Ukraińskie zboże zalewa Polskę, a nie musiało. Ekspert: Rząd mógł wprowadzić system kaucyjny

- Można było rok wcześniej wystąpić do Unii Europejskiej o zgodę na system kaucyjny, co w stu procentach rozwiązałoby problem. Kaucja płatna na granicy z Ukrainą i zwracana przy opuszczeniu Polski - tak Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion, tłumaczy w rozmowie z Gazeta.pl, co rząd mógł zrobić wcześniej w sprawie ukraińskiego zboża.

Polska wprowadziła rozporządzenie o zakazie przewozu z Ukrainy produktów rolnych. Dokument, podpisany przez ministra Waldemara Budę w weekend obejmuje 18 grup produktów. Poza zbożami zakazem objęto m.in. cukier, owoce i warzywa, mięso i nabiał.

Zobacz wideo Rolnicy dalej będą głosować na PiS? "Nie spotkałem rolnika, który by mówił, że ufa Tuskowi"

Ukraińskie zboże zalało Polskę. Ekonomista: Rząd mógł wprowadzić system kaucyjny

Czy tak gwałtowne kroki były konieczne? O to, co wcześniej mogła zrobić Polska, spytałem eksperta. Piotr Kuczyński, główny analityk domu inwestycyjnego Xelion w rozmowie z Gazeta.pl przyznał, że działania rządu są podyktowane kalkulacjami politycznymi. - Najwyraźniej rządzącym strach (wyborczy) zajrzał w oczy i stąd te pospieszne i nieprzemyślane decyzje - stwierdził.

Można było rok wcześniej wystąpić do Unii Europejskiej o zgodę na system kaucyjny, co w stu procentach rozwiązałoby problem (kaucja płatna na granicy z Ukrainą i zwracana przy opuszczeniu Polski). Tymczasem nic nie zrobiono, w związku z czym ukraińskie produkty rolne (zdecydowanie nie tylko zboże) masowo wpływały do Polski

- wyjaśnia ekspert. 

I dodaje, że wcześniej podjęte decyzje dziś przynoszą bardzo konkretne skutki. - Zostały zajęte magazyny zbożowe, ale nie tylko, bo i do przechowywania owoców. A to może wpłynąć na kryzys w polskim rolnictwie trwający lata, nie miesiące. Bo przez to nie ma miejsca na polską produkcję - ocenił Piotr Kuczyński. 

Ukraińskie zboże zablokowane przez Polskę. "Kolejny konflikt z UE"

Rozmówca Gazeta.pl zwraca też uwagę na fakt, że wprowadzenie swego rodzaju zakazu przez Polskę komplikuje nasze relacje zarówno z Ukrainą, jak i Unią Europejską. W przypadku wspólnoty istnieje więc ryzyko pogłębienia już istniejącego sporu. 

- Embargo na zakupy z Ukrainy zaczernia obraz Polski, która miała doskonałą opinię w sprawie wojny w Ukrainie. Pojawia się też kolejny konflikt z Unią, bo przecież to UE ma wyłączność na regulowanie handlu zagranicznego 

- twierdzi ekspert. 

Dopłaty do zboża. Ekonomista wskazuje na poważne ryzyko

Piotr Kuczyński zwraca też uwagę na fakt, że sposób wyjścia z problemu, który wybrał rząd, może okazać się kłopotliwy w realizacji. PiS zdecydował bowiem, że za tonę pszenicy będzie płacił 1400 zł.

- Na rynku globalnym (17.04) płaci się ok. 680 centów za buszel (czyli 1.080 zł przy obecnym kursie dolara). To prowadzić może do masowego importowania zboża przez inne niż Ukraina granice

- podkreśla ekspert. I ostrzega, że podobne problemy mogą dotyczyć innych produktów rolnych, takich jak kukurydza. 

Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: