- W ciągu tej dekady powinniśmy osiągnąć poziom dochodów realnych (mierzonych siłą nabywczą - red.) w Polsce na równi z dochodem realnym przeciętnego Francuza i Brytyjczyka. Mówię o dochodzie rocznym na przeciętnego Polaka - zapowiedział szef Narodowego Banku Polskiego prof. Adam Glapiński, podczas konferencji prasowej poświęconej ocenie bieżącej sytuacji ekonomicznej w Polsce.
Glapiński zapewniał, że już teraz obserwuje się zmniejszanie dystansu pomiędzy tymi gospodarki. - To jest wielka radość i wielkie optymistyczne osiągnięcie wszystkich Polaków - radował się na konferencji.
Postawił też pytanie: "Dlaczego rozwijamy się szybciej od wspominanych nacji?". I sam sobie na nie odpowiedział. - Proste rezerwy już się dawno wyczerpały. Polacy bardziej intensywnie pracują. Jesteśmy równie dobrze, albo lepiej wykształceni, ale o wiele bardziej zmotywowani - mówił.
- Polacy są skłonni więcej czasu poświęcać pracy, bardziej intensywnie pracować, bo chcą dojść do ich (Brytyjczyków i Francuzów - red.) poziomu, a oni nie są skłonni pracować. Zapewne Polacy kiedyś też osiągną ten poziom i zaczną przekładać odpoczynek nad pracę, ale na razie tak nie jest - tłumaczył prezes Narodowego Banku Polskiego.
Rzeczywiście znajduje to potwierdzenie w faktach. Według danych Eurostatu z 2021 roku (to najnowszy raport) średni czas pracy dla wszystkich pracowników z krajów członkowskich Unii Europejskiej wyniósł 36,2 godzin pracy w tygodniu. Polacy pracują jednak 39,7 godzin, co stawia nas na trzecim miejscu w UE.
Więcej informacji z kraju i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Adam Glapiński nie powołał się jednak na te dane, a na porównanie Korei Południowej i Japonii, gdyż jak powiedział "ten przypadek osobiście najbardziej go interesuje", bo "jest ciekawy", a on "otrzymuje wiele informacji z tych krajów".
- Jeszcze niedawno w Japonii ludzie też przekładali pracę i zarabianie nad inne rzeczy, ale młodzi Japończycy mają inne podejście. Pracują mniej intensywnie i Japonia nie rozwija się szybko, ale wciąż jest bardzo bogata oczywiście - mówił prezes NBP. - Natomiast Korea Południowa w świadomości społecznej i motywacji ogólnej jest właśnie w tej fazie, kiedy ludzie bardzo chcą pracować i się dorabiać. Bardzo intensywnie pracują i ich dochody i dobrobyt rośnie w górę - dodawał.
Wyjaśnił, że w tej analogii Polska jest oczywiście podobna do Korei Południowej.
Prezes Narodowego Banku Polskiego przyznał jednak, że wciąż daleko nam do Zachodu, a w swoim porównaniu celowo nie użył Niemiec, ponieważ "dystans jest większy i trudniej osiągalny, bo im się jest bogatszym, tym rozwój jest wolniejszy, bo się już nie chce tak pracować, tylko korzystać z czasu wolnego" - mówił.
***
Ile zarabiamy, a ile będziemy zarabiać, jak kształtują się emerytury, co z bezrobociem w Polsce, jakie są trendy na rynku pracy i jakie zmiany szykuje rząd? Więcej na te tematy czytaj pod linkiem: next.gazeta.pl/praca.