mają oprocentowanie zmienne oparte na rynkowej stawce WIBOR) przykuło postanowienie Sądu Okręgowego w Katowicach.
Kancelaria prawna reprezentująca w tej sprawie kredytobiorcę napisała na Facebooku m.in. że "sąd usuwa WIBOR z kredytu, rata spada z 6700 do 1700 zł", wskazała też, że "podobne wady [co zaskarżona umowa - red.] posiadają dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy umów kredytów złotówkowych w Polsce".
O czym konkretnie zdecydował katowicki sąd i czy ma to jakieś znaczenie dla innych kredytobiorców? Zebraliśmy najważniejsze pytania i we współpracy z prawnikiem przygotowaliśmy odpowiedzi na nie.
1. Co właściwie stało się w Sądzie Okręgowym w Katowicach?
Najbardziej kluczowa sprawa jest taka, że sąd zdecydował o tzw. zabezpieczeniu powództwa. Nie oznacza to, że kredytobiorca wygrał sprawę w sądzie z bankiem (konkretnie - ING Bankiem Śląskim) - ani w pierwszej instancji, ani tym bardziej prawomocnie.
Zabezpieczenie powództwa w tym przypadku polega na tym, że kredytobiorca będzie płacił ratę wyliczoną przy oprocentowaniu 2,19 proc. (tj. sama marża banku), a nie 2,19 proc. plus WIBOR (jak to wyglądało do tej pory), ale na razie "TYLKO" do prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy.
Bierzemy "tylko" w cudzysłów, bo to i tak wielka sprawa dla kredytobiorcy i niewątpliwy sukces dla jego prawników. To przełomowe, pierwsze postanowienie sądu zakładające w ramach zabezpieczenia "wygumkowanie" WIBOR-u z umowy.
Reprezentująca kredytobiorcę Kancelaria Prawna Radosław Górski i Wspólnicy wylicza, że dla ich klienta oznacza to obecnie spadek raty z 6,7 tys. zł do 1,7 tys. zł. Taki stan potrwa przynajmniej przez kilka lat, bo tyle zapewne potrwa cały proces w obu instancjach. Ale jednak nie można na razie postanowienia katowickiego sądu utożsamiać z ostatecznym zwycięstwem klienta i reprezentujących go prawników nad bankiem. Choć oczywiście jeśli w końcu prawomocnie wygrają, WIBOR wyleci z umowy na zawsze.
Jednocześnie należy jednak podkreślić, że decyzje o zabezpieczeniu powództwa przez sądy raczej nie są standardem. Postanowienie Sądu Okręgowego w Katowicach może "miękko" sugerować, że według sądu w roszczeniach klienta coś jest na rzeczy.
Należy podkreślić, że aby wydać postanowienie o tej treści, sąd musiał uznać roszczenie kredytobiorcy (wyeliminowanie WIBOR-u z umowy) za co najmniej uprawdopodobnione na podstawie zebranych w sprawie dowodów
- wyjaśnia mec. Górski. Słowem - sąd widzi że istnieje prawdopodobieństwo, że kredytobiorca ma rację.
Jest gol dla klienta, ale do końca meczu jeszcze dużo czasu. Obiektywnie rzecz biorąc, dopóki nie zapadł prawomocny wyrok, ostateczny rezultat nie jest pewny.
Ba, można powiedzieć, że w gruncie rzeczy nawet ten pierwszy gol dla powoda nie jest jeszcze pewny (powiedzmy, że trwa VAR). Postanowienie o ustanowieniu zabezpieczenia powództwa nie jest bowiem prawomocne, a ING Bank Śląski zapowiedział już złożenie nań zażalenia.
Teoretycznie jest też tak, że zgodnie z treścią postanowienia sądu kredytobiorca ma dwa tygodnie na złożenie pozwu (w którym będzie dochodził wyeliminowania z umowy WIBOR). Ale trudno zakładać, żeby nie zrobił tego w terminie.
W każdym razie - batalia jeszcze trwa (a w gruncie rzeczy dopiero się rozpoczęła). Warto o tym napisać wyraźnie, bo pierwszy post Kancelarii Prawnej Radosław Górski i Wspólnicy, który zaczął "hulać" po internecie, mógł sugerować, że klient już wygrał z bankiem, a usunięcie WIBOR-u z umowy jest już pewne na stałe.
