Panie szanowny, co to się z tymi bankami porobiło? Czyli Credit Suisse na szwajcarskim placu zabaw

Wszystko działa, jak działało. Nikt nie wieszczy katastrof i nie traci zaufania do systemu. Jednak zdziwienie, zniesmaczenie i lekki szok są widoczne wśród mieszkańców Szwajcarii. Nagły koniec Credit Suisse, jednego z symboli szwajcarskiego systemu bankowego, stał się popularnym tematem rozmów.

Choć nagły to może źle powiedziane. Problemy banku nie były niczym nowym, czy trzymanym w tajemnicy. Jednak tak długo jak wszystko jakoś działało, to był to jeden z rozlicznych wątków szwajcarskiego życia publicznego. Kto się interesował, ten wiedział. Kto nie, ten jedynie coś tam słyszał o problemach Credit Suisse. No ale co z tego. Przecież to Szwajcaria ze swoim legendarnie stabilnym systemem bankowym. Powiedzenie "jak w szwajcarskim banku" nie wzięło się przecież znikąd.

Muszę oczywiście przy tym zastrzec, że opisuję jedynie osobiste doświadczenia i obserwacje najbliższego otoczenia. Od pół roku mieszkam w mniejszym mieście pomiędzy Zurychem a Lucerną. Moje życie ogranicza się do najbliższej okolicy, bo wszystko, co potrzeba, mam na wyciągnięcie ręki. Główne interakcje społeczne w moim wydaniu to rozmowy z innymi rodzicami na placach zabaw, gdzie wraz z odczuwalnym nadejściem wiosny spędzamy wszyscy godziny, powoli snując się za pociechami i prowadząc rozmowy o wszystkim oraz o niczym. Rozmówcy to głównie imigranci tacy jak ja, ale jest też trochę Szwajcarów, choć głównie w pierwszym i drugim pokoleniu. Takich z dziada pradziada, których poznałem, to mogę policzyć na palcach jednej ręki. Przekrój społeczny jednak szeroki. Od niepracujących ojców i matek, po menadżerów wysokiego szczebla w globalnych korporacjach, które ze względu na niskie podatki akurat w tej okolicy umieszczają swoje siedziby.

Kłopoty Credit Suisse. UBS przejmie Credit Suisse. Wielka fuzja w Szwajcarii

Jak to tak mogło się stać

I tak jak zazwyczaj tematem są oczywiście dzieci oraz codzienne życie, to od kilku dni w repertuar przebojem wkradł się Credit Suisse. Wcześniej bywały wzmianki o tym, że ma problemy i tyle. Jedna z wiadomości w mediach. Częściej zdarzało mi się opowiadać o Ukrainie, Rosji, wojnie i polskiej perspektywie na świat, bo rozeszło się, że jestem dziennikarzem i coś tam wiem więcej niż standard. Ostatnie kilka dni to zeszło jednak na dalszy plan i to ja słucham tego, co inni mówią o Credit Suisse.

Dominuje ton zaskoczenia i czegoś w rodzaju niesmaku. No bo jednak wiara w szwajcarskie banki, szwajcarską solidność i odpowiedzialność nie bierze się znikąd. Szwajcarzy i osoby mieszkające tu dłużej w mniejszym lub większym stopniu tak myślą. Ba, tak w sumie jest. Po pół roku życia w Szwajcarii też mam takie wrażenie, że to kraj lepiej zorganizowany, bardziej stabilny, przewidywalny i punktualny niż Polska. Do tego wyraźnie bardziej konserwatywny. Przynajmniej w porównaniu do Warszawy i Trójmiasta, które znam dobrze. Ta stabilność i przewidywalność to jest coś, z czego ludzie są tutaj dumni. Kultywują to. Kiedy więc w taką rzeczywistość nagle wedrze się gwałtowny upadek jednego z największych i najstarszych banków, globalnej szwajcarskiej marki, to emocje są nieuniknione.

Switzerland Credit Suisse Credit Suisse, byłeś najsłabszym ogniwem, do widzenia

To zaskoczenie i niesmak są tym większe, że przy okazji finału Credit Suisse w mediach przypominanych jest wiele informacji na temat tego, jak był on przez lata zarządzany i jakie wstrząsały nim afery. Dołącza więc oburzenie na przykład na fakt, że choć bank miał złe wyniki finansowe, to premie i dodatki dla najwyższego kierownictwa były wypłacane szczodrze. Tym bardziej że teraz to państwo i podatnicy będą musieli ponosić koszty sprzątania bałaganu, poprzez udzielanie specjalnych pożyczek bankowi UBS, który pod silną presją władz ma przejąć swojego dopiero co głównego konkurenta. To też wywołuje sporo dyskusji. No bo jak to tak, w kraju gdzie obywatele bardzo cenią sobie swoje wolności, władza czyni takie nakazy? Tym bardziej że UBS po wymuszonej fuzji stanie się monopolistą, jeśli chodzi o większe banki w Szwajcarii. Do tego zależnym od państwowej pomocy i już absolutnie niemogącym upaść, no bo co wtedy? Szwajcaria zostanie bez dużego banku? Rodzi to obawy, że nowy UBS będzie potencjalnym gigantycznym obciążeniem dla budżetu.

Tym wszystkim wątpliwościom, zaskoczeniu i zniesmaczeniu nie towarzyszy jednak panika czy obawy o pieniądze na poziomie zwykłych obywateli. Nie ma szturmu na placówki Credit Suisse. Aktywa do wartości 100 tysięcy franków są gwarantowane z mocy prawa. Wiara w system i państwo są nadal bardzo silne. Przekonanie o szwajcarskiej jakości i stabilności nie rozpłynęły się z dnia na dzień z powodu zawału Credit Suisse. Jest jednak wyraźna rysa na tym wizerunku i wierze, co czuć między innymi na placach zabaw.

Zobacz wideo
Więcej o: