Ceny biletów PKP Intercity 1 marca spadną. A w zasadzie wrócą do poziomu sprzed podwyżek, które wprowadzono w styczniu. Od środy za przejazd pociągami TLK oraz IC zapłacimy o około 11 proc. mniej. Droższe pociągi kategorii EIC i EIP stanieją o ok. 15 proc.
Obniżka cen biletów to z jednej strony efekt bezpośredniego polecenia premiera Mateusza Morawieckiego, z drugiej oburzenia, jakie decyzja władz kolejowej spółki wywołała wśród podróżnych. PKP Intercity swój krok tłumaczyła drożejącą energią elektryczną.
- Wydałem dyspozycje, żeby przepracować ten temat raz jeszcze, tak aby powrót do wcześniejszych cen biletów był możliwy. Zarząd musi wypracować oszczędności, a my zasilimy spółkę dodatkowymi środkami z budżetu państwa, aby skompensować częściowo podwyżki cen energii. Mieliśmy tu zresztą na poziomie politycznym bardzo dobrą współpracę z premierem Sasinem, ministrem Adamczykiem i ministerstwem finansów - mówił premier.
Rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Szymon Huptyś wyjaśnił, że wyższe koszty będą zrekompensowane, ale nie poprzez podniesienie cen biletów. - W celu wyrównania przychodów po wycofaniu się z podwyżki cen biletów na pociągi kategorii TLK oraz IC spółka PKP Intercity otrzyma w najbliższych tygodniach dodatkowe 50 mln zł wsparcia z budżetu państwa w celu złagodzenia znaczącego wzrostu kosztów prowadzenia usługi przewozowej, m.in. z powodu wzrostu cen energii elektrycznej - stwierdził w oświadczeniu wydanym dla mediów.
Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk w styczniu, odpowiadając na zarzuty opozycji, zapewnił, że rząd robi wiele, by ceny biletów PKP utrzymać w ryzach. Wyjaśnił, że dopłata dla kolejarzy z rezerwy premiera wyniosła 575 mln z. Łącznie dla kolejarzy rząd przeznaczy w 2023 roku znacznie więcej, bo 1,3 mld zł.
- Gdyby nie te działania, to podwyżka cen biletów wyniosłaby 50 proc. a nie 12 proc. - mówił w styczniu szef resortu infrastruktury.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl