W 2016 roku grupa Lotos chciała mieć swój własny samochód elektryczny, który byłby konkurencją dla wspieranej przez Skarb Państwa Izery. Wydano nawet 1 milion dolarów na projekt tego samochodu. Ostatecznie on nie powstał, a Orlen po przejęciu Lotos wszczął wewnętrzną kontrolę i przyjrzał się temu projektowi. Zauważono wiele kontrowersji - opisuje RMF FM.
Po pierwsze trzyosobowa komisja odpowiedzialna za zapytania ofertowe sama wybrała firmy, które zaprosiła do ich składania. Po drugie ostatecznie wybrano amerykańską spółkę Electric Power Research Institute (EPRI). Ta chciała występować w konsorcjum z nieznaną polską firmą ArtTech, której kapitał założycielski wynosił 5 tysięcy złotych, a siedziba znajdowała się pod "wynajętym adresem".
Ten wybór uzyskał dwukrotną negatywną rekomendację zespołu ds. ochrony infrastruktury krytycznej koncernu, a także krytyczną opinię prawną, która odradzała konsorcjum. Mimo to zdecydowano się podpisać umowę, a ekspertyzy niestety - dla Lotosu - się sprawdziły.
"Kontrahent nie wywiązywał się z terminów, a zamawiający ich nie egzekwował" - opisuje RMF FM. Z tego powodu realizacja projektu się opóźniła i zakończyła na pierwszej fazie "opracowania analiz biznesowych". Mimo to ArtTechowi zapłacono 496 tysięcy dolarów, a EPRI - kolejne 590 tysięcy dolarów. Realizacja całego projektu miała pochłonąć nawet 7,2 mln dolarów.
Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
- Zależy nam na pełnej transparentności tego projektu, dlatego podjęliśmy działania wyjaśniające i aktualnie prowadzimy kontrolę wewnętrzną - mówiła w czwartek, 12 stycznia, w rozmowie z RMF FM rzeczniczka Orlenu Edyta Olkowicz. Tydzień później RMF FM poinformowało, że PKN Orlen złożył zawiadomienie do Centralnego Biura Antykorupcyjnego w tej sprawie.
Koncern uważa, że zarząd Lotosu w latach 2016-2018 miał wyrządzić szkodę Orlenowi znacznych rozmiarów. Mówiąc dokładniej - według nieoficjalnych informacji RMF FM - zawiadomienie do CBA dotyczy około 900 tysięcy złotych oraz ponad miliona dolarów.
Przypomnijmy, że liczba pojazdów elektrycznych w Polsce jest bardzo niska. Na 28 mln aktywnych samochodów w kraju, we wrześniu 2022 roku mieliśmy tylko nieco ponad 54 tys. elektryków. Ponadto 51 proc. z nich stanowiły hybrydy. Statystyki te powinny być dużo wyższe, bowiem do 2035 roku w państwach Unii Europejskiej wprowadzony zostanie zakaz sprzedaży nowych samochodów osobowych i lekkich pojazdów dostawczych, napędzanych paliwami kopalnymi, czyli aut z silnikiem spalinowym.