Złoty na przestrzeni ostatnich kilkunastu dni wyraźnie się osłabia. Na początku miesiąca za dolara trzeba było płacić ok. 4,25 zł. W poniedziałek kurs złotego zbliżył się do granicy 4,50 zł. W przypadku euro kurs w okolicach 4,68 zł notowaliśmy w pierwszych dniach lutego. W poniedziałek wykres zawędrował do poziomu 4,78 zł. Co jest przyczyną słabszej kondycji naszej waluty?
Kurs dolara Źródło: Stooq.pl
Kurs euro Źródło: Stooq.pl
W rozmowie z Gazeta.pl wyjaśnia to Piotr Kuczyński, analityk Xelion.
Mówiąc o złotym warto od czasu do czasu przypominać określenie profesora Sławińskiego: złoty to takie turbo-euro. Tak rzeczywiście jest
- stwierdza.
- Nasza waluta zazwyczaj odzwierciedla ruchy kursu EUR/USD. Ten właśnie kurs po posiedzeniu Komitetu Otwartego Rynku w USA (FOMC - odpwiednik naszej RPP - red.) przekroczył na chwilę poziom 1,10 USD. Już następnego dnia rozpoczęła się korekta, którą wspomogły doskonałe dane z amerykańskiego rynku pracy, a potem wypowiedzi ludzi z Fed (amerykański bank centralny - red.) ostrzegających, że FOMC może jeszcze znacznie podnieść stopy. Kurs EUR/USD zanurkował i stracił blisko 4 proc. To oczywiście doprowadziło do wzrostu kursów w Polsce - wyjaśnia ekspert.
Piotr Kuczyński odniósł się też do wydarzeń z ubiegłego tygodnia. Jego zdaniem w piątek 10 lutego widać było jeszcze jeden istotny czynnik - geopolitykę.
Mówienie o ofensywie rosyjskiej w Ukrainie i możliwej odpowiedzi Zachodu, połączone z rakietą naruszającą przestrzeń powietrzną Mołdawii lub Rumunii (członek NATO), przypomniało graczom giełdowym o nieco już zapomnianej wojnie
- wyjaśnia Piotr Kuczyński.
Ekspert uważa, że Polska płaci też cenę za swoje położenie. - Polska jest krajem przyfrontowym, więc takie przypomnienie dla złotego musiało być bolesne - stwierdził.
Zdaniem eksperta na osłabienie polskiej waluty nie wpłynęło oddalenie się perspektywy przyznania Polsce środków z Krajowego Planu Odbudowy. Prezydent Andrzej Duda nie podpisał bowiem ustawy o Sądzie Najwyższym, która była jednym z kamieni milowych wynegocjowanych z Komisją Europejską. Przepisy zostały skierowane do Trybunału Konstytucyjnego. - Można się tylko dziwić, że na skutek decyzji prezydenta Andrzeja Dudy odsunięcie środków z KPO ad calendas graecas nie miało w poniedziałek 13 lutego wpływu na zachowanie rynku. Być może gracze już to wcześniej zdyskontowali - stwierdził ekonomista.
A jak wygląda sytuacja z nieco krótszej perspektywy? Jak podkreślają analitycy DM BOŚ, we wtorek rano trudno było o jednoznaczny kierunek dla dolara. Rynek czeka bowiem na odczyt inflacji, choć może on być trudny do interpretacji ze względu na potencjalną rewizję koszyka inflacji. Dolar może się więc umocnić po ogłoszeniu danych, co ma nastąpić po południu.
We wtorek poznamy też odczyt PKB dla strefy euro za IV kwartał, jednak dla kursu walut te dane praktycznie nie mają znaczenia, istotna jest głównie inflacja.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl