Od środy w górę poszły ceny biletów PKP - zależnie od kategorii składu. I tak za podróż EIP (do tej kategorii zalicza się Pendolino) zapłacimy o 17,8 proc. więcej, kategoria EIC zdrożała o 17,4 proc., a najtańsze bilety na połączenia TLK/IC są droższe o 11,8 proc.
Przejazd z Warszawy do Gdyni lub do Gdańska w drugiej klasie po aktualizacji cennika kosztuje 199 zł. Podróżujących zaskoczyło jednak, że praktycznie nie byli w stanie znaleźć tańszych biletów. Nie było znaczenia, czy szukali połączenia odjeżdżającego za kilka godzin, czy za miesiąc.
Jak zauważył Polsat News, taryfa jednak złagodniała dzień później. W czwartek po godz. 9. za podróż EIP z Warszawy do Krakowa (po podwyżce również 199 zł), jeśli między tymi miastami chcemy przemieścić się w poniedziałek, niemożliwe było, aby znaleźć ofertę niższą niż cena bazowa. Około godz. 19. cena na pociągi Pendolino w klasie drugiej, ruszające ze stolicy o 6.26 i 15.37 trzeba było zapłacić 169,15 zł. Podróż połączeniami o 10.35 i 18.46 kosztowała 109,45 zł, a kurs o 20:48 - 139,30 zł.
Dziennikarzom stacji udało się nawet kupić bilet na Pendolino z Warszawy do Gdyni na 10 lutego za 49 zł. "Taka cena - poza pociągiem o 18.43 - obowiązywała też na następny kurs przed godz. 20. W promocyjnej cenie były również miejsca w klasie pierwszej. Gdy ceny na te same połączenia sprawdzaliśmy w środę, PKP Intercity oferowało transport za 199 złotych" - informuje Polsat News.
W komunikacie rozesłanym do mediów spółka PKP Intercity tłumaczyła, że głównym powodem, dla którego jest zmuszona zmienić cennik i dostosować go do realiów rynkowych, jest bardzo duży wzrost cen energii. Państwowa firma wini za to zarówno wojnę w Ukrainie, jak i "putinflację".
"Zakup energii elektrycznej stanowi największy koszt spółki. Jeszcze w 2019 roku koszt ten wyniósł ok. 500 mln zł brutto, w 2023 roku prognozowany koszt zakupu energii elektrycznej wyniesie aż 1,5 mld zł brutto, czyli trzy razy więcej" - wyjaśniano w informacji.
W programie "Gość Radia Zet" tłumaczył to też rzecznik PiS Rafał Bochenek. - Dziennikarze, gwiazdy telewizji wrzucały wiele zdjęć właśnie biletów Pendolino, z pierwszej klasy. Natomiast ja chciałbym powiedzieć, że 90 proc. pasażerów nie jeździ pierwszą klasą pendolino, tylko korzysta z przejazdów np. PKP Intercity lub też TLK, te bilety tyle nie zdrożały - podkreślił polityk PiS.
Sprawę w Sejmie wyjaśniał też minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
Odpowiadając na pytania posłów Adamczyk wskazał, że wsparcie rządowe pozwoliło ograniczyć skalę podwyżek cen za przejazdy koleją. Decyzją rządu z rezerwy premiera na dopłaty do biletów przeznaczono 575 mln zł. - Gdyby nie było tych działań wspierających, osłonowych, to podwyżka 12-proc. nie wynosiłaby 12 proc., a wynosiłaby około 50 proc. - mówił minister Andrzej Adamczyk.
Dodał, że wzrost cen biletów jest koniecznością wobec rosnących cen energii. Przypomniał, iż jeszcze w roku 2019 PKP Intercity płaciło za energię około 500 mln zł rocznie, natomiast w tym roku prognozy mówią o wydatkach w wysokości 1 miliarda 600 mln zł.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Przypomnijmy, w październiku minionego roku PKP Intercity ruszyło z akcją "Łowcy Promo".
Cezary Nowak, rzecznik spółki PKP w rozmowie z Polsat News mówił, że pule biletów promocyjnych mogą zmieniać się w trakcie trwania sprzedaży biletów. - I tak stało się właśnie teraz. Po wprowadzeniu do systemu sprzedaży nowych cen zostały one przeliczone za pomocą wykorzystywanych modeli ekonometrycznych i dostosowane - mówił Nowak.
Rzecznik dodał, że dzięki zróżnicowanym progom promocyjnym możliwe jest np. kupienie biletu na połączenie EIP na trasie Warszawa - Kraków czy Warszawa - Gdańsk nawet za 49 zł, a w pociągach kategorii TLK i IC już za 19 zł.