Lekarz pokazał rachunek za ogrzewanie. I tak ma szczęście. W niektórych miastach wzrost o 430 proc.

W mediach społecznościowych pojawił się wpis lekarza, który otrzymał nowe wyliczenia dotyczące kosztów ogrzewania. Koszt 1 GJ rośnie w jego wypadku o ok. 180 proc. Szybko okazało się, że w Polsce nie brakuje miast, gdzie płacić trzeba i 350, i 430 proc. więcej. Jak mają się do tego zapewnienia ministerki Anny Moskwy?

Lekarz zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym podzielił się informacjami dotyczącymi kosztów ogrzewania. "Zaczynają spływać podwyżki opłat, wydawało mi się, że plus 33 proc. za garaż wygra, ale właśnie wjechała na emaila podwyżka za ciepło z 34.50 na 96 zł/GJ" - napisał. 

Taka podwyżka za gigadżul jest spora, wynosi bowiem ok. 180 proc. Wpis szybko doczekał się jednak komentarzy, z których jasno wynika, że i w innych miastach ciepło drożeje na potęgę. "Rzeszów podwyżka od grudnia (za 1GJ) z  67.26 na 90,39 zł i po powrocie VAT- z 90.39 na 120,05 zł" - napisał jeden z internautów. 

- Rok do roku podwyżka jest po prostu duża. Trzeba będzie się zastanowić nad możliwościami oszczędzania ciepła. Nowe cenniki prądu, ogrzewania, wody, spływają. Podejrzewam, że nie jest to ostatnia podwyżka, która czeka mnie w tym roku w związku z inflacją - mówi autor wpisu. 

Zobacz wideo Wołodymyr Zełenski - przez krytyków był nazywany komikiem i klaunem, dziś odważnie przewodzi Ukrainie

W niektórych miastach stawki w górę o ponad 400 proc. 

Przykładów na spory wzrost cen jest sporo. W Puławach za ciepło trzeba płacić o 84 proc. więcej. - W ciągu ostatnich 20 lat nie notowaliśmy takich podwyżek stawek. Nagły wzrost cen nośników energii, takich jak węgiel, gaz ziemny i ropa naftowa spowodował drastyczny wzrost cen prądu i ciepła - napisał w komentarzu do podwyżek prezydent Paweł Maj. 

Część mieszkańców miasta obawia się, że podwyżka za ogrzewanie przełoży się na miesięczny wzrost rachunków wynoszący nawet kilkaset złotych. Od 1 maja podwyżka w mieście wynieść ma 432 proc. 

Miało być 40 proc. ale słowa ministerki środowiska nie były precyzyjne

Jak bumerang wraca też inna kwestia. Anna Moskwa mówiła w zeszłym roku, że opłaty za ciepło systemowe nie wzrosną w stopniu większym niż 40 proc. Eksperci cytowani przez Wirtualną Polskę zauważają, że ta deklaracja nie była precyzyjna. 

Internauta który umieścił wpis w mediach społecznościowych, potwierdza, że właśnie tak zrozumiał stanowisko szefowej resortu środowiska. - nie śledziłem tego, widziałem wypowiedź Pani Minister, że maksymalna podwyżka wyniesie 40 proc. A teraz się okazuje po zorientowaniu się, że tu nie chodzi o 40 proc. rachunku, ale jakiejś składowej, która na ten rachunek wpływa.

Ile mogą wynieść podwyżki za ogrzewanie?

Dla wielu wzrost cen ogrzewania może być szokiem. W 2021 roku średnia cena ciepła wytwarzanego ze źródła, które jest opalane gazem, wynosiła 71 zł za GJ. W ustawie przyjętej przez rząd w zeszłym roku wyznaczono górny limit ceny. Wynosi on 150,95 zł - i to netto. 

Jak wysokie mogą być podwyżki? Sytuacja każdego miasta, a nawet każdej spółdzielni czy wspólnoty jest inna. W Piasecznie podwyżka wynosi ok. 350 proc. Opłata za GJ wzrosła tam z 52 do 250 zł. 

Pocieszeniem są rządowe ulgi. Nawet one nie uchronią jednak przed bolesnym wzrostem rachunku, bo w tym wypadku opłata wzrośnie do ok. 140 zł. 

Urzędnicy z Piaseczna zwracają też uwagę na istotny fakt. "Na końcową cenę usługi wpływają również wysokie ceny energii elektrycznej niezbędnej do funkcjonowania ciepłowni i dostarczania ciepła do budynków oraz wzrost opłat za zezwolenia na emisję dwutlenku węgla. Te trzy składniki: cena gazu, koszty energii elektrycznej oraz emisji CO2 sprawiają, że PCU musiało wprowadzić korektę taryfy". 

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: