Ryan Parkinson został zatrudniony przez GI Group do pracy na linii montażowej w fabryce BMW Mini w Oksfordzie (Wielka Brytania). Po tym, jak po raz drugi został zwolniony z fabryki, mężczyzna pozwał pracodawcę oraz firmę rekrutacyjną, która zapewnia tymczasową siłę roboczą fabryce BMW.
Po raz pierwszy Parkinson został zwolniony po tym, jak jego przełożony twierdził, że "zniknął" podczas niedzielnej zmiany 17 czerwca 2018 roku, nie prosząc o pozwolenie na wyjście. Mężczyzna wyszedł o 19:50 i wrócił o 20:45 z posiłkiem z Burger Kinga. Tłumaczył później, że gdy członkowie jego zespołu zakończyli pracę nad konkretnym zadaniem, zaczęli omawiać, co teraz zjedzą. - Wszyscy chcieli kebaba, a ja powiedziałem, że chcę Burger Kinga - zeznał Parkinson, jak cytuje "Express & Star". Mężczyzna wyszedł z pracy, pojechał do restauracji, a następnie zaczął jeść posiłek w aucie. W tym czasie zadzwonił do kolegi, by zapytać, co dzieje się w fabryce. Ten mu odpowiedział, że szefostwo kazało im pracować, ponieważ kebab, który zamówili, nadal nie dotarł.
"Rozprawa dyscyplinarna odbyła się 15 maja 2019 r. w związku z wcześniejszym incydentem z Burger Kingiem, a pan Parkinson został zwolniony" - pisze gazeta, dodając, że ostatecznie mężczyzna odwołał się od decyzji w czerwcu, a zwolnienie zostało zastąpione ostrzeżeniem.
Więcej aktualnych wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Parkinson wrócił do pracy 8 lipca i prawie natychmiast został zawieszony za opuszczenie stanowiska pracy bez pozwolenia w dniach 13 i 14 maja 2019 r. A 25 listopada 2019 roku został z tego powodu ponownie zwolniony, jak cytuje dziennik, "za rażące wykroczenie polegające na opuszczeniu miejsca pracy bez pozwolenia".
Mężczyzna tłumaczył, że oba majowe przypadki dotyczyły wyjścia z fabryki na parking, który jest - jego zdaniem - częścią zakładu pracy, by wziąć z samochodu przygotowane kanapki. W opinii sądu pracy zwolnienie Parkinsona za majowe wyjścia po kanapki na parking było niesprawiedliwe. Mężczyzna otrzymał 16 916 funtów niewypłaconych wynagrodzeń i odszkodowań.
- Nie było dowodów na istnienie żadnej procedury [stosowanej przez GI Group] w celu uzyskania pozwolenia na opuszczenie terenu lub powiadomienia przełożonego o opuszczeniu terenu, lub zarejestrowania takiego zezwolenia lub powiadomienia - powiedział sędzia Stephen Vowles, jak cytuje portal lbc.com. Jego zdaniem opuszczenie miejsca pracy na kilka minut, by udać się na firmowy parking, "podczas gdy, jak się wydaje, wielu innych pracowników robiło dokładnie to samo", nie stanowiło rażącego wykroczenia.