W drugim poście kancelaria już bardziej "na chłodno" wyjaśniała, że chodzi o zabezpieczenie powództwa, a postępowanie sądowe może potrwać nawet kilka lat. "Sprawa z pewnością będzie miała precedensowy charakter" - ocenia kancelaria.
Czy coś jest nie tak dowiemy się dopiero po zakończeniu sprawy. Kancelaria Radosław Górski i Wspólnicy we wniosku o zabezpieczenie podniosła dwie kwestie.
Po pierwsze, w naszej opinii przed podpisaniem umowy bank powinien doręczyć klientowi regulamin dotyczący ustalania wskaźnika referencyjnego WIBOR, którego administratorem jest GPW Benchmark. W tym konkretnym przypadku z umowy nie wynika, aby bank to zrobił
- informuje kancelaria.
Drugą wątpliwością jest sposób poinformowania konsumenta o ryzyku zmiennej stopy procentowej. Zdaniem prawników, może on zostać uznany za niewystarczający.
Zgodnie z wypracowaną do tej pory wykładnią prawa europejskiego (dyrektywa 93/13/EWG) może to oznaczać, że postanowienia dotyczące obciążenia kredytobiorcy ryzykiem zmiennej stopy procentowej są bezskuteczne
- wskazuje kancelaria.
To ważne pytanie i de facto kluczowa odpowiedź - czy jeśli klient w tej sprawie jednak prawomocnie przegra z bankiem, to jego kredyt zostanie przeliczony wstecz (od momentu ustanowienia zabezpieczenia) i będzie musiał oddać bankowi dziesiątki, może nawet setki tysięcy złotych?
Nie życzymy tego klientowi, ale - tak. Jak mówi w rozmowie z Gazeta.pl prawnik specjalizujący się w sprawach kredytowych - co do zasady przegrana sprawa oznacza, że trzeba zapłacić to, czego nie zapłaciło się w ramach zabezpieczenia powództwa.
Oczywiście, jak zaznacza nasz rozmówca, czasem można próbować różnych prawniczych trików (np. z zakresu przedawnienia roszczenia), ale generalnie istnieje poważne ryzyko, że przegrana sprawa będzie oznaczała konieczność uregulowania wstecz zaniżonych rat.
Dlatego zawsze radzę moim klientom, aby nie wydawali środków oszczędzonych dzięki zabezpieczeniu powództwa, ale gromadzili je np. na koncie. Bo być może - oby nie - będą musieli te pieniądze zwrócić
- komentuje prawnik.
5. Ja też mam kredyt hipoteczny w złotych. Czy powinienem coś zrobić?
Oczywiście jeśli mamy wątpliwości co do zapisów swojej umowy kredytowej, to należy skonsultować ją z prawnikiem i wraz z nim podjąć decyzję co do dalszych kroków. Według informacji "Pulsu Biznesu" sprzed kilku dni, liczbę pozwów kredytobiorców złotowych w związku z zastrzeżeniami co do WIBOR-u szacuje się już na około 100.
Należy jednak mieć świadomość kilku kwestii. Po pierwsze - postanowienie Sądu Okręgowego w Katowicach to żadna wypracowana linia orzecznicza. Nie można mieć pewności, że w naszej sprawie sąd również zdecydowałby o zabezpieczeniu powództwa i obniżeniu (a może w ogóle zawieszeniu) raty kredytu.
Po drugie - tym bardziej trudno dziś przewidywać, jak zakończyłaby się cała sprawa w sądzie. Faktem jest, że nie tylko prawnicy, ale także część ekonomistów, mają zastrzeżenia do WIBOR-u. Kancelaria mec. Górskiego swoją argumentację oparła, generalnie rzecz biorąc, na niedopełnieniu obowiązków informacyjnych banku w kwestii ryzyka zmiennej stopy procentowej oraz sposobu ustalania stawki WIBOR.
Pojawiają się w przestrzeni publicznej też zarzuty, że stawka WIBOR nie odzwierciedla kosztów finansowania banków czy że ustalana jest na podstawie znikomej liczby transakcji na rynku, co czyni ją podatną na manipulację. Choć Związek Banków Polskich zauważa, że "WIBOR jest w pełni licencjonowanym, administrowanym i uznanym przez organy sieci bezpieczeństwa finansowego wskaźnikiem referencyjnym, który spełnia wszystkie wymogi płynące z unijnych regulacji".
