Małe sklepy to gatunek wymierający. Znikają przez inflację i konkurencję. "Może być jeszcze gorzej"

W ubiegłym roku zlikwidowano 4 tys. małych sklepów, a prawie 10 tys. kolejnych zostało zawieszonych - podaje "Rzeczpospolita". Małe placówki mocno odczuwają wysoką inflację i wzrost kosztów, ale szkodzą im też duże sieci.

Liczba sklepów w Polsce spada od lat. W 2008 r. było ich ok. 460 tys., a dziś jest ich niemal 90 tys. mniej - wynika z danych wywiadowni Dun & Bradstreet, na które powołuje się "Rzeczpospolita".

Małe sklepy się zamykają. W najgorszej sytuacji są "spożywczaki"

Podkreślono, że tak szybkiego spadku, jak w ostatnich miesiącach nie było od dawna. - Przez rok z polskiego rynku zniknęło blisko 4 tys. sklepów. W kolejnych miesiącach może być jeszcze gorzej - powiedział w rozmowie z gazetą rzecznik firmy Tomasz Starzyk. Dodał, że w ubiegłym roku nieco ponad 9,5 tys. sklepów zawiesiło działalność, co w skali roku oznacza wzrost liczby takich placówek o 72 proc.

Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Według prezentowanych przez "Rz" danych, najszybciej znikają sklepy spożywcze, ale trend ten w różnej skali dotyka wszystkich sektorów. "Sytuacja jest z miesiąca na miesiąc coraz trudniejsza - po spadku popytu wywołanych najpierw pandemią i lockdownami doszła teraz rekordowo wysoka inflacja" - czytamy.

Nie licząc szybko rosnących kosztów utrzymania, spowodowanych m.in. podwyżkami cen prądu i gazu, sklepy stacjonarne muszą również konkurować o klientów np. ze sklepami internetowymi. "W przypadku handlu spożywczego warunki konkurencji narzucają duże sieci, zwłaszcza dyskontowe, które mimo niesłychanie trudnych warunków wciąż się rozwijają" - czytamy.

Inflacja i wyższe koszty dobijają również gastronomię. Popularne lokale się zamykają

Inflacja i inne czynniki powodują, że zamykają się nie tylko małe sklepy, ale także restauracje. Sardynka Ustecka, która działała na rynku od ponad 10 lat, postanowiła zamknąć interes 1 stycznia 2023 roku m.in. przez wysokie ceny energii. Właściciel lokalu mówił, że rachunek za gaz wzrósł z 4 do 12 tys. zł, a za prąd, zamiast 7 tys. zł, restauracja musiała zapłacić 28 tys. zł. Z kolei katowicka restauracja SOMI, która otworzyła się we wrześniu, z powodu rachunku za prąd opiewającego na kwotę 16 tys. zł podjęła decyzję o zamknięciu. Ostatnio w Gazeta.pl pisaliśmy również o zamykającej się kultowej pizzerii Ufo w Warszawie.

Według tzw. szybkiego szacunku GUS, inflacja w grudniu wyniosła 16,6 proc. rok do roku. To odczyt dużo niższy od prognoz ekonomistów. Konsensus wskazywał na odczyt ok. 17,3 proc. To także rezultat nieco niższy od tych odnotowanych we wrześniu, w październiku i listopadzie 2022 r. (kolejno 17,2, 17,9 i 17,5 proc.).

- Mimo wszystko oczywiście inflacja wciąż jest piekielnie wysoka - poprzednio takie poziomy wcześniej widziane były w Polsce na początku 1997 r., czyli ok. 26 lat temu - pisał Mikołaj Fidziński na next.gazeta.pl.

Zobacz wideo Kiedy możemy spodziewać się szczytu inflacji?
Więcej o: