Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w Polsce w marcu br. wyniosło 7508,34 zł - podał w piątek Główny Urząd Statystyczny. To oznacza wzrost o 12,6 proc. rok do roku. Znacząca część Polaków nie zarabia jednak takich pieniędzy. Składa się na to kilka czynników. Przede wszystkim metodologia ustalania tej kwoty jest nieidealna - wskazują analitycy. Po pierwsze, są to dane "tylko" z ok. 40-45 proc. całego rynku pracy - konkretnie z firm zatrudniających minimum 10 osób, z pominięciem budżetówki. Oznacza to, że pomijani w tym wyliczeniu są nauczyciele, urzędnicy, lekarze, rolnicy czy osoby samozatrudnione. "Rzeczpospolita" opisuje, że w I kwartale w firmach spełniających te kryteria pracowało w sumie 6,5 mln osób. W całej gospodarce pod koniec 2022 roku. było ok. 13,5 mln osób.
Kazimierz Sedlak, dyrektor firmy doradczej Sedlak & Sedlak w rozmowie z "Rzeczpospolitą" krytykuje taki sposób wyliczeń. Według niego w praktyce co miesiąc poznajemy dane dotyczące zarobków jednej trzeciej pracowników, co niewiele mówi o realnych zarobkach Polaków. Z jego szacunków wynika, że najwyżej kilkanaście procent zatrudnionych otrzymuje tyle, ile wynosi podawana co miesiąc przeciętna płaca.
Mikołaj Fidziński na next.gazeta.pl tłumaczył, że wynagrodzenia różnią się m.in. w zależności od stanowiska. Uposażenia kadry kierowniczej ciągną średnią w górę. Lepszą miarą - według naszego dziennikarza - jest mediana wynagrodzeń (czyli wartość środkowa - połowa pracowników zarabia więcej, połowa mniej). Ostatnie dostępne dane wskazywały, że mediana wynagrodzeń jest o niemal jedną piątą niższa od średniej. Kazimierz Sedlak również uważa, że to dobra alternatywa. Wyliczył, że różnica pomiędzy przeciętną a medianą wynosi 18–20 proc. w różnych latach na korzyść przeciętnej. - Jeśli więc w marcu przeciętna płaca w sektorze przedsiębiorstw wyniosła ponad 7,5 tys. zł, to mediana mogłaby wynosić ok. 20 proc. mniej, czyli 6 tys. zł - mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Z drugiej strony Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao w rozmowie z "Rzeczpospolitą" broni statystykę. Według niego nie odbiega radykalnie od tendencji dotyczących płac i zatrudnienia. - Może nie jest doskonałym, ale wystarczająco dobrym przybliżeniem tego, co dzieje się na polskim rynku pracy - tłumaczy.
Należy też pamiętać, że w zależności od branży poziom płac jest bardzo różny, podobnie jak tempo ich wzrostu. Przykładowo, w branży "informacja i komunikacja" przeciętne wynagrodzenie w marcu wyniosło aż ok. 13,6 tys. zł brutto, za to w "zakwaterowaniu i gastronomii" niespełna 5,5 tys. zł. I o ile w branży "transport i gospodarka magazynowa" przeciętne wynagrodzenie przez ostatni rok urosło aż o niemal 19 proc., o tyle w "górnictwie i wydobyciu" o 1,8 proc., a w budownictwie o 5,8 proc. Ponadto, co zauważył Kazimierz Sedlak, w Polsce istnieje wyraźna luka płacowa ze względu na płeć. Mężczyźni zazwyczaj zarabiają więcej od kobiet. "Rzeczpospolita" opisuje, że dwa lata temu powyżej mediany zarabiało 54 proc. mężczyzn i 48 proc. kobiet.