Trzeba w każdym razie pamiętać, że linia orzecznicza sądów jest po prostu na razie absolutnie wielką niewiadomą. Nie zapadł jeszcze żaden wyrok sądowy odnoszący się do kwestii WIBOR-u.
Kancelaria Prawna Radosław Górski i Wspólnicy pisze, że "podobne wady [co zaskarżona umowa - red.] posiadają dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy umów kredytów złotówkowych w Polsce" i że orzeczenie katowickiego sądu o zabezpieczeniu powództwa to "kamień milowy na drodze tysięcy złotówkowiczów do unieważnienia umowy kredytu albo zmniejszenia wysokości raty kredytu".
Być może to prawda. Jeśli banki były i są nie fair w kwestiach WIBOR-u - powinny za to "beknąć". Ale po prostu żaden wyrok sądu jeszcze tego, na razie, nie potwierdził. Dla jasności - żaden też tego nie zanegował. Te sprawy zwyczajnie dopiero ruszają.
Bazując na tym, co mamy, to możemy tylko powiedzieć, że jedna kancelaria jednego mecenasa ma sukces
- mówi nasz rozmówca, prawnik frankowy.
Nie chcę nikogo zniechęcać ani zachęcać do kwestionowania zapisów umów kredytowych. Ba, jeśli ktoś czuje się pokrzywdzony i zdeterminowany do walki z bankiem, to zdecydowanie powinien podjąć stosowne kroki - to nie ulega wątpliwości.
To, co uczciwie należy jednak podkreślić, to fakt, że w kwestii kredytów złotowych jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż w przypadku kredytów "frankowych". W tym drugim przypadku prawnicy mają za sobą lata "dłubania" i prób "zachodzenia" do tych spraw od różnych stron.
Początki nie były usłane sukcesami, ale w końcu udało im się wydrążyć skałę. Są wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i orzeczenia Sądu Najwyższego - czyli drogowskazy dla sądów co do tego, jak rozstrzygać dane kwestie. Są już tysiące pozytywnych dla "frankowiczów" wyroków sądowych. Linia orzecznicza jest już wyraźnie ukształtowana na korzyść frankowiczów.
W przypadku kredytów złotowych to wszystko jest w powijakach. Z pewnością będzie się rozwijało. Na pewno też wiedza i doświadczenie, którą prawnicy zdobyli przy sprawach frankowych, będą procentować. Mowa zresztą nie tylko o radcach prawnych frankowiczów, ale także sędziach, którzy kwestii frankowych musieli się zwyczajnie "nauczyć".
Natomiast na razie niewiele można powiedzieć uczciwie na twardo o sprawach "WIBOR-owych". To wciąż są w dużej mierze nieznane wody.
Arkadiusz Szcześniak, prezes stowarzyszenia "Bankowe Bezprawie" napisał kilka dni temu na Twitterze, że spodziewa się, iż kwestia WIBOR-u, podobnie jak kredytów "frankowych", trafi w końcu kiedyś nawet do Trybunału Sprawiedliwości UE. Bardzo możliwe, że tak się stanie. Warto przypomnieć, że lawina spraw frankowych - nie tylko wygrywanych, ale też zakładanych w sądach - ruszyła na dobre dopiero po tym, jak to właśnie w Luksemburgu w październiku 2019 r. zapadł przełomowy dla polskich "frankowiczów" wyrok.
Od tego czasu TSUE kilkukrotnie orzekał już w polskich sprawach, podsuwając naszym sądom interpretacje dyrektywy unijnej 93/13 (która chroni konsumentów przed nieuczciwymi warunkami w umowach). Wciąż nie wszystko wiadomo na pewno - np. banki i frankowicze czekają na wyrok ws. kosztów korzystania z kapitału, który ma zapaść w 2023 r.
Słowem, na wszystko potrzeba czasu, a czas spraw złotowych dopiero się rozpoczyna.
Moim zdaniem postanowienie Sądu Okręgowego w Katowicach daje nadzieję, że złożenie pozwu opierającego się o podważanie WIBOR-u ma sens i może się powieść. Zabezpieczenie powództwa jest sygnałem, że możliwe, iż argumentacja kancelarii ma szanse utrzymać się w sądzie. Dla prawników to z kolei impuls, żeby przygotowywać się do batalii sądowych, szukać argumentów i przekonywać klientów do tego, aby takie pozwy składać
- podsumowuje nasz rozmówca.