Wielka Brytania odnotowuje dziś trzecią rocznicę wyjścia z Unii Europejskiej. Brexit zaczął się 31 stycznia 2020 roku (choć jeszcze do końca tamtego roku kraj uczestniczył w unijnym wspólnym rynku). Wydaje się, że coraz więcej Brytyjczyków żałuje tej decyzji - według średniej z ostatnich sondaży 58 proc. badanych uważa, że Wielka Brytania powinna być w UE (42 proc. jest przeciwnego zdania). Z innej ankiety wynika, że żałujących brexitu jest więcej we wszystkich z 632 parlamentarnych okręgów wyborczych z wyjątkiem trzech.
Dlaczego przypominamy brexit? Jak zauważa Reuters, według części ekonomistów, może być to jeden z czynników tłumaczących obecną niezbyt wesołą sytuację w brytyjskiej gospodarce (choć oczywiście nie jedyny i nawet nie główny - Wielka Brytania cierpi, jak wszyscy, z powodu m.in. kryzysu energetycznego i skutków wojny w Ukrainie oraz wciąż odczuwa efekty pandemii koronawirusa).
Tymczasem Międzynarodowy Fundusz Walutowy ściął swoją prognozę dotyczącą brytyjskiej gospodarki w tym roku. I to tak, że zamiast lekkiego wzrostu spodziewa się teraz spadku PKB - w całym 2023 roku, co oznacza recesję. Ten spadek ma wynieść 0,6 proc. - w jesiennej prognozie MFW spodziewał się wzrostu o 0,3 proc.
Główny ekonomista Funduszu Pierre-Olivier Gourinchas powiedział BBC, że zmiana związana jest w dużej mierze wysokimi cenami energii i zależnością kraju od gazu. W reakcji na podbijany przez drogą energię wzrost inflacji, Bank Anglii podnosi stopy procentowe, co z kolei uderza w wielu spłacających hipoteki. Do tego zatrudnienie w kraju wciąż nie wróciło do poziomu sprzed pandemii. I ten ostatni element może być związany z brexitem - bo brakuje pracowników z krajów UE - co podkreślał w rozmowie z BBC Paul Johnson, szef think tanku Institute for Fiscal Studies.
Według MFW widać już jednak światełko w tunelu - brytyjska gospodarka ma być "na właściwej drodze", poprawę w odczycie PKB ma być widać dopiero w przyszłym roku - wtedy spodziewany jest wzrost wskaźnika o 0,9 proc. (mocniejszy niż w poprzedniej, jesiennej prognozie).
Może i jest nieco lepiej, ale w zestawieniu z innymi państwami Wielka Brytania nie wygląda dobrze. W najnowszej odsłonie prognoz MFW ma być jedyną dużą gospodarką, która zaliczy w tym roku recesję. PKB ma wzrosnąć - minimalnie, ale jednak - w Niemczech (o 0,1 proc.), Włoszech (o 0,6 proc.) i Francji (o 0,7 proc.), a nawet w Rosji (o 0,3 proc.).
Tak poza tym, to jeśli spojrzeć na raport Międzynarodowego Funduszu bardzo szeroko, perspektywy dla świata wyglądają nawet lepiej niż jesienią. Prognoza wzrostu globalnego PKB poszła w górę z 2,7 do 2,9 proc. (w minionym roku wzrost wyniósł 3,4 proc.). Ma to być zasługa otwarcia po koronawirusowych lockdownach, na jakie pod koniec 2022 r. zdecydowały się Chiny, a także, jak podaje MFW, "zaskakująco odpornego" popytu w Stanach Zjednoczonych i Europie, no i spadku cen energii. Według Funduszu, "Chiny i Indie będą głównymi silnikami wzrostu w tym roku".
Oczekiwania dotyczące Polski się pogorszyły. Teraz MFW spodziewa się wzrostu polskiego PKB o 0,3 proc. w tym roku - to prognoza o 0,2 punktu procentowego gorsza niż w październikowej odsłonie raportu. Także w przyszłym roku spodziewany jest niższy niż wcześniej zakładano wzrost (2,4 proc., mniej o 0,7 punktu procentowego).