Zakład pogrzebowy w Shantou ogłosił przetarg na "awaryjny zakup" dwóch pieców kremacyjnych. Inny zakład w Syczuanie poinformował, że kupił 196 tys. litrów diesla ze względu na kończące się zapasy surowca. Jak wytłumaczono, ma to związek z zapotrzebowaniem paliwa do krematoriów, które jest o 40 proc. większe niż przed rokiem - pisze Agencja Reutera.
Po listopadowych protestach przeciwko polityce "zero covid", w grudniu chińskie władze zaczęły się wycofywać z obranej strategii. Wcześniej Chiny były przekonane, że Covid-19 uda się pokonać stosując model znany z epidemii SARS-CoV-1 z 2002 roku. - (...) czyli, że będzie można odizolować chorych, pozwolić wirusowi się wypalić, on jednocześnie będzie ewoluował w kierunku nieszkodliwym i zniknie. Cały system decyzyjny ustawili z myślą o tym, że można koronawirusa opanować i wyeliminować - mówił w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim Michał Bogusz, analityk w Ośrodku Studiów Wschodnich.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Po niemal trzech latach pandemii okazało się jednak, że było to błędne założenie. Lepiej sprawdziła się strategia Zachodu, który uznał, że podobnie jak grypy hiszpanki, Covid-u nie uda się opanować i prędzej czy później każdy będzie musiał go przechorować.
Chińczycy nie mieli kontaktu z wirusem, w związku z czym nie wykształcili na niego odporności. Choć żaden zakład pogrzebowy nie wspomina w przetargu, że wzrost kosztów w branży pogrzebowej wynika z odejścia od "zero covid", to liczba pochówków zaczęła rosnąć w tym samym momencie.
W ubiegłą sobotę Chiny poinformowały, że tylko od 8 do 12 grudnia w szpitalach na Covid-19 zmarło 60 tys. osób. To 10-krotny wzrost względem poprzednich miesięcy. Rzeczywista liczba zgonów z tego powodu najpewniej jest jednak jeszcze wyższa. Do statystyk nie wlicza się osób, które zmarły w domu, a lekarze mówią, że są zniechęcani, by wpisywać Covid-19 jako przyczynę śmierci.
Już w połowie grudnia "Wall Street Journal" informował o zwiększającej się liczbie kremacji w Chinach. Ciał było tak dużo, że kremacje prowadzono nawet w nocy. Jedna z pracowniczek pekińskiego krematorium oceniła wówczas, że trafia do nich ok. 200 ciał, choć wcześniej było to zwykle ok. 30-40.
Potwierdzają to kolejne przetargi rozpisywane przez państwowe zakłady pogrzebowe. W Anqing taka placówka wydała 234 tys. dolarów na dwa karawany oraz powiększenie chłodni, a także na wyższe rachunki za energię. W ogłoszeniu można było przeczytać, że przedsiębiorstwo potrzebuje "na teraz" 30 miejsc w chłodni. Podobnie wyglądała sytuacja w Jieshou. W przetargu zapisano, że potrzebują 10 trzydrzwiowych chłodni.
W całej prowincji Guangdong, najliczniejszej w Chinach, między 7 grudnia a 6 stycznia, zakłady pogrzebowe wydały 130 mln juanów. Rok wcześniej było to 90 mln juanów.
Zapotrzebowanie wzrosło tak bardzo, że w styczniu Hangati, producent krematoriów opublikował reklamę "inteligentnego" pieca. W ogłoszeniu podkreślono łatwy montaż i szybkość działania urządzenia. Firma informowała, że pracowali 24 godziny na dobę, by przestawić produkcję na nowe piece krematoryjne, tak by zaspokoić duże i pilne zapotrzebowanie na rynku.