Firmy, które odbierają śmieci od gospodarstw domowych, alarmują, że jest ich obecnie znacznie mniej niż przed rokiem. I bez ogródek przyznają, że największy spadek dotyczy odpadów łatwopalnych - wszystkiego, co składa się z drewna lub jego pochodnych czy papieru - informuje "Rzeczpospolita". Polacy oddają też znacznie mniej plastiku.
Możliwe, że odpady, zamiast trafiać na wysypisko lub do sortowni trafiają do pieców. - W ostatnich miesiącach obserwujmy niepokojące zjawisko dotyczące spadku ilości odpadów zbieranych selektywnie, a zwłaszcza frakcji, które posiadają odpowiednią wartość kaloryczną, czyli opałową. Dotyczy to odpadów wielkogabarytowych (w tym szczególnie tych zawierających drewno) oraz surowców wtórnych typu makulatura i plastik, czyli butelki PET - tłumaczy w rozmowie z dziennikiem Jolanta Jankowska, prokurent i regionalny dyrektor Alba Region Południe.
Doniesienia o tym, że Polacy szykują "opał" na zimę pojawiały się już wcześniej. - W ostatnim czasie, zwłaszcza w zabudowie jednorodzinnej, obserwujemy zmniejszenie ilości odpadów. Spadek nie jest znaczny, ale mniej odbieramy na przykład odpadów z papieru - tłumaczył Business Insiderowi Leszek Zagórski, dyrektor Lekaro, firmy zajmującej się odbieraniem odpadów komunalnych.
O problemie od lat mówią eksperci Polskiego Alarmu Smogowego. Ostrzegali już w roku 2018, że większość polskich gmin nie ma skutecznego systemu kontroli palenisk i kotłów domowych. Wówczas to straż miejska zyskała uprawnienia do sprawdzania tego, czym palimy. Zgodnie z raportem opublikowanym w roku 2022 niewiele się zmieniło - jeśli w gminie nie ma straży gminnej, spalanie śmieci i użytkowanie kopciuchów jest praktycznie bezkarne, a jeśli wystawiany jest mandat, to jego średnia wartość wynosi zaledwie 160 zł.
Nasza analiza pokazuje dość ponurą rzeczywistość - mieszkańcy większości gmin w Polsce nie są chronieni przed osobami, które spalają odpady czy naruszają przepisy uchwały antysmogowej. To smutny wniosek, biorąc pod uwagę jak dużo mówi się o zanieczyszczeniu powietrza i jego szkodliwym wpływie na nasze zdrowie – komentuje Anna Dworakowska z Polskiego Alarmu Smogowego. - Jeśli chcemy oddychać w Polsce czystym powietrzem, to sprawą absolutnie kluczową jest zagwarantowanie mieszkańcom naszego kraju ochrony przed trucicielami. Bez skutecznej kontroli przepisy antysmogowe będą jedynie papierowym prawem - dodaje Dworakowska.
Jak przypomina proekologiczna organizacja, spalanie śmieci może wiązać się z bardzo poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. "Podczas spalania odpadów do powietrza emitowane są niebezpieczne substancje, które dostają się do naszego organizmu i powodują szkodliwe skutki zdrowotne. Są to między innymi: dioksyny, styren, cyjanowodór, formaldehyd, estry kwasu alowego (alany) czy bromowane odpowiedniki dioksyn (PBDD/F). Wspólne zanieczyszczenia podczas spalania wszystkich paliw stałych (węgiel, drewno, odpady) to: pyły zawieszone (PM10, PM2.5, PM1), metale ciężkie, rakotwórczy benzo(a)piren, benzen i inne węglowodory aromatyczne oraz dioksyny" - czytamy w raporcie PAS.
W domowych piecach obowiązuje nie tylko zakaz spalania śmieci, ale i kolorowych czasopism czy gazetek, książek, płyt meblowych czy MDF, lakierowanego drewna, palet, odpadów drewnianych, ubrań, pieluch, butelek PET, plastikowych toreb.
Za palenie śmieci straż miejska może nałożyć mandat w wysokości 500 zł. W skrajnych przypadkach sprawa może być kierowana do sądu, który może nałożyć karę wynoszącą nawet 500 zł. O tym, jak wygląda procedura kontroli, mówił w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Marcin Głowacz, inspektor w referacie ochrony środowiska w Urzędzie Miasta w Trzebini i zarazem gminnym ekodoradca. - Kontrole prowadzone są najczęściej na podstawie zgłoszeń od samych mieszkańców, umieszczanych w aplikacji ekointerwencja. Idziemy pod wskazany adres, sprawdzamy, co znajduje się w kotłowni i w samym palenisku. W uzasadnionych przypadkach pobieramy próbki popiołu paleniskowego, które następnie przekazujemy do laboratorium - tłumaczy.
Polacy, którzy ogrzewają swoje domy tradycyjnymi kotłami, mogli wystąpić o 3000 zł dodatku węglowego. Pieniądze, zgodnie z regułami ustalonymi przez rząd, można jednak przeznaczyć na inne cele niż zakup opału.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl