W 2010 roku Spółdzielnia Mieszkaniowa Sokolnia w Sosnowcu, która obecnie jest w likwidacji, sprzedała 905 mieszkań tzw. "hurtowym nabywcom". Umowa sprzedaży została podpisana, chociaż lokatorom większości z nich przysługiwało prawo do nieodpłatnego nabycia nieruchomości. Na skutek decyzji spółdzielni wiele osób straciło dach nad głową, a ci, którzy chcieli zostać, musieli godzić się na ogromne podwyżki czynszu.
Nabywcą mieszkań zakładowych został w 2010 roku Ryszard Sz., ówczesny pełnomocnik spółdzielni Sokolnia. 10 marca Sąd Okręgowy w Katowicach wydał wyrok o nieważności umowy sprzedaży dotyczącej 186 lokali. - To nasz sukces, czekaliśmy na ten wyrok wiele lat - mówią "Faktowi" mieszkańcy. Jak dodają, pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w 2014 roku, ale wówczas obrońcy Ryszarda Sz. wnieśli kasację. Teraz zapadł wyrok, jednak na razie nie jest prawomocny. Sam Ryszard Sz. jest poszukiwany listem gończym od 29 listopada 2022 roku.
Mieszkańcy cieszą się z wyroku, ale jednocześnie przyznają, że przez lata stracili zdrowie i oszczędności. - Mój mąż dostał mieszkanie zakładowe z kopalni, ale Sokolnia sprzedała je lata temu Ryszardowi Sz. On nas kupił za 4 tys. zł. Dzisiejszy wyrok to szansa, by świętować sukces, chociaż nim mieszkania do nas wrócą, upłynie jeszcze wiele wody w rzece - przekazała dziennikowi pani Basia, jedna z lokatorek przy ul. Lipowej w Sosnowcu.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
- Wykupiłam lata temu mieszkanie za 15 tys. zł i okazało się, że mnie również sprzedano. Do dziś płacę 1000 zł czynszu kolejnej spółce, której Ryszard Sz. scedował moje mieszkanie - dodała 75-letnia pani Zofia. 67-letnia pani Danuta dodaje, że Sz. sprzedał jej lokal kolejnym osobom, aż w końcu kobieta została eksmitowana.
- W 2018 r. przyszli czyściciele, wywalili drzwi i mnie eksmitowali. Wcześniej wywindowali horrendalną stawkę czynszu. Chcę wrócić do swoich czterech ścian. To moje największe marzenie - opowiada z kolei 51-letni pan Roman.