W czwartek w Rządowym Centrum Regulacji pojawiło się rozporządzenie w sprawie wykazu podmiotów podlegających ochronie oraz właściwych dla nich organów kontroli dotyczące wpisania Rafinerii Gdańskiej i firmy Unimot na listę podmiotów chronionych. Tym samym lista podmiotów zostanie wydłużona z 13 do 15 pozycji. Rozporządzenie podpisane przez prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego wejdzie w życie z dniem 1 stycznia 2023 roku.
Wpisanie rafinerii do wykazu sprawi, że organem kontroli będzie minister aktywów państwowych i to on będzie decydował o blokowaniu sprzedaży inwestorowi, jeśli władze uznają go za niepożądane. Przypomnijmy - prezes PKN Orlen Daniel Obajtek wielokrotnie zapewniał, że nie ma ryzyka niekontrolowanej sprzedaży akcji Rafinerii Gdańskiej przez Saudi Aramco (formalnie chodzi o spółkę zależną Aramco Overseas Company B.V.). Tymczasem w uzasadnieniu do rozporządzenia wskazano, że istniało takie ryzyko.
Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
"Z planowanym nabyciem 30 proc. udziałów w spółce przez Aramco Overseas Company B.V. związane jest potencjalne ryzyko niekontrolowanego, dalszego zbycia tych udziałów w Rafinerii Gdańskiej, nabytych uprzednio przez ten podmiot w efekcie realizacji środków zaradczych, a w konsekwencji dostęp do rynku paliwowego w Polsce" - czytamy w uzasadnieniu.
"Rafineria Gdańska posiada znaczny udział w rynku rafineryjnym w Polsce, głównie w zakresie zaopatrzenia w paliwa silnikowe. Biorąc pod uwagę strategiczny charakter tej spółki i jej wpływ na bezpieczeństwo paliwowe w Polsce, zasadne jest umieszczenie spółki w rozporządzeniu Rady Ministrów w sprawie wykazu podmiotów podlegających ochronie oraz właściwych dla nich organów kontroli" - podkreślono.
Wpisanie rafinerii do wykazu ma związek ze sprzedażą części jej udziałów Saudyjczykom. Koncern PKN Orlen w ramach fuzji z Lotosem sprzedał 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej Saudi Aramco, natomiast spółka Unimot kupiła aktywa logistyczne, w tym bazy paliw Lotosu.
Od kilku tygodni w mediach publikowane są kontrowersyjne szczegóły, które mają dotyczyć umowy sprzedaży Rafinerii Gdańskiej Saudyjczykom w ramach fuzji Orlenu z Lotosem. W połowie grudnia dziennikarze TVN24 Łukasz Frątczak i Dariusz Kubik w "Czarno na białym" przedstawili dokumenty, które mają być projektem umowy PKN Orlen i Saudi Aramco.
W rzeczonych dokumentach wątpliwości budzi m.in. zapis, który miałby dawać prawo do niekontrolowanego zbycia udziałów w Rafinerii Gdańskiej. Dziennikarze TVN24 wskazywali również, powołując się na ujawnione przez nich dokumenty, że Orlen nie podejmie żadnych działań, wymienionych w osobnym załączniku, jeśli Saudi Aramco zgłosi weto. Ponadto PKN Orlen miałby płacić Saudi Aramco karę umowną w wysokości 500 mln dolarów, jeśli w istotny sposób naruszy umowę na dostawę saudyjskiej ropy do Polski.
Prezes Orlenu Daniel Obajtek odnosząc się do powyższych kwestii, mówił, że zarzuty wobec umowy zawartej z Saudi Aramco są skandaliczne i podważają wiarygodność państwa polskiego. Jego zdaniem krytyka oparta na szczątkowych informacjach w postaci przecieków umów zagraża bezpieczeństwu Polski.
- Wszelkie umowy zostały zawarte w wyniku procesu, przy którym pracowało setki fachowców z kancelarii polskich i międzynarodowych - mówił Obajtek. Prezes Orlenu zapewniał, że przy fuzji pracowały firmy doradcze, cieszące się międzynarodowym poważaniem, a zawarte umowy są zgodne ze światowymi standardami. Podkreślał, że nie ma ryzyka niekontrolowanej sprzedaży akcji Rafinerii Gdańskiej przez Saudi Aramco.