Kierownictwo szwajcarskiego banku - trzej Rosjanie i jeden Szwajcar - miało pomagać Siergiejowi Rołduginowi, którego szwajcarski rząd nazwał "portfelem Putina". Mężczyzna miał zdeponować miliony franków na szwajcarskich rachunkach bankowych między 2014 a 2016 rokiem.
Sąd Rejonowy w Zurychu skazał czterech bankierów na siedem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. W akcie oskarżenia wskazano, że "Putin oficjalnie ma tylko dochód w wysokości 100 tysięcy franków szwajcarskich i nie jest zamożny, ale w rzeczywistości ma ogromny majątek, który jest zarządzany przez bliskie mu osoby. Było nieprawdopodobne, żeby zadeklarowane aktywa stanowiły własny majątek Rołdugina" - czytamy.
Siergiej Rołdugin to rosyjski wiolonczelista i biznesmen, ale przede wszystkim bliski przyjacielem Władimira Putina. Znają się od lat 70. Rołdugin jest m.in. ojcem chrzestnym starszej córki prezydenta i to on miał poznać Putina z Ludmiłą, jego późniejszą żoną.
Dziennikarze, którzy zajmowali się tzw. Panama Papers, ujawnili, że Rołdugin ma potajemnie odpowiadać za majątek Putina. Z pomocą wiolonczelisty, który jest właścicielem dwóch spółek z siedzibami w rajach podatkowych, Putin miał wyprowadzić na wyspy ok. dwóch miliardów dolarów. Na dwóch szwajcarskich kontach miał mieć ponad 50 mln franków. Wątpliwości śledczych, którzy badali sprawę bankierów, wzbudziło jednak ich pochodzenie: skąd bowiem wiolonczelista miałby tyle zarobić?
Władimir Putin wskazywał wcześniej, że Rołdugin uczciwie zarobił trochę pieniędzy z mniejszościowego udziału w rosyjskiej firmie. On sam jednak w wywiadzie dla "New York Timesa" mówił, że nie jest biznesmenem i nie posiada milionów. Prokuratura wskazała tę wypowiedź jako jeden z dowodów, że aktywa na kontach szwajcarskiego Gazprombanku nie mogły należeć do Rołdugina. Co więcej, jego konta były czysto tranzytowe, bo dywidendy w milionach były według prokuratury natychmiast przelewane do Rosji - opisuje "The Guardian". Rzekomo planował też pompować ponad 10 mln dolarów rocznie na szwajcarskie konta za pośrednictwem skomplikowanej sieci spółek fasadowych.
Szwajcarscy prokuratorzy przekonywali więc sąd, że bankierzy nie zrobili wystarczająco dużo, aby ustalić tożsamość prawdziwego właściciela funduszy. Według nich istniała duża szansa, że ich właścicielem jest Władimir Putin.
Bankierzy nie przyznali się jednak do winy. Argumentowali, że było prawdopodobne, że Rołdugin dysponował tymi pieniędzmi, dlatego nie dociekali ich pochodzenia.