Ceny warzyw osiągają rekordowe poziomy. Co rusz informujemy o horrendalnie wysokich cenach kalafiora, cebuli czy pomidorów. Nie jest to jednak wyłącznie problem Polski. Sprawdziliśmy, ile kosztują warzywa u naszych południowych sąsiadów - w Czechach. Też nie jest kolorowo.Według danych Czeskiego Urzędu Statystycznego w styczniu ceny warzyw wzrosły o 7,3 procent miesiąc do miesiąca.
Swój warzywny spacer po Pradze zaczynamy w znanym w stolicy Czech Prague Markecie na Nabrzeżu Bubeńskim. W jednym ze zlokalizowanych tam hangarów wystawione są stanowiska z warzywami i owocami. Wzrok od razu przyciągają wysokie ceny pomidorów oraz papryki.
Prague Market Eryk Kielak (archiwum prywatne)
Najdroższe pomidory (czyli po czesku rajcata) kosztowały 179 koron za kilogram. To około 35 złotych. Mówimy jednak o rekordziście. Na innych stanowiskach dało się je kupić także za 139 czy 129 koron.
Najczęściej jednak kilogram pomidorów kosztował tam 99 koron, czyli około 20 złotych. Znalazło się też stanowisko z hiszpańskimi pomidorami po 75 koron za kilogram, czyli ok. 15 złotych.
Prague Market Eryk Kielak (archiwum prywatne)
Dla porównania na Rynku Bronisze za kilogram pomidorów należy zapłacić od 9 do 15 złotych za kg.
Z kolei kilogram najdroższej papryki, jaka udało znaleźć się na rynku, kosztował aż 169 koron, czyli ok. 34 złote. Na większości stanowisk przeważała cena 110 koron za kg, czyli ok. 22 złote. Najtańsza oferta jaką udało się znaleźć, wynosiła 100 koron, czyli około 20 złotych. To stosunkowo podobne ceny do tych z Rynku Bronisze. Tam Papryka czerwona i żółta jest w cenie od 14 zł do 20 zł za kilogram.
Odnotujmy także ceny innych warzyw. Kalafior kosztował tam średnio 80 koron (ok. 16 zł), kilogram cebuli 35 koron (ok. 7 zł), a kilogram marchwi 35 koron (ok. 7 zł). Na Rynku Bronisze te ceny prezentują się następująco: kalafior 8-10 zł, cebula 5 zł, a marchew 3-3,5 zł.
Kalafior w Prague Market Eryk Kielak (archiwum prywatne)
Ceny na rynkach bywają jednak często wyższe niż w zwykłych supermarketach. Z tego powodu po rynku na Nabrzeżu Bubeńskim odwiedzamy największe czeskie sklepy wielkopowierzchniowe: Billę, Lidla oraz Alberta. W tym przypadku również ceny papryki i pomidora od razu rzucają się w oczy.
Czerwona papryka w Billi kosztuje 149,90 koron za kilogram (około 30 zł), a żółta 119,90 koron za kg (ok. 24 zł). Z kolei w Albercie cena papryki w obu kolorach jest jednakowa i wynosi 139,90 koron za kilogram. To ok. 28 złotych.
Najtaniej za paprykę zapłacimy w Lidlu. Czerwona odmiana kosztuje tam 139 koron za kilogram (ok. 28 zł), a żółta - 129 koron za kilogram (ok. 26 zł). Gdy jesteśmy w sklepie, produkty te są akurat na przecenie i kosztują odpowiednio 129 oraz 109 koron (ok. 26 zł oraz 22 zł).
Dla porównania żółta przeceniona papryka kosztuje w polskim oddziale tej marki 17,49 zł.
Papryk w Lidlu przy ulicy Seifertovej w Pradze Eryk Kielak (archiwum prywatne)
Papryk w Lidlu przy ulicy Seifertovej w Pradze Eryk Kielak (archiwum prywatne)
Z kolei cena kilograma pomidorów w Lidlu to 99,90 koron (ok. 20 zł). W Billi kilogram zwykłych pomidorów kosztuje dokładnie tyle samo, a w Albercie nieco więcej, bo 109,80 koron (ok. 22 zł). Dla porównania w Polsce kilogram pomidorów - według danych Interii - kosztuje od 10 do 15 zł. Odnotujmy jeszcze cenę kalafiora. Billa i Albert - 69,90 koron (ok. 14 zł) a Lidl - 59,90 koron (ok. 12 zł). W Polsce pisaliśmy niedawno o "kalafioroinflacji", ponieważ główka tego warzywa w Auchan kosztowała 13,98 zł, a w Carrefourze - 13,99 zł.
Pomidory w Lidlu przy ulicy Seifertovej w Pradze Eryk Kielak (archiwum prywatne)
Kalafior w Lidlu przy ulicy Seifertovej w Pradze Eryk Kielak (archiwum prywatne)
W tym momencie na podstawie naszego warzywnego spaceru po Pradze można wyciągnąć wnioski, że choć ceny w Polsce nie rozpieszczają, to mogło być gorzej. Co więcej, Martin Ludvík, przewodniczący Związku Producentów Owoców w Republice Czeskiej, Republika Czeska mówił w rozmowie z czeskim portalem Novinky, że wielu sklepom bardziej opłaca się import warzyw z Polski.
- Supermarkety chcą kupować jak najtaniej, co nie opłaca się rolnikom, więc wolą uprawiać ciekawsze ekonomicznie rośliny, jak zboże czy rzepak. Z tego powodu spada produkcja krajowa, co w naturalny sposób doprowadzi do wzrostu importu np. z taniej Polski - tłumaczył w rozmowie.
Czesi znajdują się obecnie w trudnej sytuacji. Po pierwsze zapasy warzyw w Czechach są mniejsze niż zwykle, ponieważ plantatorzy ograniczyli produkcję z powodu wysokich cen energii. Po drugie jedynie 30-50 proc. zapotrzebowania na warzywa i owoce jest zaspokajana przez czeskich producentów.
Nasi południowi sąsiedzi są więc w dużym stopniu uzależnieni od importu, co może grozić niedoborami np. podczas nieurodzaju, a obecnie przekłada się na bardzo wysokie ceny.
***
Fragmentów Studia Biznes można słuchać także w wersji audio na dużych platformach streamingowych, m.in. tu: