Inflacja w Szwajcarii wzrosła w lutym do 3,4 proc. rok do roku z 3,3 proc. w styczniu. Wzrost niby niewielki, tyle że oczekiwano spadku do 3,1 proc. Ten wzrost spowodowany był przede wszystkim wzrostem cen paliw i najmu. Z tego też powodu w ujęciu miesięcznym (czyli w porównaniu luty 2023 do stycznia 2023 r.) inflacja wyniosła 0,7 proc. - sporo.
Inflacja roczna bazowa, po wyłączeniu najbardziej zmiennych cen żywności i energii także wzrosła, i to trzeci miesiąc z rzędu, jak zauważa Agencja Reutera - do 2,4 proc. rok do roku. Wzrost wskaźnika bazowego odzwierciedla uporczywość i szerokie rozlanie się inflacji po gospodarce.
Wzrost cen na poziomie 3,4 proc. w skali roku to najwyższy inflacyjny odczyt w Szwajcarii od sierpnia 2022 (wtedy było 3,5 proc.). Inflacja w tym kraju wyraźnie rośnie od roku, choć jest najniższa ze wszystkich wysokorozwiniętych państw.
Mimo to przekracza wyraźnie cel inflacyjny szwajcarskiego banku centralnego (SNB), czyli zakres 0-2 proc. A to oznacza, że - szczególnie po dzisiejszych danych - SNB może być skłonny dalej podnosić stopy procentowe. Przypomnijmy, w zeszłym roku stopy w Szwajcarii były jeszcze ujemne. Wzrosły we wrześniu wyraźnie o 0,75 punktu procentowego, a potem w grudniu o 50 pkt proc. Obecnie główna stopa jest na poziomie 1 proc. Najbliższe posiedzenie SNB 23 marca.
Wyższe stopy procentowe w Szwajcarii to problem dla frankowiczów. Dlatego, że rośnie oprocentowanie kredytów "frankowych". To oprocentowanie składa się z marży banku oraz rynkowej stawki SARON (w 2022 r. zastąpiła LIBOR CHF). Jeszcze w połowie października zeszłego roku SARON był na ujemnym poziomie. Obecnie wynosi 0,87 proc. Pewnym pocieszeniem może być fakt, że frank szwajcarski jest sporo słabszy niż jesienią 2022 r. W poniedziałek po południu na rynku wyceniany jest na 4,73 zł, w październiku było to ponad 5 zł.
W ostatnim czasie z Europy - i nie tylko - napływają mieszane informacje dotyczące inflacji. Trend, który wielu obstawiało, czyli dezinflacja (spadek inflacji, czyli wolniejsze tempo wzrostu cen) jakby trochę się zaciął. W niektórych państwach inflacja przyspiesza, w innych spada, ale wolniej niż się spodziewano. W całej strefie euro w lutym minimalnie się zmniejszyła, jednak nie były to dane do końca satysfakcjonujące. Więcej na ten temat piszemy w poniższym tekście:
A w Polsce? My jak na razie żadnych informacji na temat lutego nie mamy. Pierwszy inflacyjny odczyt za ubiegły miesiąc GUS poda dopiero w przyszłym tygodniu, 15 marca. Na ten moment oczekiwania analityków i ekonomistów, które podaje serwis macronext, zakładają wzrost inflacji w lutym do 18,7 proc. rok do roku i podwyższenie wskaźnika za styczeń do 17,2 proc. z 16,6 proc.
Razem z odczytem samej inflacji w przyszłym tygodniu poznamy też nowy koszyk inflacyjny. O co chodzi? Żeby policzyć inflację, potrzebne są informacje, jak zmieniały się w danym okresie ceny tego, co kupują gospodarstwa domowe w Polsce. By uniknąć "zaniżania" lub "zawyżania" wskaźnika wzrostu cen w przypadku produktów popularnych i ważnych w strukturze zakupów - jak żywność - przez rzadziej kupowane towary, trzeba też ustalić, jaką każda grupa produktów ma wagę w zakupach przeciętnego gospodarstwa domowego. Czyli GUS potrzebuje poznać dwie rzeczy: poziomy cen oraz wydatki na zakup towarów i usług konsumpcyjnych, na podstawie których budowany jest system wag - czyli tak zwany koszyk inflacyjny.