Są pierwsze dane o inflacji w Chorwacji po przyjęciu euro. Morawiecki nie będzie zadowolony

Inflacja w strefie euro w styczniu wyniosła 8,5 proc. rok do roku (wobec 9,2 proc. w grudniu 2022 r.) - podał Eurostat. Pierwszy raz urząd w zestawie danych o inflacji w strefie euro podał też liczby dla Chorwacji. Okazało się, że w pierwszym miesiącu po przyjęciu waluty ceny w tym kraju wzrosły o 0,2 proc. Taka jest skala "szoku cenowego", którym straszył w Polsce premier Mateusz Morawiecki.

0,2 proc. - tyle w styczniu, w ujęciu miesiąc do miesiąca (czyli w porównaniu z grudniem 2022 r.) wyniosła inflacja w Chorwacji. Dlaczego to ważne? Otóż dlatego, że Chorwacja z początkiem roku weszła do strefy euro. Można więc powiedzieć, że są to pierwsze dane dotyczące tego, jak wzrosły tam ceny dóbr i usług konsumpcyjnych po przyjęciu wspólnej waluty.

Wiadomo nie od dziś, że w krajach przechodzących z własnej waluty na euro występuje tzw. efekt cappuccino, czyli nieuzasadnione podwyżki cen. Przedsiębiorcy zaokrąglając ceny po przeliczeniu, robią to w górę. Zresztą minister gospodarki Chorwacji Davor Filipović ganił za to sklepy.

Euro w Chorwacji? Morawiecki przekonywał, że kraj pogrąża się w kryzysie

Podwyżki cen w Chorwacji po przyjęciu euro szybko podłapało sceptyczne wspólnej walucie w Polsce Prawo i Sprawiedliwość, z premierem Mateuszem Morawieckim na czele. Rozdmuchał on sytuację w Chorwacji do niebotycznych rozmiarów. Premier organizował specjalnie konferencje prasowe. Przekonywał, że Chorwaci przeżywają "kryzys", "szok cenowy", "daleko posunięty chaos cenowy", "chaos inflacyjny" czy że "ceny wzrosły tam o kilkadziesiąt procent w bardzo krótkim czasie". 

Odczyt 0,2 proc. przekłuwa ten balon Morawieckiego. Jeśli wzrost cen miesiąc do miesiąca o 0,2 proc. to "szok cenowy", to mamy z nim do czynienia w Polsce nieprzerwanie od ponad dwóch lat (z przerwą na luty 2022 r., gdy inflację chwilowo zbiło uruchomienie tarczy antyinflacyjnej) i niepotrzebna jest nam to tego zmiana waluty.

Oczywiście wyodrębnienie z inflacji efektu wprowadzenia euro od innych czynników to bardziej skomplikowane zadanie dla ekonomistów. W niemal całej Europie mamy do czynienia z trendami dezinflacyjnymi. Każdy kraj ma także swoją specyfikę działań cenowych i antyinflacyjnych oraz inne "bazy" sprzed roku czy miesiąca, które mogą wpływać na odczyty inflacji. Relacje Chorwatów wskazują też, że wspomniany efekt cappuccino rzeczywiście się zadział. Mimo wszystko wzrost cen o 0,2 proc. miesiąc do miesiąca w Chorwacji ciężko określić dowodem na strachy zasiewane przez Morawieckiego w styczniu. 

Ba, warto zwrócić uwagę, że inflacja roczna w Chorwacji spadła z 12,7 proc. w grudniu 2022 r. do 12,5 proc. w styczniu 2023 r. Tak naprawdę oznacza to, że inflacja miesięczna w styczniu 2023 r. (czyli 0,2 proc.) była NIŻSZA niż rok wcześniej (dane Eurostatu wskazują, że w styczniu 2022 r. ceny w Chorwacji były o 0,4 proc. wyższe niż w grudniu 2021 r.!).

Efekt cenowy wejścia do strefy euro jest, jak można się było spodziewać, ograniczony

- komentuje Kamil Pastor, ekonomista PKO BP.

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Euro w Polsce? To trzeba przemyśleć!

Żeby nie było wątpliwości - temat przyjęcia euro nie jest zero-jedynkowy. Minusami takiej decyzji jest np. oddanie odpowiedzialności za politykę pieniężną z NBP do Europejskiego Banku Centralnego (i konieczność akceptacji decyzji, które w opinii EBC będą najlepsze dla całego obszaru, a nie konkretnie dla Polski). Jako możliwe pewne niedogodności należy wymienić też choćby to, że samo wejście do strefy ERM II (czyli czegoś na kształt przedsionka do strefy euro) oznaczałoby konieczność powiązania złotego z euro trwałym kursem - co może utrudniać elastyczne reagowanie w czasach kryzysów. 

Z drugiej strony, za przyjęciem euro można przywoływać choćby argumenty o korzyściach ze ściślejszej integracji europejskiej, spadku ryzyka kursowego, mniejszym ryzyku na rynkach kapitałowych (tj. przy zadłużaniu się), czy wynikającym z tego prawdopodobnym szybszym wzroście wydajności gospodarki (co przekłada się na dochody ludności). 

Generalnie - warto dyskutować o euro - czy przyjmować (w sumie Polska się do tego zobligowała, ale bez żadnej daty), kiedy (rzeczywiście czas wysokiej inflacji nie jest szczególnie fortunny) itd. Ale spłaszczanie dyskusji do straszenia "szokami" i "kryzysami" jest niegodne premiera kraju.

  • Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Inflacja w strefie euro w dół

Abstrahując od spraw Chorwacji, generalnie inflacja w strefie euro spada - do 8,5 proc. rok do roku w styczniu wobec 9,2 proc. w grudniu. Nadal jest jednak oczywiście bardzo wysoka. Najwyższa inflacja jest w Łotwie (21,6 proc.), potem w Estonii i Litwie (kolejno 18,8 i 18,4 proc.). Najniższa - 5,8 proc. - w Luksemburgu i Hiszpanii. 

Miesiąc do miesiąca ceny w strefie euro spadły o 0,4 proc., w tym np. w Holandii o 1,9 proc., a Belgii o 1,6 proc. Z drugiej strony, w Słowacji wzrosły aż o 2,7 proc., a w Austrii, Litwie, Łotwie i Estonii o 0,6-0,8 proc.

Pozytywne zaskoczenie ze strefy euro - inflacja w styczniu wyniosła 8,5 proc. rok do roku. Konsensus zakładał wartość zbliżoną do 9 proc. rok do roku. Ruch ciągnięty był głównie przez ceny dóbr. Ceny usług, choć marginalnie spadły, wciąż pozostają wysoko ponad celem EBC

- komentują ekonomiści mBanku.

Zobacz wideo Wypłata w bankomacie w Chorwacji? Lepiej unikać, prowizja jest wysoka
Więcej o: