4,33 zł - tyle kosztuje obecnie na rynku walutowym (forex) dolar amerykański. Historycznie to oczywiście wciąż bardzo wysokie poziomy, ale jednak złoty jest obecnie najmocniejszy wobec amerykańskiej waluty od ponad pół roku - od czerwca 2022 r. W poniedziałek zjechał nawet poniżej 4,32 zł. Od początku października ub.r., gdy kurs dolara dochodził w pobliże 5 zł, mamy już zjazd o ponad 60 gr.
De facto trudno mówić jednak o sile złotego wobec dolara z tego powodu, że główne czynniki umocnienia polskiej waluty w ostatnich miesiącach nie leżą nad Wisłą. Karty rozdają amerykański i europejski bank centralny oraz rynkowe nastroje co do tego, jakie będą ich dalsze kroki.
Żeby zrozumieć, co dzieje się ze złotym, w dużej mierze wystarczy spojrzeć na wykres kursu euro do dolara amerykańskiego. Dziś za jedno euro płaci się ok. 1,09 dolara. To najwięcej od kwietnia 2022 r. Gdy jesienią ub.r. euro było najsłabsze wobec dolara od 20 lat, kosztowało ok. 0,96 dolara.
Od początków października złoty umocnił się też wobec euro (o ok. 15 gr) czy franka (ponad 30 gr), ale jednak to wobec dolara skala umocnienia jest najbardziej okazała.
Oczywiście można i trzeba zwracać uwagę na dane i nastroje z gospodarki polskiej czy szerzej - naszego regionu i europejskiej - w tym m.in. pozytywny rozwój wydarzeń, jeśli chodzi o skalę spodziewanego zimowego kryzysu energetycznego czy względny "spokój", jeśli chodzi o implikacje wojny w Ukrainie na bezpieczeństwo i gospodarkę Europy. Nie można jednak zapominać np. o tym, że kursowi złotego ciążą problemy Polski z wypłatą środków w ramach KPO.
Wydaje się, że to wszystko schodzi na drugi plan wobec faktu, że kurs złotego wobec dolara jest po prostu silnie zależny od sytuacji na parze eurodolar. A dzieje się na niej to, że dolar od października/listopada wyraźnie tanieje wraz z rosnącym przekonaniem inwestorów, że amerykański bank centralny (Fed) zwolni z tempem podwyżek stóp procentowych m.in. w obliczu spadającej inflacji. Żeby była jasność - przedstawiciele Fed wciąż jasno komunikują, że widzą potrzebę zacieśniania polityki pieniężnej nie tylko na lutowym posiedzeniu, ale i w kolejnych miesiącach. Rynek podchodzi jednak do tych deklaracji z mniejszą wiarą niż w przypadku EBC.
Wprawdzie bowiem dezinflację wskazują także dane ze strefy euro, ale komentarze członków Europejskiego Banku Centralnego, w tym jego prezeski Christine Lagarde, są odbierane jako bardziej jastrzębie - determinację do podwyżek stóp i walki z inflacją rynek odczytuje jako znacznie silniejszą. Sygnalizują oni kolejne podwyżki o 50 punktów bazowych na zbliżających się posiedzeniach. To w naturalny sposób umacnia euro wobec dolara.
Czy to, czego dziś obstawia rynek, się ziści, to inna sprawa. Natomiast dziś "grany" jest taki scenariusz.
Ba, zdaniem ekonomistów euro wciąż jest niedowartościowane względem dolara. W tym momencie bardziej prawdopodobnym scenariuszem na 2023 r. jest, że zobaczymy dalsze umocnienie europejskiej waluty, co powinno sprzyjać także złotemu na parze z dolarem. Jest tu rzecz jasna wiele niewiadomych, związanych choćby z sytuacją w Ukrainie, ale generalnie rynek oczekuje - także m.in. w obliczu otwarcia chińskiej gospodarki, dalszego polepszenia globalnych nastrojów gospodarczych. To powinno skutkować pewnemu odpływowi kapitału z bezpiecznych przystani typu właśnie dolar amerykański.