Andrzej Duda podpisał w poniedziałek nowelizację kodeksu pracy. To wdrożenie unijnej dyrektywy 2019/1152 w sprawie przejrzystych i przewidywalnych warunków pracy. Nowelizacja Kodeksu pracy reguluje kwestię pracy zdalnej i hybrydowej. Zgodnie z jego założeniami praca zdalna będzie mogła być wykonywana w całości lub częściowo w miejscu wskazanym przez pracownika po wcześniejszym uzgodnieniu z pracodawcą.
W związku z wysłaniem pracownika na pracę zdalną pracodawca będzie miał także szereg obowiązków. Musi bowiem zapewnić mu "materiały i narzędzia pracy, w tym urządzenia techniczne niezbędne do wykonywania pracy zdalnej" oraz "szkolenia i pomoc techniczną". Ponadto będzie musiał pokryć część kosztów.
Nowelizacja przewiduje, że pracodawca zapłaci za instalację, serwis, eksploatację i konserwacje narzędzi pracy takich jak laptop, czy komputer, a nawet krzesło. Ponadto będzie musiał pokryć koszty energii elektrycznej oraz niezbędnych usług telekomunikacyjnych lub zastąpić je ryczałtem. Powinien to zrobić w formie zwrotów kosztów dla pracownika.
Radca Prawny Mirosław Siwiński z portali Infor.pl wyjaśnia, że "przy ustalaniu wysokości ekwiwalentu albo ryczałtu bierze się pod uwagę w szczególności normy zużycia materiałów i narzędzi pracy, w tym urządzeń technicznych, ich udokumentowane ceny rynkowe oraz ilość materiału wykorzystanego na potrzeby pracodawcy i ceny rynkowe tego materiału, a także normy zużycia energii elektrycznej oraz koszty usług telekomunikacyjnych".
Oznacza to, że należy sprawdzić, ile używany przez pracownika sprzęt zużywa energii i przemnożyć to przez ilość godzin pracy i cenę energii w miejscu wykonywania pracy. Z kolei w przypadku kosztów telekomunikacyjnych Siwiński sugeruje, że można je wyliczyć na podstawie procentowej deklaracji miesięcznej i np. nałożyć na pracodawcę 1/3 kosztów, gdyż 8 godzin to 1/3 doby.
Dużo trudniejsze będzie wyliczenie kosztów zużycia sprzętu pracownika. Mowa to zarówno o laptopie, jak i krześle czy biurku.
Więcej informacji z kraju przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W nowelizacji znalazło się też pojęcie okazjonalnej pracy zdalnej - na wniosek pracownika, chodzi o nie więcej niż 24 dni w roku - np. w sytuacji, gdy pracownik musi zająć się chorym dzieckiem. To o 7 dni mniej niż domagali się m.in. politycy Kolacji Obywatelskiej. Takie rozwiązanie rekomendowała także Komisja Nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach.
Zgodnie z ustawą pracodawca nie będzie mógł odmówić pracy zdalnej m.in. rodzicom, którzy wychowują dziecko do czwartego roku życia, opiekunom osób z niepełnosprawnością oraz kobietom w ciąży, chyba że obecność na miejscu jest konieczna ze względu na rodzaj stanowiska - np. gdy ktoś jest strażakiem albo policjantem.
***
Ile zarabiamy, a ile będziemy zarabiać, jak kształtują się emerytury, co z bezrobociem w Polsce, jakie są trendy na rynku pracy i jakie zmiany szykuje rząd? Więcej na te tematy czytaj pod linkiem: next.gazeta.pl/praca.