"Ministerialna flota samochodowa jest dość pokaźna - urzędnicy i władza ma do dyspozycji ponad pół tysiąca bryk. Część została zakupiona, część jest wynajmowana. Ministerstwa mają do dyspozycji m.in. luksusowe BMW, audi, a także volkswageny i skody. To nie przeszkadza im jednak w tym, by dodatkowo korzystać z taksówek. I to na ogromną skalę - donosi "Fakt".
Jak czytamy, taryfowym rekordzistą zostało Ministerstwo Finansów. W tej kadencji resort wydał ponad 150 tys. zł na taksówki. Przejazdy taryfą odbywały się nie tylko po Warszawie, ale też do oddalonego o prawie 100 km Żelechowa. Resort tłumaczył to m.in. pandemią i ograniczeniami w korzystaniu z komunikacji zbiorowej, a także pracą urzędników do późnych godzin nocnych i koniecznością przetransportowania ich do domów - podaje dziennik.
Ministerstwo Funduszy przeznaczyło na taksówki z kolei prawie 70 tys. zł. "Fakt" dodaje, że koszt 10 najdroższych przejazdów taryfami wyniósł łącznie aż 1907,30 zł. Z taksówek mieli korzystać nie tylko urzędnicy, ale także kierownictwo resortu, czyli m.in. minister i wiceministrowie. Ministerstwo Kultury na taksówki wydało w ciągu trzech lat ponad 57 tys. zł (niemal połowa tej kwoty poszła w 2022 r.), a Ministerstwo Rolnictwa w cztery lata wyjeździło taryfami 9 tys. zł. Nowy szef tego resortu Robert Telus zapewniał, że po taryfę dzwoni się w ostateczności, a jeśli już, to po to, by lepiej pracować. - Pracownicy ministerstwa mogą korzystać z usług korporacji taksówkowej na terenie m.st. Warszawy oraz gmin ościennych, o ile jest to uzasadnione ekonomicznie, a użycie taksówki skróci czas podróży i przyczyni się do efektywniejszego wykonywania obowiązków służbowych - wyjaśnia Robert Telus.
- Tak wysokie wydatki na przejazdy taryfami przez pracowników ministerstw świadczy o tym, że praca jest tam źle zorganizowana. Może należałoby przyjrzeć się obowiązującym tam procedurom, przejrzeć etaty - powiedziała posłanka Hanna Gill-Piątek. - Te 250 tys. zł dla zwykłego Polaka to ogromne pieniądze. I pomyśleć, że można je było przeznaczyć np. na transport dzieci z niepełnosprawnościami, zorganizować wycieczki. Radość i pożytek byłby większy - dodała w rozmowie z "Faktem".