Najpierw zobaczmy, jak kształtują się ceny paliw w Polsce. Według danych portalu e-petrol (aktualizowanych co środę), cena litra oleju napędowego to średnio 7,79 zł - o 5 groszy mniej niż przed tygodniem. Diesel tanieje najmocniej, ale spadają też ceny innych paliw - benzyna Pb95 jest tańsza o 3 grosze - kosztuje średnio 6,59 zł za litr i autogaz - 2,99 zł/l.
Najtańsza benzyna jest w województwach śląskim, świętokrzyskim i łódzkim (6,50 zł/l), najdroższa w zachodniopomorskim (6,60 zł/l). Olej napędowy najtaniej zatankujemy w łódzkim (średnio 7,59 zł/l), a najwięcej za to paliwo trzeba zapłacić średnio na Podlasiu (7,71 zł/l).
Paliwa na stacjach tanieją, bo tanieją w hurcie. A tanieją w hurcie w rafineriach, bo spadają notowania ropy naftowej i jednocześnie umacnia się złoty wobec dolara - waluty, w której rozliczane są zakupy surowca. Notowania ropy WTI w złotych są najniżej od lutego.
Notowania kontraktów terminowych na ropę naftową WTI w złotych. Źródło: stooq.pl
Wyjaśnienie zacznijmy od samej ropy. W środę notowania surowca na światowych rynkach dość dynamicznie spadały. Taniała i ropa amerykańska, czyli WTI i bliższa nam europejska (Brent) - w czasie sesji nawet po około 4 proc., by zamknąć dzień spadkami o odpowiednio 3,7 proc. i 3,3 proc. To dla rynku ropy wyraźna przecena. W czwartek rano jest już znacznie mniejsza, niemniej jak na razie notowania nie odbijają. Skąd to się bierze?
Notowania ropy naftowej typu WTI. Źródło: investing.com
Notowania ropy naftowej typu Brent. Źródło: investing.com
Czynników jest kilka. Najpierw ten najbardziej emocjonujący, bo związany z wojną w Ukrainie. W związku z agresją Rosji trwają prace nad wprowadzeniem górnego pułapu cenowego na rosyjską ropę w gronie grupy G7, państw unijnych i Australii. Chcą one wprowadzić limit na ropę transportowaną drogą morską z Rosji od 5 grudnia (tą drogą eksportowana jest większość, nawet 85 proc. rosyjskiego surowca). Na razie problem jest w dogadaniu się w sprawie wysokości tego limitu. Pojawiła się propozycja 65-70 dolarów za baryłkę (mówimy o rosyjskiej ropie, czyli Ural), ale nie ma co do niej zgody.
Jak donosi Agencja Reutera, część państw, w tym Polska, uważa, że to za dużo, argumentując, że wtedy Rosja nadal dobrze by na ropie zarabiała, bo koszt produkcji surowca to dla niej około 20 dolarów za baryłkę. Z drugiej strony są takie kraje jak Cypr, Grecja i Malta, z dużymi sektorami transportu morskiego, dla których proponowany limit jest za duży i chciałyby rekompensaty po jego wprowadzeniu. Środowe rozmowy zakończyły się bez rozstrzygnięcia, unijni ambasadorowie mają do nich wrócić jeszcze w tym tygodniu. Dodajmy, że ropa Ural notowana jest obecnie po około 68 dolarów za baryłkę, trudno więc byłoby uznać limit 65-70 dolarów za dotkliwy dla Rosji. Według doniesień handlujących ropą część rafinerii z Chin i Indii i tak już płaci mniej za dostawy z Moskwy. To właśnie dlatego ropa na światowych rynkach taniała - bo wysoki pułap cenowy, wyższy niż się spodziewano, nie oznaczałby ryzyka napięć na rynku.
