Pracownicy lotniska w Tel Awiwie zamknęli port, nie pozwalają na starty żadnych samolotów. Ma to się odbywać w ramach strajku generalnego dotyczącego w całym kraju. Póki co wciąż możliwe są lądowania - podaje branżowy portal airlive.net.
Wcześniej w mediach społecznościowych pojawiały się wpisy zdezorientowanych pasażerów czekających na odlot z Izraela. Statusy połączeń nie były aktualizowane, a pracownicy lotniska mieli "pytać, czy mogą iść do domów".
O zamknięciu lotniska poinformował Pinchas Idan. To nie tylko lider organizacji związkowej pracowników lotniskowych w Izraelu, lecz także wpływowy członek partii Likud, której liderem jest premier Netanjahu. - Nie ma już odlotów. Wzywam premiera, aby wstrzymał i opóźnił wszystko do końca wakacji - powiedział Pinchas Idan, cytowany przez portal Haaretz. - Jako członek Likudu mówię ci: musisz przestać iść drogą, którą nas prowadzisz, jeśli w ogóle to robisz - dodał Idan.
Jak podaje Haaretz, w poniedziałek 27 marca z lotniska Ben Guriona miało odlecieć lub na niego przylecieć około 73 tysiące pasażerów.
Także w poniedziałek rano szef Histadrut, największej w Izraelu organizacji zrzeszającej związki zawodowe, wezwał do strajku generalnego. - Wszyscy martwimy się losem Izraela. Razem mówimy: dosyć! - powiedział Arnon Bar-David podczas konferencji prasowej (cytujemy za portalem timesofisrael.com). Wyjaśnił jednocześnie, że protest ma na celu "zatrzymanie szaleństwa" - po tym, jak Benjamin Netanjahu zdymisjonował ministra obrony Yoava Gallanta, który sprzeciwiał się reformie sądownictwa.
Wcześniej prezydent Izraela Izaak Herzog zaapelował do prawicowego rządu o natychmiastowe wstrzymanie reformy, mówiąc, że kraj znalazł się na skraju wojny domowej. Minionej nocy setki tysięcy ludzi wyszły na ulice izraelskich miast.
Najbardziej skrajnie prawicowa koalicja w historii Izraela chce wprowadzić reformę, która da większą kontrolę nad mianowaniem sędziów. Ma ona sprawić, że parlament będzie mógł zmieniać wyroki sądu. W tle tych zmian jest ryzyko skazania premiera Netanjahu na karę więzienia. Wkrótce bowiem spodziewany jest wyrok skazujący w sprawie, w której polityk oskarżony jest o korupcję i sprzeniewierzenie publicznych pieniędzy.