Posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się we wtorek i środę (3-4 stycznia). Tak - po raz pierwszy od marca 2020 r., a więc niemal trzech lat, członkowie RPP spotkają się na dwudniowym posiedzeniu. W takim trybie mają się spotykać przez cały 2023 r. Dwudniowe posiedzenia RPP były normalnością przed wybuchem pandemii COVID-19. Później skrócono jednak spotkania organu do jednego dnia. Tłumaczono to zagrożeniem epidemicznym.
Pod koniec 2022 r. było w temacie powrotu do dwudniowych posiedzeń trochę niesnasek. Część członków RPP (Ludwik Kotecki, Przemysław Litwiniuk i Joanna Tyrowicz) wnioskowała o rozłożenie na dwa dni już listopadowego posiedzenia, NBP nie dostosował się jednak do tej sugestii. Decyzje o stopach RPP ogłaszała w listopadzie i grudniu relatywnie późno (w listopadzie blisko 18:30, w grudniu tuż przed 18), a i tak - jak zdradził prezes Glapiński - przynajmniej listopadowe posiedzenie trwało po wydaniu komunikatu o stopach jeszcze dużo dłużej.
W każdym razie teraz można oczekiwać powrotu do stanu sprzed trzech lat - gdy RPP miała więcej czasu na dyskusje i analizy, a decyzje ws. stóp w drugim dniu posiedzenia nie były ogłaszane późnym popołudniem.
Co do samej decyzji, to sprawa jest w zasadzie jasna - jakikolwiek ruch inny już pozostawienie stóp na dotychczasowym poziomie (główna stopa 6,75 proc.) byłby sensacją. Wprawdzie na grudniowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński zarzekał się, że RPP nie zakończyła formalnie cyklu podwyżek i może się na nie zdecydować m.in. gdy "hydra inflacji znowu podniesie łeb". Wskazywał jednak, że zasadniczo obecny poziom stóp jest właściwy. Od tamtego czasu nie stało się nic, co mogłoby w diametralny sposób zmienić ten ogląd.
Co kluczowe, o ile zwykle Rada Polityki Pieniężnej podejmuje decyzje uzbrojona w wiedzę o szybkim szacunku inflacji w minionym miesiącu, o tyle tym razem GUS poda tę liczbę dopiero dzień po zakończeniu posiedzenia. Tzw. flash, czyli szybki odczyt inflacji za grudzień 2022 r., poznamy "dopiero" w czwartek 5 stycznia.
Jakiej liczby można się spodziewać? Zgodnie z prognozami ekonomistów, GUS poda odczyt symbolicznie niższy niż za listopad - gdy inflacja wyniosła 17,5 proc. rok do roku. Teraz konsensus prognoz wskazuje na 17,3-17,4 proc. Przykładowo, analitycy banków Pekao czy Santander przewidują, że inflacja w grudniu wyniosła 17,2 proc. roku do roku, a eksperci z Credit Agricole czy Millennium piszą o 17,3 proc.
Na marginesie - ekonomiści mBanku zwrócili w poniedziałek uwagę, że gdyby nie cuda, które z hurtowymi cenami paliw wyczyniał pod koniec 2022 r. Orlen, inflacja w listopadzie mogłaby nawet zejść poniżej 17 proc. (wyniosła 17,5 proc.), a grudniu - do ok. 16 proc. Narodowy czempion pompował wówczas najpierw detaliczne, a potem hurtowe ceny paliw, zwiększając tym samym swoją marżę, by na przełomie 2022 i 2023 r. wyraźnie je ściąć. "Dzięki" temu zabiegowi Polacy nie zobaczyli istotnego wzrostu cen paliw od początku 2023 r., gdy 8-procentowy VAT na paliwo został zastąpiony przez stawkę 23 proc.
Inflacja wzrośnie w styczniu i lutym w efekcie m.in. niemal całkowitej likwidacji tarczy antyinflacyjnej. Stawki VAT na energię, gaz czy ciepło powróciły do poziomów sprzed lutego 2022 r., w mocy pozostała wyłącznie zerowa stawka na dużą część żywności. Początek roku to też podwyżki cen regulowanych, a także wzrost akcyzy na papierosy i alkohol. W górę mocno (z 3010 zł brutto do 3490 zł) idzie także płaca minimalna, którą bywa tłumaczona część podwyżek cen.
Mniej więcej od marca mamy jednak mieć do czynienia z trwałym już zjawiskiem dezinflacji, czyli spadku inflacji. Co kluczowe, dezinflacja nie oznacza, że ceny będą spadać, a to, że będą rosnąć, ale w nieco wolniejszym tempie. Bazując na obecnych prognozach różnych ośrodków analitycznych można generalnie powiedzieć, że spodziewane jest zejście inflacji do poziomu ok. 10 proc. na koniec 2023 r.