Średnia krajowa to fikcja? Większość z nas zarabia dużo mniej

Podawana co miesiąc wysokość średniego wynagrodzenia może odbiegać od prawdy. Według części ekspertów metodologia wyliczania tego wskaźnika jest nieidealna. Około 70 proc. pracowników ma pensję niższą od przeciętnej - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w Polsce w marcu br. wyniosło 7508,34 zł - podał w piątek Główny Urząd Statystyczny. To oznacza wzrost o 12,6 proc. rok do roku.  Znacząca część Polaków nie zarabia jednak takich pieniędzy. Składa się na to kilka czynników. Przede wszystkim metodologia ustalania tej kwoty jest nieidealna - wskazują analitycy. Po pierwsze, są to dane "tylko" z ok. 40-45 proc. całego rynku pracy - konkretnie z firm zatrudniających minimum 10 osób, z pominięciem budżetówki. Oznacza to, że pomijani w tym wyliczeniu są nauczyciele, urzędnicy, lekarze, rolnicy czy osoby samozatrudnione. "Rzeczpospolita" opisuje, że w I kwartale w firmach spełniających te kryteria pracowało w sumie 6,5 mln osób. W całej gospodarce pod koniec 2022 roku. było ok. 13,5 mln osób. 

Zobacz wideo Na 17,2 proc. inflacji w skali roku tracimy już dwie pensje? Ekspertka wyjaśnia

Średnia krajowa to fikcja

Kazimierz Sedlak, dyrektor firmy doradczej Sedlak & Sedlak w rozmowie z "Rzeczpospolitą" krytykuje taki sposób wyliczeń. Według niego w praktyce co miesiąc poznajemy dane dotyczące zarobków jednej trzeciej pracowników, co niewiele mówi o realnych zarobkach Polaków. Z jego szacunków wynika, że najwyżej kilkanaście procent zatrudnionych otrzymuje tyle, ile wynosi podawana co miesiąc przeciętna płaca.

Mikołaj Fidziński na next.gazeta.pl tłumaczył, że wynagrodzenia różnią się m.in. w zależności od stanowiska. Uposażenia kadry kierowniczej ciągną średnią w górę. Lepszą miarą - według naszego dziennikarza - jest mediana wynagrodzeń (czyli wartość środkowa - połowa pracowników zarabia więcej, połowa mniej). Ostatnie dostępne dane wskazywały, że mediana wynagrodzeń jest o niemal jedną piątą niższa od średniej. Kazimierz Sedlak również uważa, że to dobra alternatywa. Wyliczył, że różnica pomiędzy przeciętną a medianą wynosi 18–20 proc. w różnych latach na korzyść przeciętnej. - Jeśli więc w marcu przeciętna płaca w sektorze przedsiębiorstw wyniosła ponad 7,5 tys. zł, to mediana mogłaby wynosić ok. 20 proc. mniej, czyli 6 tys. zł - mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Z drugiej strony Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao w rozmowie z "Rzeczpospolitą" broni statystykę. Według niego nie odbiega radykalnie od tendencji dotyczących płac i zatrudnienia. - Może nie jest doskonałym, ale wystarczająco dobrym przybliżeniem tego, co dzieje się na polskim rynku pracy - tłumaczy. 

Należy też pamiętać, że w zależności od branży poziom płac jest bardzo różny, podobnie jak tempo ich wzrostu. Przykładowo, w branży "informacja i komunikacja" przeciętne wynagrodzenie w marcu wyniosło aż ok. 13,6 tys. zł brutto, za to w "zakwaterowaniu i gastronomii" niespełna 5,5 tys. zł. I o ile w branży "transport i gospodarka magazynowa" przeciętne wynagrodzenie przez ostatni rok urosło aż o niemal 19 proc., o tyle w "górnictwie i wydobyciu" o 1,8 proc., a w budownictwie o 5,8 proc. Ponadto, co zauważył Kazimierz Sedlak, w Polsce istnieje wyraźna luka płacowa ze względu na płeć. Mężczyźni zazwyczaj zarabiają więcej od kobiet. "Rzeczpospolita" opisuje, że dwa lata temu powyżej mediany zarabiało 54 proc. mężczyzn i 48 proc. kobiet. 

Więcej o: