Do redakcji Gazeta.pl zgłosiła się czytelniczka, której w dość zaskakujących okolicznościach odcięto gaz. Czytelniczka nie miała żadnych zaległości, o zaległościach nie wiedziała też właścicielka wynajmowanego lokalu. Dlaczego zatem gaz został odcięty?
O tym, że mieszkanie zostało pozbawione gazu, kobieta dowiedziała się wieczorem.
Chciałam ugotować dzieciom kaszę. Odkręciłam dwa kolejne kurki, ale gazu nie było. Uznałam, że to awaria, chociaż zdziwiło mnie, że na klatce nie ma żadnej informacji na ten temat
- stwierdziła.
Rano gazu wciąż jednak nie było.
Zadzwoniłam do spółdzielni. Przybył pracownik, który otworzył skrzynkę na korytarzu. Okazało się, że licznik jest zaplombowany, odłączony od mieszkania
- tłumaczy kobieta.
Stało się jasne, że dostawca pozbawił mieszkanie gazu. Nie było jednak jasne, jaki jest powód.
Byłam naprawdę zaskoczona, bo zawsze regularnie przelewamy pieniądze właścicielce mieszkania. Ostatni przelew został wykonany pod koniec roku. Mieszkamy tu pięć lat i nigdy nie było żadnych problemów
- wyjaśnia rozmówczyni Gazeta.pl
Sprawę zaczęła wyjaśniać właścicielka lokalu. Szybko okazało się, że rachunki za gaz były co prawda regularnie uiszczane, ale na nieaktualny już numer konta.
- Listy do właścicielki mieszkania wciąż tu przychodzą, a my co jakiś czas je przekazujemy. Nie otwieramy jednak korespondencji. Okazało się, że dostawca gazu jakiś czas temu zmienił numer konta. Informacja z nieznanych mi powodów nie dotarła jednak do właścicielki mieszkania - tłumaczy lokatorka mieszkania.
Nasza czytelniczka nie ukrywa, że zdziwiła ją też forma odkręcenia licznika. - Nikt nie zadzwonił, nie zapukał, chociaż przecież byliśmy w domu. Teraz za ponowne przyłączenie gazu trzeba będzie zapłacić prawie 200 zł? - żali się.
Redakcja next.gazeta.pl o wyjaśnienie sytuacji zwróciła się do spółki PGNiG Obrót Detaliczny. Dokładnie omówienie tego konkretnego przypadku nie jest możliwe z uwagi na tajemnicę handlową. Biuro prasowe paliwowego giganta dokładnie jednak opisało wszelkie procedury. Dzięki temu wiadomo, jak podobnych sytuacji uniknąć.
Informacja o zmianie numeru konta jest przekazywana klientom za pośrednictwem pisma dołączonego do pierwszej faktury z nowym numerem rachunku - czytamy w komentarzu przesłanym do redakcji next.gazeta.pl. Również na pierwszej fakturze znajduje się dodatkowa informacja o zmianie numeru konta.
Tego typu informacje są przekazywane listem zwykłym bądź elektronicznie w przypadku klientów korzystających z usługi EKOfaktury
- wyjaśnia przedstawicielka PGNiG.
Warto natomiast podkreślić, że wpłata dokonana na poprzedni numer rachunku nie powinna skutkować odcięciem dostawy gazu, ponieważ środki są przeksięgowywane na właściwe konto klienta.
- wyjaśnia. Czy tak było w przypadku naszej czytelniczki? Tego nie możemy potwierdzić z uwagi na ochronę danych RODO.
Spytaliśmy też o to, kiedy dostawca może odciąć gaz w naszym mieszkaniu. Czy wystarczy jeden nieopłacony rachunek, czy musi ich być więcej?
Tę kwestię reguluje art. 6b ust.2 i 3 Ustawy z dnia 10 kwietnia 1997 r. Prawo energetyczne. W przypadku braku zapłaty za pobrane paliwo gazowe w ciągu 30 dni od terminu płatności odbiorca jest informowany listem poleconym (za potwierdzeniem odbioru) o zamiarze wstrzymania dostaw gazu. Jeżeli w ciągu 14 dni od dnia otrzymania powiadomienia nie uiści zaległych płatności, dostawca jest uprawniony do wstrzymania dostaw gazu
- tłumaczy biuro prasowe.
Przedstawiciele spółki wyjaśniają też, że listy polecone, których nie odbierzemy, mogą zostać uznane za prawidłowo doręczone.