Kolejnym powodem jest sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Zapasy benzyny w ciągu tygodnia wzrosły tam znacznie mocniej, niż się spodziewano (Amerykanie podają takie dane regularnie, w środy) - aż o 3,1 miliona baryłek, a spodziewano się 383 tys. I to miało działać obniżająco na notowania ropy, mimo, że ogólne zapasy tego surowca (surowca, nie paliw) spadły silnie, bo aż o 3,7 mln baryłek.
Znacznie poważniejszym, bo bardziej długofalowym, czynnikiem oddziałującym na rynek ropy, może być sytuacja w Chinach. Polityka "zero COVID" ma się tam wciąż bardzo dobrze, a nawet coraz lepiej. Rośnie liczba zakażeń, rośnie ilość restrykcji i rośnie także gdzieniegdzie społeczny opór. Takie gwałtowne protesty wybuchły w środę w fabryce produkującej iPhone'y w Zhengzhou. Władze miasta zarządziły masowe testowanie i lockdown centralnych dzielnic miasta, obejmujący 6 milionów ludzi. Restrykcje te wejdą w życie od piątku. Wcześniej, we wtorek wprowadzono ograniczenia w Pekinie - zamknięte są parki i muzea. W Szanghaju trudniej jest osobom przyjeżdżającym do miasta - nie mogą przebywać w miejscach publicznych takich jak centra handlowe czy restauracje przez pięć dni po przybyciu, w części miasta zamknięte są też miejsca rozrywki.
To, co dzieje się w Chinach, sprawia, że pogarszają się oczekiwania dotyczące tamtejszej gospodarki. Im bardziej przyhamuje, tym mocniej spadnie zapotrzebowanie na ropę naftową, a spadek popytu powinien obniżyć ceny - Chiny to największy importer ropy na świecie.
- 10 zł jest niestety bardzo prawdopodobne w przypadku diesla - mówił w środę w programie "Studio Biznes" Bartłomiej Derski z portalu wysokienapiecie.pl. - Europa ma dzisiaj tak zwaną krótką pozycję w produkcji diesla. Jednym słowem: olej napędowy w dużej mierze importujemy z Rosji, bo nasze rafinerie nie są w stanie aż tyle ropy przetwarzać na olej napędowy - wyjaśniał. Do tego niedługo wejdzie embargo na import diesla. Wtedy cenę 10 zł na stacjach benzynowych możemy zobaczyć. - Benzyna na poziomie 8-9 zł też nie będzie niczym nadzwyczajnym - dodał. Ekspert zauważa wyraźny spadek cen ropy naftowej na rynkach, ale zaznacza, że z optymizmem warto poczekać i zobaczyć, czy te niższe poziomy się utrzymają.
Przedstawiciele rządu zdają się sugerować, że będą wywierać pewną presję na spółki paliwowe pod kontrolą Skarbu Państwa. - Komisja Europejska zakwestionowała i kazała nam przywrócić VAT w pełnej wysokości i musimy to wykonać. Zrobimy wszystko, żeby jak najmniej Polacy to odczuli - mówił we wtorek w rozmowie na antenie radiowej Trójki minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Dodawał, że będzie apelować do państwowych spółek, by zmniejszały swoje zyski, co miałoby pomóc w ograniczeniu podwyżek cen paliw.
Prezes Orlenu w środę zapewnił, że już robi wszystko, by paliwa były jak najtańsze i zamierza dalej działać w tym kierunku. "W związku z wytycznymi KE skutkującymi podwyższeniem VAT na paliwa do 23% wykorzystamy efekty synergii zrealizowanych fuzji, by zmiany jak najmniej odczuli kierowcy. Już robimy wszystko, aby utrzymać stabilne ceny paliw w Polsce i cały czas są one jednymi z najniższych w całej UE" - napisał Daniel Obajtek na Twitterze.
Owe trudno brzmiące efekty synergii, to po prostu korzyści z przejęć, jakich niedawno Orlen dokonywał. Prezes nie wyjaśnił dokładnie, jak miałoby to wyglądać.