Bistro "Dobra Zmiana", które od 2016 roku działało w Białymstoku, znika z rynku. Właściciel potwierdził swoją decyzję we wpisie w mediach społecznościowych. "22 stycznia w lokalu przy ulicy Skłodowskiej odbędzie się nasz ostatni serwis" - czytamy w mediach społecznościowych.
Patryk Chowaniak w rozmowie z Gazeta.pl przyznał, że decyzja o zamknięciu to papierek lakmusowy - wkrótce inni przedsiębiorcy też mogą stanąć przed dylematem. - Podwyżki będą się przekładać na wzrosty wszystkich cen, przez co towary będą coraz mniej dostępne dla nabywców - wyjaśnił.
Jak zauważył, firmy w Polsce wciąż się otwierają, ale nikt nie jest w stanie zagwarantować sobie sukcesu. - Na miejsce lokali, które się zamykają, otwierają się nowe. Ale czy się utrzymają? Trudno stwierdzić, jak długo mogą przetrwać - mówił.
Jego zdaniem przetrwać w obecnej sytuacji może być jednak ciężko.
Prowadzenie firmy w Polsce to nie jest bajka, a prowadzenie firmy w obecnym czasie to już w ogóle prawdziwy hardcore. Trzeba albo mieć gruby portfel, żeby dokładać do interesu, albo nie wiedzieć na co się pisze
- podsumował.
Zaznaczył też, że jeżeli fala zamykania lokali będzie przyspieszać, może dojść do wzrostu bezrobocia. Przedsiębiorca nie kryje też, że jest rozczarowany brakiem pomocy dla osób, które znalazły się w tak ciężkiej sytuacji, jak on.
Szukaliśmy wsparcia, szukaliśmy pomocy. Nie ma mowy, by firmy takie jak my, które znalazły się w ciężkiej sytuacji, mogły na coś liczyć
- przyznał.
Właściciel lokalu w rozmowie z TVN24 przyznał, że do decyzji został zmuszony z uwagi na drastyczny wzrost kosztów.
Podwyżki zjadają nam cały obrót. Surowce podrożały od 30 do 100 proc., energia elektryczna o 300 proc., rachunku za gaz jeszcze nie otrzymałem
- wyliczał.
Przyznał też, że perspektywa kolejnych podwyżek zmusiła go do podjęcia decyzji o zamknięciu działalności w obecnej formie.
Zamykamy, biorąc pod uwagę to, że już wzrosły koszty pracy i w lipcu ponownie ta płaca minimalna wzrośnie. Znowu wzrosną koszty płacy, taryfa na gaz. To całkowicie by nas pogrążyło
- powiedział Patryk Chowaniak.
Właściciel lokalu przyznał też, że decyzja o zamknięciu wiąże się ze zwolnieniami. - Tak, niestety, cała ekipa została zwolniona. Będę działał teraz w pojedynkę - zaznaczył. Pracę straciło 10 osób.
Jak dodał przedsiębiorca, decyzja o zamknięciu firmy w obecnej formie jest "jedną z najtrudniejszych w życiu". Dodatkowym powodem są rosnące zobowiązania wobec banków i leasingodawców. Comiesięczne raty wzrosły. - Chodzi o to, żeby koszty zminimalizować całkowicie - tłumaczył w rozmowie ze stacją.