16,6 proc. - tyle wyniosła inflacja w grudniu 2022 r. według finalnego odczytu Głównego Urzędu Statystycznego. To tyle samo, ile GUS podał 5 stycznia w tzw. szybkim szacunku.
Odczyt 16,6 proc. jest niższy niż we wrześniu (17,2 proc.), październiku (17,9 proc.) i listopadzie (17,5 proc.). Choć oczywiście nadal fatalny - inflacja 16,6 proc. to tak, jakby stracić przez rok dwie pensje. Ostatni raz przez cały rok kalendarzowy ceny urosły w szybszym tempie w 1996 r. - o 18,5 proc.
Tym razem urząd podał jednak więcej szczegółów inflacji za grudzień ub.r. niż przed tygodniem. Jak wynika z najnowszych danych, ceny żywności były w grudniu przeciętnie o 22,1 proc. wyższe niż przed rokiem. Najmocniej podrożały m.in. cukier (o ponad 87 proc.), mąka (o prawie 38 proc.) czy mleko (ponad 37 proc.).
Na koniec 2022 r. koszty utrzymania mieszkania były wyższe niż przed rokiem o 22,6 proc., w tym m.in. gaz podrożał o blisko 25 proc., energia cieplna o niemal 30 proc., a opał aż o ponad 83 proc.
Paliwa były w grudniu o 13,5 proc. wyższe niż na koniec 2021 r. To głównie sprawka diesla, który jest o niemal jedną trzecią droższą niż przed rokiem. Benzyna podrożała o ok. 10 proc., a gaz jest nawet tańszy – o ok. 13 proc.
Dobrą wiadomością jest to, że inflacja w grudniu w ujęciu miesiąc do miesiąca (tj. w porównaniu z listopadem 2022 r.) wyniosła tylko 0,1 proc. To najniższy odczyt od czerwca 2021 r. (nie licząc lutego 2022 r., gdy inflacja "sztucznie" spadła na skutek obniżek VAT w ramach tarczy antyinflacyjnej). Ba, ceny towarów wręcz spadły - symbolicznie, o 0,1 proc. W grudniu delikatnie tańszy niż w listopadzie - według danych GUS - był m.in. drób, mąka, a także, opał, paliwa czy obuwie.
Gdyby takie miesięczne tempo wzrostu cen utrzymywałoby się przez cały rok, inflacja roczna wyniosłaby ok. 1,2 proc., czyli byłaby nawet poniżej celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego. Innymi słowy, problem inflacji by wtedy nie istniał.
Ale niestety problem inflacji istnieje. Wprawdzie obecne prognozy wskazują, że po styczniowo-lutowym wzroście inflacji (napędzanym np. przez podwyżki VAT czy akcyzy na energię, gaz czy alkohol i papierosy, podwyżki cen administrowanych czy efekt niskiej bazy sprzed roku) od marca inflacja powinna spadać, ale jednak na koniec roku powinna być wciąż na poziomie ok. 8-10 proc. Zgodnie z listopadową projekcją inflacyjną NBP, do poziomu 2,5 proc. inflacja zejdzie dopiero w 2025 r.
Z drugiej strony, choć jedna jaskółka zdecydowanie wiosny nie czyni, to grudniowe dane o inflacji są lepsze od oczekiwań większości ekonomistów. Może się okazać (i oby tak było!), że tempo dezinflacji w 2023 r. będzie szybsze niż dziś zdaje się analitykom.