Dyskusja na temat wprowadzenia na stałe czternastej emerytury toczyła się w środowisku rządowym już od kilku miesięcy. Jednak dopiero teraz resort upublicznił projekt ustawy regulujący zasady wypłaty tego świadczenia. Wątpliwości wzbudza jednak zapis mówiący o tym, że ustalenie corocznego terminu wypłaty funduszów dla emerytów ma leżeć po stronie rządu.
Nowy program opiera się na podobnych założeniach, jak te zastosowane w 2021 i 2022 roku. Oznacza to, że "czternastka" ponownie wyniesie równowartość minimalnej emerytury wypłacanej w danym okresie. W 2023 roku będzie to 1588,44 zł brutto. Maksymalna kwota trafi do osób, którym przysługuje prawo do wypłaty emerytury lub renty, a otrzymywane przez nie świadczenie nie przekracza kwoty 2900 zł brutto. W przypadku przekroczenia podanego progu kwota czternastej emerytury zostanie zmniejszona wedle zasady "złotówka za złotówkę". Minimalna wartość "czternastki" wyniesie 50 zł.
"Rada Ministrów, w terminie nie późniejszym niż do dnia 31 października, określi, w drodze rozporządzenia, miesiąc wypłaty kolejnego dodatkowego rocznego świadczenia pieniężnego w danym roku, mając na względzie możliwości techniczne i organizacyjne wypłaty tego świadczenia przez organy emerytalno-rentowe" - czytamy w opublikowanych na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów założeniach, dotyczących projektu ustawy o kolejnym dodatkowym rocznym świadczeniu pieniężnym dla emerytów i rencistów.
Co to oznacza dla świadczeniobiorców? Otóż brak wyznaczenia konkretnego terminu wypłaty czternastej emerytury sprawia, że emeryci nie mogą być pewni co do tego kiedy otrzymają przysługujące im świadczenie. Może zdarzyć się, że "czternastka" w jednym roku zostanie wypłacona w okresie wakacyjnym, a w kolejnym trafi do rencistów dopiero na święta Bożego Narodzenia. Według obietnic rządu tegoroczne świadczenie ma zostać wypłacone na przełomie sierpnia i września. Rozporządzenie w tej sprawie nie zostało jednak jeszcze wydane.
- Wprowadzenie ruchomej czternastki jasno pokazuje, że jest to świadczenie polityczne przygotowane na wybory - uważa dr Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego cytowany przez "Fakt". - To minister zdecyduje, kiedy zostanie wypłacone, a więc politycy będą mogli swobodnie decydować czy wypłacać je na wybory parlamentarne, wybory samorządowe, albo gdy w sondażach nastąpi spadek poparcia. Takie działanie pokazuje, że rząd nie tylko uzależnia od świadczeń, ale wręcz wodzi za nos świadczeniobiorców - dodaje ekspert.