Japonia. Wodę w SPA wymieniano dwa razy do roku. Wykryto w niej groźne bakterie

Japoński pensjonat SPA był przez rok nieczynny z powodu wykrycia groźnych bakterii w wodzie. Winnym tego stanu rzeczy był właściciel, który nie wiedział, że wodę, w której kąpali się klienci, należy wymieniać regularnie. Robiono to jedynie dwa razy w roku. Co więcej, w pensjonacie nie stasowano chloru, gdyż personel nie lubił jego zapachu.

Wyraz SPA, który szeroko określa wszelkie zabiegów na ciało mające na celu ogólną poprawę samopoczucia, pochodzi z języka łacińskiego i jest akronimem sentencji Sanus Per Aquam - co można przetłumaczyć jako "zdrowy przez wodę". Zupełnym przeciwieństwem tego hasła można za to opisać 158-letni pensjonat w Japonii.  

Zobacz wideo Sylwia Majcher gościem Zielonego Poranka Gazeta.pl (03.03)

Japonia. Wykryto groźne bakterie w SPA

Mowa dokładnie o położony w mieście Chikushino w północnej części wyspy Kiusiu w Japonii pensjonacie o nazwie Daimaru Besso, który słynie z onsenu, czyli tradycyjnej japońskiej łaźni, w której wykorzystuje się wodę z gorących źródeł. Taka woda ma może mieć nawet zdolności lecznicze. 

Tylko że trzeba ją regularnie wymieniać - przynajmniej raz w tygodniu. Placówka w Chikushino tego jednak nie robiła. CNN opisuje, że SPA było zamknięte przez rok z powodu wykrycia bakterii legionelli w ilości 3700 razy przekraczającej dozwolony poziom. Może ona prowadzić do bardzo groźnych infekcji płuc, a nawet śmierci. Makoto Yamada, właściciel placów przyznał na konferencji prasowej, że bakteria pojawiła się, gdyż wymieniał wodę, w której kąpali się klienci jedynie dwa razy do roku. Tłumaczył, że nie wiedział, że należy to robić częściej.  

Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Japonia. Właściciel SPA przeprasza

- Nie byłem świadomy znaczenia zmiany wody. Myślałem, że bakteria legionella jest powszechną bakterią, którą można znaleźć wszędzie - mówił, cytowany przez CNN. Co więcej, Yamada przyznał, że jego zespół mógł zaniedbać także dodawanie chloru do wody w celach higienicznych, ponieważ nie lubił jego zapachu. - To było samolubne - przyznaje.  

Trzeba jednak oddać Japończykowi, że wziął w pełni odpowiedzialność za tę sytuację. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej przeprosił za zaniedbania i skłonił się głęboko. Zapewniał, że żałuje braku podjęcia odpowiednich działań. Łaźnie są już w pełni dostępne. 

***

Fragmentów Studia Biznes można słuchać także w wersji audio na dużych platformach streamingowych, m.in. tu:

Więcej o: