Wokół fuzji Lotosu i Orlenu jest coraz więcej kontrowersji. Problematyczne jest m.in. przejęcie 30 procent Rafinerii Gdańskiej przez Saudi Aramco. Już pod koniec listopada pojawiły się informację, że zapisy w umowie zostały zmienione i Saudyjczycy otrzymali furtkę do sprzedaży udziałów bez porozumienia z polskim rządem.
Wówczas minister aktywów państwowych Jacek Sasin twierdził, że przed takim scenariuszem zabezpiecza nas ustawa o ochronie strategicznych dla państwa inwestycji. Jednak już trzy dni po tej wypowiedzi, Sasin poinformował, że przepisy zostaną zmienione tak, by Rafineria Gdańska została w nich wymieniona z nazwy, co miało zapewnić jeszcze większą ochronę.
Temat odżył w związku z doniesieniami TVN24, z których wynika, że Orlen może jednak utracić kontrolę nad Rafinerią Gdańską.
Mimo zapewnień rządzących, co do zabezpieczenia Rafinerii Gdańskiej, kilka dni po doniesieniach TVN24 pojawiła się informacja, że od 1 stycznia obiekt znajdzie się na "liście Sasina". To wykaz podmiotów podlegających ochronie przez Ministerstwo Aktywów Państwowych.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Podczas wtorkowej konferencji prasowej premier został spytany, dlaczego Rafinerię Gdańską wpisano na tę listę dopiero w poniedziałek. Odpowiedzi udzielił, dopiero gdy dziennikarz powtórzył pytanie. Wcześniej unikał tematu, za drugim razem też dość mocno krążył i ostatecznie nie udzielił precyzyjnej odpowiedzi, uznał to jednak za sukces polskiego rządu.
Jeżeli pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości, to my te wątpliwości adresujemy. Bardzo często transakcja ma tyle wątków, że nie wiadomo do końca, jakie wątpliwości mogą się pojawić. Jeżeli się pojawiły, premier Sasin je bardzo szybko i w odpowiedni sposób wyjaśnił
- odpowiedział Mateusz Morawiecki.
Szef rządu dodał, że wpisując Rafinerię Gdańską na "listę Sasina", dodatkowo upewnił się, że korzyści wynikające z tej transakcji są zabezpieczone. Wcześniej premier bronił podpisanej umowy, a całą transakcję określił jako przygotowaną "wzorcowo, modelowo, w najlepszym interesie akcjonariuszy, obywateli, rynku".
Jak ujawnia "Wyborcza", udziały w Lotosie zostały sprzedane bez konsultacji z komitetem konsultacyjnym, utworzonym przy Prezesie Rady Ministrów, w którego skład wchodzą 22 instytucje, w tym szef rządu, ministrowie i szefowie służb specjalnych.
Czy pominięcie komitetu w procesie wydawania zgody na transakcję naruszyło prawo? Czy to powoduje, że transakcja jest nieważna? Mecenas Tomasz Siemiątkowski, współtwórca ustawy o kontroli, uważa, że tak. Jednak dr hab. Maciej Mataczyński, prawnik reprezentujący Orlen przy umowie sprzedaży Lotosu koncernowi z Arabii Saudyjskiej, twierdzi, że transakcja została zawarta według innych zasad, zgodnie z nowelizacją z 2020 roku. Zgodnie z nią, to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydaje zgodę na transakcję, nie mając obowiązku ani możliwości wysłuchania opinii służb.
O kulisach podpisania umowy między Orlenem a Saudi Aramco przeczytasz w tekście: "'Wyborcza' ujawnia: Tak pisano ustawę pod Obajtka, by sprzedać Lotos", który opublikowała "Gazeta Wyborcza".