Sankcjami miały zostać objęte trzy rosyjskie banki. Planowano wprowadzanie m.in. zakazu transakcji z Rosyjskim Bankiem Rozwoju Regionalnego. Unia chce też odciąć Rosji dostęp do dronów. Ograniczenia eksportowe mają także objąć chemikalia, szczególnie te działające na ośrodek nerwowy, a także elektronikę i części komputerowe wykorzystywane przez rosyjską machinę wojenną. Komisja Europejska zaproponowała również nałożenie restrykcji na sektor górniczy Rosji.
Ponadto na "czarnej liście" UE mieli znaleźć się wojskowi, ministrowie, członkowie Dumy Państwowej oraz kolejne firmy z sektora zbrojeniowego, a przede wszystkim osoby odpowiedzialne za rosyjskie brutalne i celowe ataki rakietowe na ludność cywilną, porwania ukraińskich dzieci do Rosji oraz kradzież ukraińskich produktów rolnych.
Z informacji brukselskiej korespondentki Polskiego Radia wynika jednak, że wśród ambasadorów państw UE pojawiły się propozycje wyłączeń z unijnych sankcji m.in. stali. "To żart" - skomentował w rozmowie z Beatą Płomecką jeden z dyplomatów. Przypomnijmy, że pierwotnie sankcje miały zostać przyjęte w piątek.
Więcej informacji z kraju przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Z kolei na pierwszym spotkaniu ambasadorowie proponowali, aby wyłączyć z restrykcji między innymi oligarchów z sektora rolnego oraz sprężonego gazu ziemnego powstającego z przetwórstwa ropy naftowej.
Wiceszef MSZ-tu Paweł Jabłoński relacjonował po spotkaniu, że prace nad sankcjami posuwają się do przodu oraz że skraca się lista rozbieżności, choć przyznawał, że one cały czas istnieją. Podkreślił, że Polska nie zgadza się na wyłączenia, a jeśli już, to powinny być one bardzo precyzyjne określone.