Konfederacja Lewiatan w 2023 roku przewiduje osłabienie popytu konsumpcyjnego zarówno w Polsce, jak i w Unii Europejskiej, a wraz ze spadkami poważne osłabienie polskiego przemysłu. - W mojej ocenie czeka nas ciężki czas, z możliwymi spadkami produkcji przemysłowej rok do roku - ocenia Mariusz Zielonka.
Taka prognoza ma wynikać z kilku powodów. Po pierwsze problemem stanie się "pragmatyzm firm z 2021 i 2022 roku". W tym czasie nagromadziły one niespotykaną do tej pory ilość zapasów, które podbijają polskie PKB. Brak produkcji i nowych zamówień przełoży się na wysokie koszty magazynowania i transportu tych towarów.
Po drugie przedsiębiorstwa nie będą dokonywać nowych inwestycji ze względu na niepewność. To może zmienić się - zdaniem ekonomisty - dopiero gdy zakończy się wojna w Ukrainie lub nastąpi trwałe osłabienie tempa wzrostu cen.
- Mimo zapowiedzi rządzących i NBP inflacja w 2023 roku nadal pozostanie dwucyfrowa. Wycofanie się z tarcz antyinflacyjnych przyniesie oczekiwany efekt - podbije inflację na początku przyszłego roku. W czarnym scenariuszu będziemy mówili prawdopodobnie o inflacji w lutym przekraczającej 20 proc. W całym roku nie uda się na pewno jej ograniczyć poniżej granicy 13 proc. - dodaje Mariusz Zielonka.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan dodaje też, że Polskę może czekać recesja i spadek PKB nawet o 1 proc. w przyszłym roku. - Ten pesymistyczny scenariusz może się zrealizować. Ratunkiem dla gospodarki mogą być środki z KPO. Ich pozyskanie może w przyszłym roku dołożyć około 1 pkt proc. do rodzimego PKB - mówi.
Optymistycznie prognozy Zielonki dotyczą jedynie rynku pracy. Uważa on, że m.in. ze względu na napływ uchodźców z Ukrainy zapełniona zostanie luka w zatrudnieniu. Dzięki nim uda się pozostawić statystyki właściwie bez zmian, mimo koniecznych redukcji kosztów. Stopa bezrobocia rejestrowanego utrzyma się więc poniżej 6 proc. w 2023 roku.