Dyskusja o rosnących cenach produktów w sklepach nie ustaje. Kolejny polityk został zapytany o odniesienie się do sytuacji. W czwartek 27 kwietnia Marlena Maląg była gościem w Polsat News. Ministerka rodziny i polityki społecznej skomentowała drożyznę w Polsce i udzieliła informacji w kwestii płacy minimalnej i świadczenia 500 plus.
- Sytuacja jest taka, jaka jest, w związku z toczącą się wojną za naszą wschodnią granicą, a więc mamy wysoki poziom inflacji i te ceny raczej wzrosły. Powiem tak, u mnie zakupy mąż robi, a więc trudno się odnieść, w którym sklepie akurat kupuje, a więc myślę, że pozostawię małżonkowi dokonywanie zakupów - oznajmiła w rozmowie z Polsat News Marlena Maląg. - Powiedzmy tak, może ceny jakichś artykułów nie wzrosły, inne wzrosły - dodała.
Minister odniosła się do podwyżki płacy minimalnej, która do końca obecnego roku miała wynosić co najmniej 4 tys. zł zgodnie z założeniami zapowiedzianymi podczas kampanii wyborczej w 2019 przez Jarosława Kaczyńskiego. Jak się okazuje, w tym roku przewidziana jest jedna podwyżka w lipcu, która sprawi, że płaca minimalna wyniesie 3600 zł brutto.
- Pracujemy według danych, które są na dzisiaj. Najprawdopodobniej tak będziemy proponować (dwukrotne podniesienie płacy minimalnej w 2024 roku), bo to wskaźniki o tym decydują. Propozycję będziemy składać do 15 czerwca, bo taki mamy termin ustawowy i wtedy będzie już wiadomo jednoznacznie czy dwukrotnie, ale ze wskaźników, które są dzisiaj, wynika, że to będzie dwukrotnie - poinformowała.
Ministerka została zapytana również o waloryzację świadczenia 500 plus. Obecnie ten temat pozostaje bez konkretnych odpowiedzi. - Musimy spojrzeć na sytuację, w jakiej jesteśmy. Polaków wspieramy różnymi instrumentami - brzmiała odpowiedź Maląg. Polityczka dodała, że powinno się wprowadzać nowe programy dla określonych grup tak, aby program Rodzina 500 plus ewoluował.
Pytanie zadane Marlenie Maląg było nawiązaniem do niedawnej wypowiedzi Anny Moskwy podczas programu "Gość Wydarzeń". Ministerka odpowiedziała na to, jak sobie radzi z rosnącymi cenami produktów. - Robimy z mężem zakupy poza siecią, w lokalnym sklepie, gdzie ceny się nie zmieniły, za co jesteśmy wdzięczni lokalnemu dostawcy - poinformowała wtedy Moskwa. Jej słowa były szeroko komentowane m.in. przez Krzysztofa Gawkowskiego, przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Lewicy, który odniósł się do jej wypowiedzi następująco: "Albo pani minister nie chodzi na zakupy, albo wierzy tym, którzy robią jej te zakupy. Albo jest ślepa, albo przedkłada interes nad kłamstwo, bo to kłamstwo", o czym informowaliśmy w artykule wyżej.