Produkcję energii elektrycznej trzeba było zmniejszyć, podobnie jak liczbę lotów na największych lotniskach - odwołano od 20 do 30 proc. połączeń. Nie jeździ też co trzeci pociąg, a w Paryżu transport publiczny zapewniony jest na zaledwie minimalnym poziomie. Francja protestuje.
Protest ten ma związek z planami rządu odnośnie podniesienia wieku emerytalnego z 62 do 64 lat. To część reformy emerytalnej, na której zależy też prezydentowi Emmanuelowi Macronowi. Władze powtarzają, że jest ona niezbędna, by system nie stał się niewypłacalny, ale mieszkańcy Francji nie są tą argumentacją najwyraźniej przekonani. Od wtorku w kraju trwa szósta już odsłona ogromnych protestów.
Wczoraj (7 marca) na ulice francuskich miast wyszło ponad 1,2 miliona ludzi - najwięcej od początku stycznia, kiedy ta fala demonstracji się rozpoczęła. Dziś (8 marca) strajki dotyczą przede wszystkim sektora energii i transportu. Związkowcy nadal blokują transporty paliwa z rafinerii naftowych i niektóre zakłady energetyczne.
Jak podaje Reuters, w rafineriach TotalEnergies strajkuje 54 proc. załogi, a podobne akcje mają miejsce także w zakładach przetwarzania ropy naftowej ExxonMobil - w położonym na północy kraju, w Fos, chodzi o 90 proc. pracowników, w rafinerii w południowym Port Jerome strajkuje 20 proc. zatrudnionych. Zablokowane są cztery terminale LNG i wszystkie magazyny gazu. Produkcja energii elektrycznej w środę rano spadła o 11,2 GW, czyli o 18 procent. To efekt paraliżu elektrowni jądrowych, cieplnych i wodnych.
Związkowcy domagają się spotkania z prezydentem Emmanuelem Macronem. W Pałacu Elizejskim nie widać entuzjazmu do zmian - Macron wyklucza wycofanie reformy, choć nie odmawia spotkania z przedstawicielami protestujących.
Ci próbują wywrzeć presję na władzach także poprzez wprowadzenie nowej jak dotąd formy protestu, w ramach której strajki w niektórych branżach, jak paliwowa właśnie, mogą się zacząć i rozpocząć w dowolnym momencie. Ustawa zakładająca podwyżkę wieku emerytalnego jest teraz w senacie. Marcon liczy, że uda się ją przepchnąć przez parlament do kwietnia.
Poza protestami dotyczącymi energetyki, które na koniec mogą okazać się najbardziej uciążliwe dla kraju, w ponad 100 miastach odbywają się także demonstracje. W międzynarodowy dzień kobiet związkowcy kładą nacisk na kwestie dyskryminacji płciowej w systemie emerytalnym. Utrudnienia w transporcie mają potrwać co najmniej aż do piątku. Ponadto w całym kraju nie pracuje część śmieciarzy, dokerów i kierowców tirów.
Zgodnie z założeniami reformy emerytalnej prezydenta Macrona wiek emerytalny ma rosnąć stopniowo z 62 do 64 lat, o trzy miesiące rocznie, od września tego roku do 2030 roku. Od 2027 roku by otrzymać pełną emeryturę trzeba będzie opłacać składki przez 43 lata, obecnie to 42 lata. Gwarantowana emerytura na poziomie nie niższym niż 85 proc. najniższego wynagrodzenia netto lub według obecnych poziomów 1200 euro miesięcznie. Minimalne emerytury po roku od ich wypłacania mają być indeksowane o poziom inflacji. Część pracowników sektora publicznego ma zachować prawo do przejścia na wcześniejszą emeryturę, chodzi o takich, którzy wykonują prace uciążliwe fizycznie lub psychicznie - jednak i ten wcześniejszy wiek emerytalny wzrośnie.