Próbę oszustwa opisał w mediach społecznościowych pan Sebastian. Jak relacjonuje, zadzwonił do niego oszust podszywający się pod pracownika jednego z banków. "Chciał potwierdzić chęć podpisania umowy pożyczkowej na kwotę 22 tys. zł. Jak powiedziałem, że nie składałem takiego wniosku, od razu zaczął proces zabezpieczający" - czytamy we wpisie.
Nic nie wzbudziło wątpliwości pana Sebastiana. Mężczyzna podszywający się pod dyspozytora zadzwonił z numeru zgodnym z tym zapisanym już w komórce. Dopytywał swojego klienta, czy nie klikał w żadne podejrzane linki, nie zgubił dokumentów. "Wszystko brzmiało całkiem legitnie. Pełna dbałość" - czytamy. Następnie oszuści przeszli do kolejnego etapu.
Pan Sebastian dostał kilka wiadomości SMS. "Miały one na celu potwierdzić autentyczność sytuacji. Kilka z banku, np. że sprawa została przekazana na policję i zarejestrowana pod numerem (tu jakiś numerek). Kilka z BIK-u, np. że wniosek na kwotę 22 tysiące PLN został anulowany" - czytamy. Co więcej, bankowy oszust przekierował rozmowę i połączył swoją ofiarę z działem do spraw bezpieczeństwa. "Wszystko naprawdę profesjonalnie przygotowane" - komentuje.
Kobieta podszywająca się pod specjalistkę ds. bezpieczeństwa poinformowała pana Sebastiana, że w związku z wyciekiem danych i próbą wzięcia kredytu, bank zablokuje jego środki na 48 godzin. "Abym jednak mógł w najbliższych dniach normalnie dokonywać zakupów, zostanie uruchomiony dla mnie rachunek rezerwowy". Numer nowego konta oszuści wysłali w wiadomości SMS i prawdopodobnie "przybijali już sobie piątki". Pan Sebastian miał przelać im swoje pieniądze.
Pan Sebastian przerwał rozmowę i się rozłączył. "Pani ewidentnie nie była zadowolona z tego powodu. Przez kolejne kilka minut próbowała dodzwonić się do mnie 12 razy" - relacjonuje. Następnie mężczyzna poszedł do banku, aby sprawdzić, czy faktycznie doszło do próby wzięcia pożyczki na jego nazwisko. "Tak jak myślałem - nie. A telefon był tylko dopracowaną próbą wyłudzenia pieniędzy" - podsumowuje we wpisie.