Sytuację kobiety opisał sosnowiecki oddział "Gazety Wyborczej". Pani Barbara wpłaciła do wpłatomatu 400 zł, jednak kwota nigdy nie została zaksięgowana. Kiedy kobieta zgłosiła się do banku po zwrot pieniędzy, rozpoczęła się kilkumiesięczna batalia o odzyskanie gotówki.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Pani Barbra wpłaciła 400 złotych do wpłatomatu ING w centrum Dąbrowy Górniczej. Maszyna zabrała wpłacaną kwotę, jednak pieniądze nigdy nie zostały zaksięgowane. W związku z utratą gotówki kobieta zgłosiła się do banku po zwrot pieniędzy. Ten jednak przez dwa miesiące nie podjął żadnych działań, aby pomóc klientce. Po tym czasie pani Barbara otrzymała od banku informację, że wpłatomat, w którym dokonywała transakcji, nie jest monitorowany.
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" zapytali przedstawicieli ING Banku Śląskiego, jakie działania podejmują w przypadku zaistnienia sytuacji podobnych do tej z Dąbrowy Górniczej. - Wszystkie ruchy klienta przy urządzeniu, takie jak włożenie karty, wpisanie PIN, deponowanie pieniędzy itd., rejestrowane są w dziennikach elektronicznych tzw. logach i dzięki temu możemy sprawdzić wszystkie czynności, które były wykonywane na urządzeniu - wyjaśniła w rozmowie z dziennikiem starsza menadżerka ds. komunikacji w Biurze Prasowym ING Bank Śląski, Magdalena Ostrowska. Jeżeli doszłoby jednak do braku zaksięgowania płatności, wówczas należy złożyć reklamację, po której rozpocznie się analiza tego, w jaki sposób przeprowadzona została transakcja.
Po kilkumiesięcznej batalii z bankiem pani Barbarze udało się odzyskać pieniądze.
Sytuacji, w których wpłatomat zatrzymuje pieniądze wykorzystywane w trakcie transakcji, jest jednak znacznie więcej. Zdarzyć się może, że zakwestionowana zostanie autentyczność wpłacanego banknotu. Wówczas transakcja zostaje uznana za podejrzaną, a wpłacone pieniądze pozostaną w maszynie do momentu, aż pracownik banku dokona ich weryfikacji. Płatność zostanie zaksięgowana dopiero po pozytywnym wyniku procesu.
Od pewnego czasu wpłatomaty pytają także o źródło pochodzenia wpłacanej gotówki. Ma to związek z ustawą zapobiegającą praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Jeżeli klient nie określi konkretnego pochodzenia banknotów, wówczas bank może odmówić przeprowadzenia transakcji.