Co mogła zrobić czytelniczka Gazeta.pl, by samodzielnie sprawdzić, czy rachunki są opłacone? Czy mogła zadzwonić na infolinię albo pójść do biura obsługi klienta? I ta kwestia jest uregulowana.
- Informacje dotyczące realizacji umowy może uzyskać wyłącznie osoba będąca stroną tej umowy, czyli w tej sytuacji właściciel mieszkania. PGNiG, w myśl przepisów prawa dotyczących RODO, chroni dane osobowe klientów i nie udziela żadnych informacji osobom trzecim - tłumaczy przedstawicielka PGNiG. Informacje da się zdobyć, wymaga to jednak dopełnienia formalności.
Istnieje możliwość, aby właściciel mieszkania (będący stroną umowy) ustanowił lokatora pełnomocnikiem tej umowy. W takiej sytuacji lokator zyskuje dostęp do informacji i może weryfikować, czy opłaty są uiszczane terminowo
- czytamy w komentarzu.
Kolejną kwestią jest procedura odcięcia dostawy gazu. Według PGNiG powinna zostać poprzedzona próbą kontaktu z właścicielem mieszkania. Polska Spółka Gazownictwa (PSG), realizuje wstrzymania dostaw na polecenie działu windykacji.
PGNiG zapewnia, że są procedury, w których szczegółowo określa sposoby działania służb technicznych.
Pracownicy PSG mają zalecany kontakt z odbiorcą wskazanym w umowie oraz przekazanie telefonicznie lub za pośrednictwem wiadomości SMS informacji o zamiarze odcięcia gazu.
- wyjaśniają przedstawiciele paliwowego giganta. Zaznaczają, że w tym celu potrzebne są jednak aktualne dane kontaktowe.
Ponadto służby techniczne PSG pozostawiają też stosowną informację o odcięciu dostaw. Pismo wyjaśnia też, co trzeba zrobić, by dostawy wznowić.
Co w sytuacji, gdy PSG nie dysponuje aktualnymi danymi kontaktowymi do odbiorcy i niemożliwym jest wcześniejsze skuteczne poinformowanie o planowanej realizacji polecenia wstrzymania dostaw paliwa gazowego?
- Służby techniczne PSG nie mogą zaniechać wykonania polecenia wstrzymania
- wyjaśnia biuro prasowe.
W przeciwnym razie Prezes Urzędu Regulacji Energetyki może nałożyć na PSG karę pieniężną.
Czy zatem pracownicy przed odcięciem gazu powinni podjąć ostatnią próbę ustalenia faktów?
Warto również podkreślić, że pracownicy PSG, realizujący polecenia wstrzymania dostaw paliwa gazowego, nie są upoważnieni do prowadzenia żadnych czynności związanych z wyjaśnianiem stanu należności, rozliczeń i płatności z klientem.
PGNiG wyjaśnia też, ile kosztuje ponowne przyłączenie gazu. Opłata wynosi 169,58 zł netto dla każdego miejsca odbioru paliwa gazowego.
Co może zrobić właściciel mieszkania, by mieć pewność, że rachunki są uregulowane? Warto założyć konto w aplikacji PGNiG. W klarowny sposób informuje ona o terminach płatności. Trzeba też pamiętać, by nasze dane takie jak nr telefonu były aktualne. O zmianie poinformować biuro obsługi klienta można mailowo lub listownie, a także osobiście - w biurze obsługi klienta.
Wyjaśnienia PGNiG pozostawiają wątpliwości w dwóch kwestiach. Właścicielka mieszkania twierdzi, że środki były przelewane na stare konto. Czy zostały przeksięgowane? Czy wracały po jakimś czasie do nadawcy? Tego bez dostępu do dokumentów nie ustalimy, ale warto, by przeglądać stan konta również pod tym względem. Nie jest też jasne, czy doszło do próby kontaktu przed odcięciem gazu. Właścicielka twierdzi, że informacji nie otrzymała, ale nie wiadomo, czy nie nastąpiło to na skutek braku aktualnego numeru telefonu.
Czytelniczka twierdzi też, że nie pamięta, by w skrzynce znajdowało się awizo dotyczące listu poleconego, którym powinno być przesłane wezwanie do zapłaty. I w tym wypadku bez dostępu do dokumentacji nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć, jak faktycznie było. Warto jednak przygodę czytelniczki Gazeta.pl potraktować jako przestrogę, gdy wynajmujemy mieszkanie i nie mamy pewności, czy przekazywane przez nas pieniądze trafiają na konto dostawcy energii elektrycznje czy gazu.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl