Inflacja w kwietniu w dół, ale nadal nie ma się z czego cieszyć. Są nowe dane

Inflacja w kwietniu w Polsce wyniosła 14,7 proc. rok do roku - poinformował w piątek Główny Urząd Statystyczny w tzw. szybkim szacunku. To oznacza spadek względem 16,1 proc. w marcu. Niestety, wciąż zdecydowanie nie ma się z czego cieszyć.

Inflacja w kwietniu w Polsce wyniosła 14,7 proc. rok do roku - podał w piątek Główny Urząd Statystyczny. To tzw. szybki szacunek, który jeszcze może zostać (raczej symbolicznie) zmieniony w połowie maja.

Najnowszy odczyt oznacza, że inflacja spada - w marcu wyniosła bowiem 16,1 proc., w lutym 18,4 proc. Jest także najniższa od prawie roku - konkretnie od maja 2022 r. Co więcej, odczyt jest lepszy niż spodziewała się większość ekonomistów (konsensus prognoz oscylował wokół 15 proc.). Wciąż jednak inflacja pozostaje oczywiście piekielnie wysoka.

Inflacja miesiąca do miesiąca 0,7 proc.

Miesiąc do miesiąca inflacja wyniosła 0,7 proc. Oznacza to, że w kwietniu br. ceny w Polsce były przeciętnie o 0,7 proc. wyższe niż w marcu br. Gdyby ceny rosły przez cały rok w takim tempie, inflacja roczna sięgałaby ok. 8,7 proc.

Jak wynika z danych GUS, w kwietniu żywność i napoje bezalkoholowe były o 19,5 proc. wyższe niż rok temu (przez miesiąc wzrost o 0,5 proc.). Rok do roku ceny nośników energii poszły w górę o 23,5 proc. rok do roku (ale o 0,3 proc. w dół miesiąc do miesiąca). Ceny paliw są już symbolicznie (o 0,1 proc.) niższe niż przed rokiem, i o 1,2 proc. niższe niż miesiąc temu.

Kolejna inflacyjna niespodzianka: CPI wyhamowało w kwietniu do 14,7 proc. rok do roku, głównie za sprawą niewielkiego wzrostu cen żywności. Inflacja bazowa w przedziale 12,3-12,4 proc. - tutaj dezinflacji nie ma

- komentuję ekonomiści Pekao. 

W podobnym tonie utrzymuje się komentarz analityków mBanku.

Inflacja w kwietniu uplasowała się poniżej oczekiwań: 14,7 proc. Bez niespodzianek odbyło się w przypadku cen paliw i energii (lekkie minusy m/m). Ciekawostką jest wyhamowanie wzrostów cen żywności. +0,5 proc. miesiąc do miesiąca to już niemal "normalnie". Inflację bazową szacujemy na 12,2 proc.

- piszą.

Zobacz wideo

Inflacja spada, ale ceny cały czas rosną!

Oczywiście spadek inflacji nie oznacza spadku cen. Znaczy tylko tyle, że między kwietniem 2022 a kwietniem 2023 ceny urosły trochę mniej niż od marca 2022 do marca 2023 czy między lutym 2022 a lutym 2023 r.

Mamy spadek inflacji na łeb na szyję. Tak jak szybko weszliśmy na płaskowyż, tak szybko będziemy z niego schodzić

- mówił podczas konferencji prasowej 6 kwietnia prezes NBP Adam Glapiński.

Niestety, nie sposób nie zauważyć, że spadek inflacji zawdzięczamy wciąż w dużej mierze tzw. efektom bazy. Oznacza to, że w statystykach nie widać już wystrzałów cen paliw czy energii tuż po pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. To wydarzyło się już ponad rok temu, więc nie wlicza się wskaźnika inflacji rocznej.

Problem w tym, że impet wzrostu cen w ostatnich miesiącach nadal jest duży, o czym świadczy choćby wzrost cen miesiąc do miesiąca. Tylko w ciągu czterech pierwszych miesięcy 2023 r. ceny urosły aż o 5,6 proc. (dwa razy więcej, niż "powinny" przez cały rok - cel inflacyjny NBP to 2,5 proc.), choć akurat wzrost miesiąc do miesiąca o 0,7 proc. w kwietniu był najniższy w tym roku (choć też wysoki). 

Niższa inflacja w ujęciu rocznym wynika z tego, że po bardzo wysokich wzrostach cen w zeszłym roku, trudno o tak samo wysokie wystrzały ponownie. W praktyce to tylko magia liczb, która nie oddaje uciążliwości inflacji

- mówiła w czwartkowej rozmowie z "Wyborczą" członkini Rady Polityki PIeniężnej prof. Joanna Tyrowicz, i trudno jest w tym zakresie odmówić racji.

Jednoczęśnie prognozy, jak i dane z poszczególnych rynków, sugerują, że inflacja rzeczywiście powinna w kolejnych miesiącach spadać. Na rynkach światowych spadają ceny paliw i energii (na rynkach światowych). Zresztą widać to także po spadkach cen paliw i nośników energii dla konsumentów w kwietniu, względem marca.

Z wcześniejszych danych GUS wynika też, że wyraźnie spada tzw. inflacja producencka (10,1 proc. w marcu, najmniej od sierpnia 2021 r.) i inflacja surowców rolnych (10,5 proc. w marcu, najmniej od dwóch lat). Co więcej, w obu tych kategoriach od dwóch-trzech miesięcy ceny spadają miesiąc do miesiąca! Z czasem powinno się to przełożyć na ceny dla konsumentów (a więc na tę "właściwą" inflację).

Z drugiej strony, dane o inflacji bazowej (w marcu nowy rekord - 12,3 proc., w kwietniu będzie podobnie) wskazują, że inflacja w Polsce jest uporczywa i zakorzeniona, choć jednocześnie bardzo słabe dane o sprzedaży detalicznej (recesja konsumencka, coraz silniej zaciskamy pasa na zakupach) sugerują, że przedsiębiorcy mogą już nie mieć takiej swobody jak wcześniej w pompowaniu cen i własnych marż.

Inflacja będzie podwyższona jeszcze przez długie lata

Nawet jeśli inflacja w Polsce będzie spadać, to stopniowo. Przykładowo, zgodnie z przewidywaniami Ministerstwa Finansów (zawartymi w tzw. Wieloletnim Planie Finansowym Państwa), inflacja spadnie do poziomu jednocyfrowego dopiero na koniec 2023 r. (a średniorocznie wynieść 12 proc.). Potem będzie też spadać, ale powoli, i średniorocznie ma wynieść 6,5 proc. w 2024 r., 3,9 proc. w 2025 r. i 3,1 proc. w 2026 r. Przypomnijmy, że cel inflacyjny NBP (czyli taki idealny poziom inflacji w gospodarce) to 2,5 proc.

Podobne prognozy mają też inni ekonomiści, choćby z banku Citi Handlowego.

Nasz scenariusz zakłada, że po szybkim spadku w 2023 roku, ścieżka inflacji stanie się zdecydowanie bardziej płaska. W 2024 roku spodziewamy się inflacji na wciąż wysokim poziomie, przekraczającym średnio 6,5 proc..

- piszą w swojej najnowszej analizie.

***

Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: