"To jeszcze bardziej uderzy w dochody Rosji i ograniczy jej zdolności do prowadzenia wojny na Ukrainie" - skomentowała przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen. Polska była ostatnim krajem, który w piątek zgodził się na maksymalną cenę rosyjskiej ropy, a decyzję uzależniała od spełnienia trzech warunków.
Warszawa zabiegała o jak najniższy pułap cenowy. Początkowo proponowano 70 dolarów za baryłkę, ostatecznie ustalono, że będzie to 60 dolarów. "Cena niższa o ponad 14 procent od tej szacowanej ceny rosyjskiej ropy wczoraj" - podkreślił w rozmowie z Polskim Radiem ambasador Polski przy Unii Andrzej Sadoś.
Wprowadzona maksymalna cena rosyjskiej ropy oznacza dostosowanie przez Unię sankcji. Bowiem od poniedziałku zacznie obowiązywać embargo na import rosyjskiej ropy drogą morską do Wspólnoty. W ramach światowego limitu cenowego europejscy operatorzy będą mogli transportować rosyjską ropę do krajów spoza Unii i oferować ubezpieczenia tankowcom przewożącym surowiec pod warunkiem, że został on kupiony poniżej ustalonego pułapu.
Komisja Europejska podkreśla, że limity na rosyjską ropę pozwolą utrzymać stabilne ceny na światowych rynkach co będzie z korzyścią dla krajów rozwijających się.
Jeszcze przed podjęciem decyzji przez kraje UE i G7 decyzję o wstrzymaniu zakupów rosyjskiej ropy podjęli niezależni chińscy importerzy. Liczący się gracz na tamtejszym rynku.
Michał Bogusz, ekspert OSW specjalizujący się w tematyce Chin, w rozmowie z Gazeta.pl wyjaśnił, że decyzja nie ma charakteru politycznego, nie jest też sygnałem dotyczącym np. zwrotu w podejściu do kwestii wojny w Ukrainie.
- Wstrzymanie zakupów rosyjskiej ropy przez niezależnych importerów to czysty pragmatyzm. Podyktowany pełnymi magazynami i spadkiem popytu wewnętrznego. Chińskie rafinerie kupowały ropę z Rosji, bo była tańsza, ale ostatnie decyzje, takie jak pozwolenie na eksport produktów ropopochodnych, świadczą o tym, że Chiny potrzebują przerwy technologicznej - powiedział ekspert OSW.
- W kontekście wojny trzeba podkreślić, że powrotu do dawnego status quo nie będzie. Putin najwyraźniej stracił kontrolę i funkcjonuje z dnia na dzień, być może walczy o polityczne przetrwanie. Dopóki Ukraińcy są zdeterminowani, by walczyć, a Zachód jest gotowy pomagać, to nie wydaje mi się, żeby sytuacja się zmieniła. Wręcz przeciwnie, sytuacja rosyjska będzie się tylko coraz bardziej pogarszała - dodał Michał Bogusz.
Możliwość wprowadzenia limitu na rosyjską ropę została zapowiedziana już w czerwcu. Kreml nie pozostawił deklaracji Zachodu bez odpowiedzi i zareagował w swoim stylu - groźbami. Rosja zapowiedziała, że nie będzie sprzedawać ropy krajom, które będą uwzględniać limit. Twierdzi, że albo "zorientuje się na rynek partnerów", albo wręcz zmniejszy produkcję.
Dlaczego Europa może jednak przeć ku wprowadzeniu limitów? Ceny energii w Europie wzrosły po wywołaniu przez Rosję wojny w Ukrainie. Cena ropy również gwałtownie wzrosła i długo utrzymywała się na wysokim poziomie, przez co Rosja zwiększyła swoje dochody pomimo spadku wielkości eksportu.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl