Czy Putin wyrwie kolejny kraj z orbity Zachodu? Ekspertka: Gruzja nie jest rosyjska, jest w rozkroku

- Gruzja od zawsze musi wybierać. Stany Zjednoczone są tu bardzo aktywne, nastawienie obywateli jest bardzo proeuropejskie. Ale Rosja jest obecna w gruzińskiej kulturze, Gruzini mają dużo kontaktów z Rosjanami, nadal mieszkają w Rosji w celach zarobkowych - tak o sytuacji w Gruzji mówi w rozmowie z Gazeta.pl Agnieszka Filipiak, zastępczyni redaktorki naczelnej Forbes Women, ekspertka i autorka newslettera o regionie agfilipiak.substack.com.

"Zachód skupia się na wojnie w Ukrainie i traci z oczu starania Rosji o przejęcie kontroli nad kolejnym krajem" - ostrzegają - jak pisaliśmy - amerykańscy badacze Francis Fukuyama i Nino Evgenidze w "Foreign Affairs Magazine". Autorzy tekstu twierdzą, że Tbilisi nie poparło Ukrainy broniącej się przed rosyjską agresją ani nie przyłączyło się do zachodnich sankcji. Wręcz przeciwnie - Gruzja prześladuje oponentów politycznych i wdraża represje na wzór rosyjskich. Postulują też, by na Gruzję również nałożyć sankcje.

Zobacz wideo Brutalne zamieszki na ulicach Tbilisi. Powodem ustawa o "agentach zagranicznych"

Ekspertka: Gruzja od 2008 znajduje się w stanie wojny z Rosją

Czy Gruzja faktycznie działa na rzecz Rosji? Czy Władimir Putin podjął konkretne działania, by wyrwać Gruzję z orbity Zachodu, Unii Europejskiej? W rozmowie z Gazeta.pl wyjaśniła to Agnieszka Filipiak, zastępczyni redaktorki naczelnej Forbes Women, ekspertka i autorka newslettera o regionie agfilipiak.substack.com.

Prasowe doniesienia na temat Gruzji, nawet tak wybitnej postaci, jaką jest Fukuyama, traktowałabym z dystansem. To jest opinia, komentarz, być może nawet wynik lobbingu, a nie bezstronna analiza. Nie zapominajmy o tym, że Gruzja od 2008 roku znajduje się w stanie wojny z Rosją po tym, jak Moskwa zajęła jej dwa regiony Abchazję i Osetię Południową. Nie jest też prawdą, że Gruzja nie przystąpiła do żadnych sankcji, bo przyłączyła się od razu po rozpoczęciu rosyjskiej agresji do sankcji finansowych, co Stany Zjednoczone nieustannie monitorują i chwalą

- wyjaśnia ekspertka.

Zdaniem rozmówczyni Gazeta.pl ostatnie działania gruzińskich władz - m.in. budzący społeczny sprzeciw projekt przepisów nakazujący utworzenie specjalnego rejestru organizacji pozarządowych otrzymujących zagraniczne wsparcie finansowe - jest motywowany przede wszystkim chęcią utrzymania się przy władzy.

Rząd w Tbilisi oraz rządząca od 2012 roku partia, wcześniej blok Gruzińskie Marzenie, podejmują działania na granicy autorytaryzmu, by wygrać kolejne wybory, które odbędą się w 2024 r. Chodzi głównie o stłamszenie organizacji pozarządowych monitorujących prawa człowieka czy praworządność.

Zachód powinien nałożyć sankcje na Gruzję? "To polityczna gra. Nie ma powodów"

Zdaniem Agnieszki Filipiak nałożenie sankcji na Gruzję byłoby przejawem swego rodzaju niesprawiedliwości. - Te głosy to nacisk amerykańskich senatorów związany ze sprawą Saakaszwilego, który jest uwięziony. W raportach Departamentu Stanu Gruzja otrzymuje pochwały, za co więc nakładać sankcje? Zachód wykazałby się podwójnymi standardami. Bo władza w Gruzji została wybrana demokratycznie, a ustawy, które ten rząd w ostatnim czasie proponuje, nie mają na celu zacieśnienia współpracy z Rosją (tak uważa nawet gruzińska opozycja), a utrzymanie władzy ekipy Bidziny Iwaniszwilego, założyciela Gruzińskiego Marzenia. Z sąsiednim Azerbejdżanem, który w jawny sposób demokratyczny nie jest, gdzie opozycja i wolne media nie istnieją, Unia i Stany Zjednoczone cały czas robią interesy. Nikt nie mówi o sankcjach - wyjaśnia ekspertka.

Gruzja nie jest ani rosyjska, ani zachodnia. Gruzja jest w rozkroku

Agnieszka Filipiak podkreśla też, że Gruzja jest od lat rozdarta pomiędzy Wschodem i Zachodem.

- Gruzja od zawsze musi wybierać. Stany Zjednoczone są tu bardzo aktywne, nastawienie obywateli jest bardzo proeuropejskie. Ale Rosja jest obecna w gruzińskiej kulturze, Gruzini mają dużo kontaktów z Rosjanami, nadal mieszkają w Rosji w celach zarobkowych - stwierdza.

Gruzja nie jest ani rosyjska, ani zachodnia. Gruzja jest w rozkroku

- dodaje Filipiak.

Zdaniem ekspertki nie ma obecnie żadnych intensywnych działań Rosji, które potwierdzałyby tezę o próbie wykorzystania Gruzji jako klina pomiędzy Wschodem a Zachodem. - Jeśli te działania są, to na tyle dyskretne, że ich nie widzimy. Tyle tylko, że Gruzja nie jest jeszcze w orbicie Zachodu, jak zakładaliśmy przez lata, głównie dzięki kampanii Saakaszwilego, byłego prezydenta. A Rosja nie musi traktować Gruzji jako klina. Moskwa może wykorzystać inne regiony, podsycić konflikty na tle etnicznym, np. w Górskim Karabachu, by osiągnąć jakieś swoje cele. Jeśli chodzi o Gruzję, to głównie mamy do czynienia z propagandą - wyjaśnia.

- Pojawiają się sugestie, że Zachód chce wciągnąć Gruzję w wojnę, że miałaby być wręcz drugim, po Ukrainie, frontem. Pojawiają się opinie, że Ukraina nie walczy o swoją niepodległość, że to jedynie wojna mocarstw. Ta propaganda jakieś efekty przynosi. Początkowo Gruzini pytani o to, kto odpowiada za wojnę w Ukrainie, w ponad 60 proc. mówili, że Rosja. Dziś ten odsetek to 55 proc - wyjaśnia.

Nie oznacza to jednak, że Gruzini stają się prorosyjscy. - Ponad 80 proc. Gruzinów jest za integracją europejską. UE, to - zdaniem Gruzinów - dobrobyt, bezpieczeństwo, pokój - tłumaczy rozmówczyni Gazeta.pl.

Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: