W listopadzie inflacja wzrosła o 17,5 proc. rok do roku - poinformował GUS. To drugi najwyższy odczyt od grudnia 1996 roku, a więc blisko 26 lat. Ten rekordowo wysoki wzrost cen wpływa nie tylko na portfele Polaków, ale również na ich zdrowie psychiczne. Takie smutne wnioski przedstawiono w raporcie "Zdrowie psychiczne Polaków w czasach wysokiej inflacji" autorstwa UCE RESEARCH i platformy ePsycholodzy.pl.
Ponad połowa, bo 50,9 proc. Polaków uważa, że doświadcza pogorszenia własnego zdrowia psychicznego, kondycji psychicznej, samopoczucia bądź pogorszenia funkcjonowania psychicznego w związku ze wzrostem inflacji.
- Obserwowane zjawisko od dłuższego czasu przybiera wymiar ekonomiczny, który może mieć efekt śnieżnej kuli. Fala zwolnień lekarskich z powodu depresji czy stresu jest w stanie generować duże koszty dla państwa, pracodawców i gospodarki, opiewające nawet na ponad 2 mld złotych rocznie. Z roku na rok będą one coraz wyższe, bo problem z miesiąca na miesiąc rośnie w dość szybkim tempie. I jak na razie nie widać, żeby sytuacja mogła się poprawić - przewidują autorzy raportu.
W przeprowadzonym badaniu odporność emocjonalną na inflację wykazało 37,9 proc. Przypomnijmy jednak, że podczas tego samego badania w lipcu taką odporność deklarowało 44,2 proc. Obserwujemy, więc wraz ze wzrostem cen spadek odporności emocjonalnej na kolejne podwyżki.
Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl, przewiduje, że problem może się spotęgować w momencie, kiedy Polacy realnie zaczną odczuwać podwyżki cen energii, gazu i paliwa, a to powinno nastąpić już niedługo. - Ludzi nie stać nawet na zaspokojenie bardzo podstawowych potrzeb, takich jak pełnowartościowe jedzenie czy ciepłe ubranie albo buty. Niektórzy muszą odkładać na dalszą przyszłość swoje życiowe plany, dotyczące np. zakupu mieszkania czy domu, ale też założenia rodziny. Rodzi to ogromną frustrację i lęk - mówi dr Beata Rajba, psycholożka z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Pogorszenie zdrowia psychicznego nieznacznie częściej dostrzegają u siebie kobiety niż mężczyźni, a o samym problemie mówią głównie osoby w wieku 18-22 lat, z dochodami miesięcznymi netto 7000-8999 zł, z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym oraz z miejscowości liczących od 5 tys. do 19 tys. mieszkańców. Autorzy badania wyjaśniają, że to dlatego, iż są to grupy, które już wcześniej były szczególnie narażone na depresję, a teraz ich problem się pogłębił.
Jednocześnie to osoby, które najdotkliwiej odczuwają inflacje. Osoby zarabiające powyżej mediany zarobków, stać było na wzięcie dużych kredytów, ale dziś część z nich nie ma z czego spłacać rat i ryzykuje utratę dorobku życia. Z kolei młodzi ludzie reagują obniżonym nastrojem na ograniczające się perspektywy zawodowe i niepewność na rynku pracy, która ich najbardziej dotyka.
Michał Pajdak podkreśla, że efekt pogorszonego zdrowia psychicznego może nasilać się też z tego powodu, że ludzie rozmawiają o inflacji ze znajomymi i z rodziną, co generuje ogólny społeczny niepokój. - Dużo starszych osób przypomina sobie inflację z lat 80-90. XX wieku i jej skutki, a także długoterminowy proces wychodzenia z recesji. Te doświadczenia na długo pozostają w pamięci członków naszych rodzin. Wkrótce może tego doświadczyć też młode pokolenie - wyjaśnia Pajdak.
Jeśli potrzebujesz rozmowy z psychologiem, możesz skorzystać z Kryzysowego Telefonu Zaufania [Kryzysowy Telefon Zaufania 116 123], pod numerem 116 123. Na stronie liniawsparcia.pl [Strona główna - Centrum Wsparcia] znajdziesz też listę organizacji prowadzących dyżury telefoniczne specjalistów z zakresu zdrowia psychicznego, pomocy dzieciom i młodzieży czy ofiarom przemocy.