Mateusz Morawiecki w trakcie wizyty we wsi Zaranna w województwie łódzkim powiedział, że "w tych dniach zawarte zostanie porozumienie" między piątką państw zgłaszających problemy z bezcłowym napływem produktów rolnych z Ukrainy. Unijne zakazy zastąpią te wprowadzone przez państwa członkowskie. Komisja zakaże importu pięciu produktów - pszenicy, kukurydzy, rzepaku, słonecznika i oleju słonecznikowego. Polska, Bułgaria, Rumunia, Słowacja i Węgry domagały się rozszerzenia tej listy między innymi o jaja, drób, czy produkty mleczne, ale w sprawie tych produktów Komisja najpierw przeprowadzi szybkie dochodzenie sprawdzające zakłócenia na rynku i jeśli wyniki potwierdzą zdestabilizowaną sytuację, przywróci cła.
Co więcej, w ramach tych uzgodnień, rolnicy z pięciu krajów otrzymają 100 milionów euro finansowego wsparcia, z czego do Polski trafi najwięcej, bo 40 milionów euro. Wcześniej mówiło się, że warunkiem, aby otrzymać takie wsparcie przez Polskę, była rezygnacja z krajowych zakazów importu. Dodatkowo każdy kraj będzie mógł powiększyć otrzymaną pulę o 200 procent dopłatami z krajowego budżetu. Komisja ma także szybko zgodzić się na pomoc publiczną. Najnowszy pakiet wsparcia przygotowany przez polski rząd wynosi około 10 miliardów złotych.
Wcześniej Unia Europejska wyraziła też wstępną zgodę na przedłużenie o rok bezcłowego handlu z Ukrainą. Zielone światło dali ambasadorowie krajów UE. Za niecałe dwa tygodnie odbędzie się głosowanie w PE. Obecne regulacje dopuszczające ukraińskie produkty na unijny rynek bez żadnych taryf obowiązują do 5 czerwca. Już teraz musiała więc rozpocząć się procedura angażująca kraje oraz Europarlament i przedłużająca przepisy. Szwecja, kierująca pracami Unii odwlekała decyzję w tej sprawie, bo chciała, by zapadła ona jednomyślnie. Takiej pewności nie miała w związku z problemami zgłaszanymi przez pięć krajów, w tym Polskę, a dotyczącymi nadmiernego importu z Ukrainy i żądaniami działań ze strony Komisji.